Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#80052

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przez kilka lat pracowałem jako księgarz.

Zasadą naszej księgarni było, że nie przyjmujemy nieuzasadnionych zwrotów. Powody są oczywiste i raczej każdy powinien je rozumieć, więc nie będę się na ten temat rozwodził. Jeśli okazało się, że z jakichś powodów książkę sprzedano uszkodzoną, to klient oczywiście odzyskiwał pieniądze; w przeciwnym wypadku - o ile nie był nadto roszczeniowy - mógł zakupiony wolumin wymienić na inny tytuł w tej samej cenie.

Pewnego czasu pojawiła się w naszym przybytku starsza kobieta. Lubiła tytułować nas per "złotko", "skarbie", "przystojny młody panie", "słodka młoda pani". Zwyczajem jej było kupować jakiś album krajoznawczy za około 20 złotych, a po pewnym czasie wracać z uprzejmą prośbą o wymianę na inny tytuł. Pierwsze razy przeszły niezauważone, w końcu jednak charakterystyczna dama zaczęła być dla nas rozpoznawalna. Kiedy po raz n-ty chciała wymienić zakup, od koleżanki z personelu otrzymała odpowiedź negatywną. Szok klientki był tak duży, że wyszła bez słowa.

Ze dwa dni później zadzwonił telefon. Kontaktowała się owa dama, a słuchawkę podniosła wspomniana koleżanka.

- Dzień dobry, pani jest taaaka uprzejma, kiedy tak sobie z panią rozmawiam. Bo ja mam taką prośbę, chciałabym wymienić jedną książeczkę, tylko proszę powiedzieć, kiedy nie będzie tej zimnej blondynki...
- Szanowna pani, ja w tej księgarni jestem jedyną blondynką.
- Yy, do widzenia.

Kobieta zaczęła nas nachodzić i czaić się w kątach, obserwując, kto obsługuje lokal. Po kolei zaczepiała kolejnych członków załogi, a u każdego na swoje pytanie otrzymywała odpowiedź odmowną. W końcu trafiła i na mnie.

- Nie mogę uwierzyć, pan jest tak dobrze wychowany, taki miły, rzadko się zdarza, żeby młodzi ludzie tacy byli!
- Dziękuję, a o co konkretnie chodzi? - Zapytałem tak, jakbym nie wiedział.
- Bo - usłyszałem konspiracyjny szept - ja chciałam wymienić książkę na inną.
- Nie wymienię.
- Ale ja pytałam i - kobieta rozejrzała się, czy nikt nie podsłuchuje - otrzymałam zgodę od kierownictwa.
- A ja książki nie wymienię, bo nadużyła już pani naszej uprzejmości.
- Ale mam pozwolenie, niech mi pan uwierzy, nie kłamałabym tak wspaniałego, młodego człowieka.
- No to dzwonimy - odrzekłem. Szybko połączyłem się z osobą decyzyjną i otrzymałem potwierdzenie odmowy. - Pani w dodatku próbuje mnie oszukać.
- Ale mnie się ta książka nie podoba, chcę ją wymienić i już!
- To proszę następnym razem dokładnie oglądać towar przed zakupem.
- Ale ja jej nie chcę i ją tu panu zostawiam i żądam pieniędzy w takim razie, to oburzające!
- Sugeruję udać się do biblioteki, nie księgarni. Tam można pożyczać i oddawać do woli.
- To szczyt prostactwa, co ten człowiek sobą prezentuje, chamstwo, zostawiam książkę, wychodzę, nie chcę żadnych pieniędzy i więcej tu nie wrócę! - klientka zaczęła krzyczeć. W kolejce stało już chyba z dziesięć osób.

Dwa dni później - wbrew szumnej zapowiedzi - zobaczyłem ją znów. Tym razem truchtała do "zimnej blondynki", najwyraźniej błagalną kolejkę zaczynała od nowa.

- Moje złotko drogie, kochanie, bo ja mam taką prośbę...

złotko drogie

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (169)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…