Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#79952

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W dzisiejszych czasach nie można już ufać nikomu.

Parę lat temu moi rodzice wykupili mieszkanie w W., które regularnie było wynajmowane studentom. Jako, iż skończyłem liceum i zbliża się rok akademicki, nadszedł czas, abym to ja bym jednym z najemców. Jednak rodzice stwierdzili, że żeby mieszkanie nie stało za długo puste, dadzą ogłoszenie już od dnia, kiedy poprzedni lokatorzy się wyprowadzili.

Zgłosił się niejaki D. - 27-letni pracownik call center, który rzekomo wynajmuje jeden z pokoi ze swoją 18-letnią dziewczyną, która najprawdopodobniej nie istnieje (mój kuzyn, z którym będę mieszkał w pokoju mówi, że co odwiedziny w mieszkaniu D. był w domu, a jego dziewczyna niby w pracy - okej, tylko że w mieszkaniu nie było żadnych kobiecych ubrań czy kosmetyków). Mi coś nie pasował, dlatego swoje rzeczy - w tym rower, o którym mowa - trzymałem w zamykanym na klucz drugim pokoju. Jednak przedwczoraj kuzyn wraz ze swoim ojcem naprawiali coś w pokoju, w związku z czym musieli wyprowadzić mój rower do przedpokoju. Ufając pokornemu D., nie wnieśli go z powrotem.

Wczoraj dostałem telefon, że rower został ukradziony. D. podobno był w łazience i słyszał dziwne dźwięki za drzwiami, a po wyjściu roweru nie było.

Osiedle z mieszkaniem jest monitorowane i strzeżone, czyli ktoś wszedł sobie znając kod, przeszedł przez patio, tym samym kodem wszedł do budynku, wybrał pierwsze-lepsze drzwi, które *nie były zamknięte od środka*, nie zważając na obecność domowników wszedł sobie do przedpokoju, wyniósł rower i wyszedł z nim pod nadzorem kilku, czy nawet kilkunastu kamer CCTV.

Dla mnie - bujda.

Także drogi D., oby ten rower spadł ci na krtań, byś już niczego więcej nie ukradł.

współlokatorzy

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 12 (88)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…