Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79946

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję dorywczo w restauracji typu fast food. Lubię swoją pracę, ale ludzi już niekoniecznie... kilka sytuacji wyjaśniających dlaczego.

1. Większość gości nie zna podstawowych zwrotów grzecznościowych. Podchodzą do kasy i rzucają od razu 'big maca z kuponów' i rzucają dychę na twarz i już ich nie ma. A potem są pretensje do mnie, że wołam za nimi co do picia, czy zamówienie na miejscu, a o numerku do odbioru to już nie wspomnę.

2. Tzw. Akcja 'byłem w toalecie'. Gość zamawia, my w normalnych warunkach po dwóch minutach wszystko wydajemy, ale gościa nie ma 5, 10, 15... a potem przychodzi i on ŻĄDA świeżej kanapki i jeszcze grozi negatywną opinią.

3. Amatorzy kiosków. Kioski są urządzeniami gdzie można zaznaczyć dosłownie wszystko. Napoje bez lodu, frytki bez soli, cukier do kawy czy kanapka bez składnika. Standardem są jednak sytuacje, że przy wydaniu zamówienia ktoś mówi, że napoje miały być bez lodu, ale NIE DAŁO SIĘ ZAZNACZYĆ. Tak ciężko spytać pracownika jak to zrobić albo chociaż powiedzieć od razu po zapłaceniu, że do numeru xx będzie bez lodu? Najwyraźniej nie ma takiej potrzeby, przecież my możemy mieć straty...

4. Osoby typu "nie znam się i to twoja wina". Stałam na kasie. Pan składał zamówienie i zażyczył sobie rożka. Potem nie miałam kolejki, więc stałam na prezenterze i wydawałam mu zamówienie z tym rożkiem. Podniósł się wielki raban, że on chciał rożka, a nie ma! Po dochodzeniu okazało się, że chciał McWrapa. No nic. Sytuacja nie byłaby piekielna gdyby pan nie zaczął mnie wyzywać od nienormalnej, bo przecież nikt już o 19 lodów nie bierze (to by się zdziwił).

5. Łazienka w restauracji jest na kod, który znajduje się na paragonie. Jest to kwestia bezpieczeństwa i zabezpieczenie przed menelami, więc każdemu kto wyrzuci paragon albo nawet nie jest gościem, kod każdy pracownik poda. Standardem są jednak ludzie, którzy wyzywają nas i mają pretensje, że jak to, że rąk nie można umyć i co to w ogóle jest. No cóż...

6. Drive! Najlepsze miejsce do wszczynania awantur. Piekielności jest dużo. Ktoś podjeżdża i składa całe zamówienie, ja grzecznie nabijam po czym pytam czy się zgadza, a po potwierdzeniu podaje cenę. I wtedy następuje ALE JA MAM KUPONY, HEHE. I to w takiej wersji, nie, że przepraszam, ale zapomniałem wspomnieć. I weź teraz przebijaj.

7. Osoba przyjmująca zamówienia jednocześnie przyjmuje pieniądze. Dlatego zawsze podajemy kwotę wcześniej, żeby gościa przy okienku sprawnie obsłużyć jednocześnie przez słuchawki przyjmując inną osobę. I tutaj standardem są osoby krzyczące ile ma być i mające pretensje, że jak to ja naraz przyjmuje zamówienia i pieniądze... staramy się zawsze przeprosić zamawiającą osobę i udzielić przy okienku wszystkich informacji, ale pretensje są.

8. Kochany hold. Są produkty, których trzymane są małe ilości, bo rzadziej schodzą, np wingsy czy ryby. Dlatego zawsze nawet stojąc na trzecim oknie jak słyszę, że ktoś sobie coś z tego życzy to sprawdzam ile jest i mówię przez słuchawki, że będziemy czekać. Gość mówi że nie ma problemu. Po czym gdy odsyłam na holda nagle jest problem, jak to muszę czekać? Ja chcę teraz i już. Nie wiem, amnezja jakaś czy coś?

9. Prawie cały rok w aplikacji są dostępne kupony, a okazjonalnie wydajemy w restauracji w wersji papierowej. Zdobyć je nie jest trudno. Nie powstrzymuje to jednak ludzi od zaczynania pytaniem 'jakie są kupony?'. No więc proszę Pana kupony są w aplikacji mobilnej. JAK TO? MI NIE POWIECIE? JAKA APLIKACJA? NIEDOCZEKANIE. No a jak.

10. Kolejna akcja z kuponami. Na początku jak wchodzą papierowe, wydajemy gościom do każdego zamówienia. Gość dostaje i nagle jest halo, czemu mi Pani nabiła normalnie zamówienie jak są kupony, Pani mnie okradła, w tej chwili przebijać! Podejście z góry jest takie, że nasz gość - nasz Pan i władca, więc kłócić się nie ma sensu.

11. Były kupony to i bonifikarta! Jest to taka karta, którą mają pracownicy i goście odwiedzający restaurację w dniu wydania. Żeby z niej skorzystać trzeba ją oczywiście okazać. Przy kasie nie ma problemu, a na drivie mówimy że proszę przygotować xx zł, BONIFIKARTĘ i zapraszam dalej. A dalej co? No pani albo nie mam, albo gdzieś w torebce i muszę szukać albo najlepiej niech pani przymknie oko. No sorry ale nie przymknę.

12. To może teraz coś z McCafe. Historia Iced Latte. Gość zamawia, dostaje, po czym robi dosłownie awanturę, że jego kawa jest GORZKA i cukier się nie chce rozpuścić. Szokujące, co nie? Wzywanie menadżera jest na porządku dziennym. Cóż nauczona doświadczeniem mówię od razu, że kawa będzie gorzka. Wierzcie lub nie, ale sporo ludzi jest zdziwionych.

13. Hologramy. Są to takie naklejki, które się dostaje za kawy, a potem można za nie otrzymać dowolną gratis. Codziennie zdarzy się ktoś kto bierze najtańszą kawę (4zł) I zaczyna bajerę że no hehe da pani ze dwa czy trzy te hologramy. Grzecznie mówię, że jedna kawa to jeden hologram. Zrozumieją? Nie, skądże, ciągną dalej i odchodzą obrażeni. No cóż.

14. Kwiatki na stolikach McCafe. Są? No niekoniecznie, bo ludzie je kradną same, a często i z wazonikami, o tłuczeniu i braku nawet przepraszam nie wspominam. Nie ma kultury w narodzie...

Jak teraz to czytam, to poważnie zastanawiam się co ja tam jeszcze robię...

gastronomia

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 177 (219)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…