Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79932

przez ~brigmetolife ·
| Do ulubionych
Historie o piekielnych nauczycielach przypomniały mi historię mojego kuzyna, roboczo nazwijmy go Maciek.

Maciek nigdy nie należał do najgrzeczniejszych uczniów. Nie to, że bił czy wyzywał słabszych, albo niszczył mienie szkoły. Był raczej takim błaznem - był gotów zrobić niemal wszystko, aby chociaż przez chwilę było wesoło i śmiesznie. Oprócz tego miał (i nadal ma) poczucie humoru, rzucał jakimiś dowcipami na lekcjach.

Wiadomo, jedni nauczyciele tez się pośmieli z jego wygłupów, i zaraz nakazywali ciszę i prowadzili lekcję, inni mniej przychylnie patrzyli na takie zachowanie. Szczególnie nie polubił Maćka jeden z nauczycieli przedmiotów zawodowych w jego technikum.

Pewnego razu wujek zauważył, że Maciek od kilku dni chodzi struty, coś mu ewidentnie leży na sercu. Obawiając się, że to może pierwszy zawód miłosny, i że Maciek może coś sobie zrobić, wujek wziął go na męską rozmowę, i zaczął mu tłumaczyć, że "tego kwiatu to pół światu", że nie warto się czymś takim przejmować, itd. Maciek zapewniał, że to nie to, lecz dopiero po kilku namowach wujka powiedział co tak na prawdę mu na sercu leży. Okazało się, że wspomniany wcześniej nauczyciel, który nie polubił Maćka, oskarża go o kradzież jakiegoś tam narzędzia z pracowni. Nie pamiętam już co to było konkretnie, ale pamiętam, że warte było wtedy 100-200 PLN.

Nauczyciel oskarżeń tych nie pozostawił dla siebie, tylko rozpowszechniał je po szkole, przez co inni nauczyciele zaczęli krzywo patrzeć na Maćka, zwłaszcza podczas pracy z jakimiś narzędziami. w wujku się zagotowało. Przede wszystkim znał swojego syna, i wiedział że nie zrobiłby tego. Poza tym miał dobrze wyposażony warsztat (był hobbystą, Maciek z resztą po nim przejął zainteresowania i uczył się w tym kierunku), w którym posiadał takie narzędzie, jak to rzekomo skradzione przez Maćka, i z którego Maciek mógł spokojnie korzystać. Odpadała też kradzież z powodów finansowych, gdyż dobrze im się wiodło, i Maćkowi niczego nie brakowało.

Następnego dnia wujek wybrał się do szkoły Maćka, i poprosił o rozmowę panią dyrektor. Przedstawił się, i poprosił aby do rozmowy dołączył piekielny nauczyciel. Dyrektora zapytała o co chodzi, lecz wujek odpowiedział, że wyjaśni jak będą już w trójkę. Musiało być po nim widać, jak bardzo jest zły, bo dyrektorka natychmiast posłała kogoś po piekielnego nauczyciela. Po jego przybyciu wujek ponownie się przedstawił i powiedział wprost do nauczyciela, żeby przedstawił dowód potwierdzający jego oskarżenia wobec Maćka. Nauczyciel zdziwionym tonem spytał "Jaki dowód?". Wujek mu na to dobitnie odparował, że skoro tak pewnie rozsiewa po szkole oskarżenia, to na pewno ma na to niezbity dowód, i że chciałby go poznać. Tu wtrąciła się dyrektorka, która nie była wtajemniczona w tę sprawę. Wujek szybko nakreślił jej zarys oraz opowiedział jak te fałszywe oskarżenia wpłynęły na jego syna. W tym momencie dyrektorka również zwróciła się do nauczyciela z dobitna prośbą o wyjaśnienia. Ten jednak nie miał nic na potwierdzenie swoich oskarżeń, jedynie "wydaje mi się, bo Maciek używał..." itd.

Wujek postawił ultimatum- nauczyciel ma czas od końca tygodnia- albo znajdzie dowód na swoje oskarżenia, albo publicznie, podczas ogólnoszkolnego apelu (tu spojrzał wymownie na dyrektorkę) odwoła swoje oskarżenia i przeprosi Maćka. W przeciwnym razie, w poniedziałek wujek zakładu ma sprawę sądową o pomówienie (dodał też, że już się konsultował ze swoim kolegą prawnikiem), a następnie o sprawie informuje lokalne media, jakie rzeczy dzieją się w tej szkole (po tych słowach dyrektorka pobladła). Następnie powiedział do piekielnego nauczyciela "A opinia publiczna dowie się o pana romansie z uczennicą". Tu nauczyciel zwołał jak oparzony "Co pan wygaduje?! Jaki romans?!". Wujek odparł "Taki sam jak Maćka kradzież. Po prostu przekona się pan na własnej skórze, jak dużą krzywdę można komuś wyrządzić fałszywymi pomówieniami. A teraz zostawiam państwa samych, bo macie sobie na pewno dużo do wyjaśnienia. Do widzenia" Tuż przy drzwiach odwrócił się i dodał "Aha, i chyba nie muszę mówić, że jeśli będą jakiekolwiek próby zemsty na Maćku lub jego klasie, to tutaj wrócę?".

Maciek został przeproszony na drugi dzień, na ogólnoszkolnym apelu. Piekielny nauczyciel był podobno czerwony jak burak. Żadnych prób zemsty nie podejmował ;)

szkoła piekielny nauczyciel

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 172 (194)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…