Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79755

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Współlokatorzy. Na szczęście w moim życiu to zamknięty rozdział, ale mam w zanadrzu jeszcze kilka historii.

W ostatnim mieszkaniu mieliśmy ogródek. Współlokatorki od wiosny nudziły, że chcą podzielić przestrzeń w nim, że posądzą sobie w swojej części maliny, pomidorki, truskawki, bawełnę i drzewa kauczukowe.

Teren podzieliłyśmy na karteluszku. My z Królewną z Drewna w którąś wiosenną sobotę powywalałyśmy śmieci, stare liście, zryłyśmy ziemię, wstawiłyśmy plastikowe krawężniki (włączyła mi się adrenalina i trochę mnie poniosło, więc ogarnęłam cały ogródek, nie tylko naszą część) i powiedziałyśmy współlokatorkom, że mogą już zakładać plantację.

Za jakiś czas zachciało nam się kwiatków. Obsiałyśmy swoją część jakimiś nasionami z saszetek za pisiont groszy kupionych na zasadzie "o, pisze, że że kwiatki". Jedyne, co pamiętam to to, że w jednej z saszetek były nasiona nasturcji. Reszta zawierała jakieś mieszanki rodzimego zielska.

Nasturcje zostały zasiane w jednym klombiku, a kilka saszet słowiańskiej, prawilnej mieszanki na sąsiednim.

Po jakimś czasie kwiatki wyrosły. Mieszanka wyglądała jak zwykła, wiejska, sielska łąka. Przy bardziej wygórowanych wymaganiach rzeczywiście można było uznać ten klombik za zaniedbany. Za to nasturcje rosły bez śladu zachwaszczenia i dumnie prezentowały swoje secesyjne kształty, urocze duże liście i malownicze wiotkie łodygi. W efemerycznych pąkach już rozpalały się dziewicze rumieńce, mających zaraz rozwinąć płatki kwiatów. Tymczasem część przeznaczona na plantację bawełny zarastała perzem, a ziemię rozdziobywały kruki i sępy.

Któregoś pięknego dnia, gdy akurat obie z Królewną byłyśmy poza domem, jedna z lokatorek zadzwoniła, że już teraz zaraz mamy jej powiedzieć, co rośnie w ogródeczku, bo ona będzie plewić. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że nie pamiętam składu prawilnej rodzimej mieszanki, obok są nasturcje, a jeszcze dalej ich perz, ale ni członka jej tego nie wytłumaczę oralnie, bo potrzebuję kartki i mapki. Niech zaczeka 2 godziny, wrócimy z Królewną, pokażemy palcem i niech pieli, a najlepiej niech pieli własną część (której położenie znała), a od naszej się odstosunkuje.

Wróciliśmy po 2 godzinach. Perz rósł tak, jak wcześniej. Mieszanka też. A nasturcje? Upier*lone przy samej ziemi.

Czemu?

A, bo ona nie wiedziała, co to było.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 175 (197)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…