Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#80098

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zapewne temat oklepany biorąc pod uwagę świeżaki/lidlaki, ale nawet teraz, a minęły dwa dni, nie wiem co powiedzieć.

Pewna sieć sklepów spożywczych ma akcję marketingową. Za określoną liczbę wydanych złotówek dostajesz naklejki, które potem możesz wymienić na nagrody. Jeszcze jakiś miesiąc temu naklejki dostawało się luzem - jeden rodzaj na nagrodę X, drugi - na nagrodę Y. Teraz sieć zmieniła zasady i oprócz naklejek na nagrody daje też jakieś naklejki ze zwierzątkami. Wszystko zapakowane w papierową saszetkę.

Jako, że sklep jakiś wielki nie jest, sprzedawczynie znają większość ludzi przynajmniej z widzenia. A ponieważ byłam tam po raz pierwszy od zmiany, sprzedawczyni poinformowała mnie, że te naklejki to dla dzieci. Ok, myślę - nie mam własnych dzieci, ale w rodzinie coś tam się pęta to oddam, może się spodoba, może nie. Nie moja sprawa.

Odchodzę od kasy, pakuję zakupy i czuję jak ktoś mnie stuka w ramię. Odwracam się, a tam matrona 60+, która do mnie wyskakuje z tekstem:
- Ja cię znam, ty nie masz dzieci. Oddawaj te naklejki.

O, kochana tak się bawić nie będziemy.
- Mam - odpowiadam grzecznie i spokojnie.
- Nie masz. Bo ty to zboczona jesteś. Dwie kobiety pod jednym dachem to niemoralne jest.
- No i co? - już mniej grzecznie i z większym naciskiem na poszczególne słowa.
- W piekle się spalisz. Nierządnica.
- Przynajmniej JA mam trochę zabawy w domu. A pani?

Dobrze, że panowie budowlańcy stojący w kolejce zaczęli się śmiać, bo chyba by się pani na mnie z łapami rzuciła.

I tak się zastanawiam tylko co pani miała w głowie żeby obcą osobę zaczepiać.

sklepy

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 134 (164)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…