Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79713

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przedwczoraj siostra udała się z mężem na wakacje do Albanii. Przechodząc przez salon usłyszałem od mamy - rozmawiającej z siostrą przez telefon - żeby nie jadła owoców morza, co przypomniało mi historię sprzed roku.

Zeszłego sierpnia byłem właśnie w Albanii z mamą - kraj piękny, stosunkowo tani, co prawda ludzie wówczas po angielsku ledwie przebąkiwali, ale obecnie (według relacji innej części rodziny, która w tym roku tam była) można się już dogadać bez migów. Niemniej jednak nie przedłużając, będzie o feralnych owocach morza.

Jako iż moja mama je uwielbia, chcąc nie chcąc wiem, że jeżeli ugotowany omułek nie otworzy muszli, oznacza to, że jest od dłuższego czasu martwy i absolutnie nie nadaje się do spożycia. Rok temu oczywiście zajadała się nimi codziennie, dopóki siostra nie zadzwoniła z Grecji, skąd powiedziała, że rezydentka ostrzegła turystów przed owocami morza, albowiem w Grecji - a być może na całym obszarze śródziemnomorskim - zamknięte omułki są otwierane na siłę i zwyczajne podawane wśród tych wcześniej żywych. Rodzicielka moja oczywiście zbladła, zalała się zimnym potem i dla pewności nie chciała już ich zamawiać.

Niestety było za późno - następne kilka dni spędziła na białym tronie.

Dzisiaj podobno już się tego nie robi, jednak sądzę, że takie świństwo z podawaniem toksycznego jedzenia bardzo negatywnie wpływa na opinię turystyczną, i ci kucharze - zarówno greccy jak i albańscy - strzelają w kolano i sobie i całemu państwu.

albania małże omułki

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 135 (175)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…