Jadę szeroką, prostą drogą dla rowerów. Środek dnia, piękna pogoda, widać mnie z kilkuset metrów.
Wtem prawie taranuje mnie staruszek, wjeżdżający na ścieżkę z prostopadłego do niej chodnika. Padło wiele niecenzuralnych słów o mnie, mojej jeździe, wieku oraz nazwa najbliższego szpitala psychiatrycznego.
Tłumaczę, że włączał się do ruchu, z chodnika, miał mnie po prawej, na 120% miałam pierwszeństwo.
"To twoja wina, to ty powinnaś patrzeć, czy ci ktoś nie chce wjechać i ustąpić!”.
Patrzyłam, tylko dzięki temu zdążyłam zahamować, ale takiej wersji przepisów nie znałam. :D
Wtem prawie taranuje mnie staruszek, wjeżdżający na ścieżkę z prostopadłego do niej chodnika. Padło wiele niecenzuralnych słów o mnie, mojej jeździe, wieku oraz nazwa najbliższego szpitala psychiatrycznego.
Tłumaczę, że włączał się do ruchu, z chodnika, miał mnie po prawej, na 120% miałam pierwszeństwo.
"To twoja wina, to ty powinnaś patrzeć, czy ci ktoś nie chce wjechać i ustąpić!”.
Patrzyłam, tylko dzięki temu zdążyłam zahamować, ale takiej wersji przepisów nie znałam. :D
Ocena:
144
(146)
Komentarze