Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#80193

przez ~TataWDomu ·
| Do ulubionych
Będzie trochę długo za co przepraszam.

Dziś otrzymałem listem poleconym pismo z kancelarii prawniczej. Moja szanowna przyszła teściowa za pośrednictwem pani mecenas zawiadamia mnie że w związku z uporczywym i złośliwym utrudnianiem jej kontaktów z wnuczką zamierza skierować wniosek do sądu rodzinnego w celu ich uregulowania.

Czy rzeczywiście utrudniam teściowej owe kontakty? No cóż. Faktem jest że od prawie miesiąca z wizytą u niej nie byliśmy ani tym bardziej nie zestawiłem córki pod jej opieką. Z prostego powodu. Mała tego nie chce. A dlaczego?

Tutaj małe wyjaśnienie. Moja narzeczona ze względów zawodowo-życiowych obecnie przebywa zagranicą, wpada co jakiś czas z wizytą ale poza tym jesteśmy z córką we dwoje. Teściowa oczywiście pomagała. Chodziliśmy do niej na obiady i tak dalej.

Jakiś czas temu córka stwierdziła że niemal 6 lat to jest już wystarczająco dojrzały wiek żeby sprawić sobie kolczyki. Jako że staram się być fajnym tatą który z dzieckiem rozmawia o świecie, życiu i dotyczących go sprawach zapytałem czy na pewno tego chce, poszukałem informacji o piercingu, wytłumaczyłem jej co i jak tak dobrze jak tylko umiałem a potem pozwoliłem by zrobiła to pani w salonie. Mała maglowała ja przez dobrą godzinę a ona cierpliwie odpowiadała na wszystkie pytania. Na koniec wspólnie jeszcze razem z narzeczoną postanowiliśmy że przekłucie uszu i kolczyki będą za półtora miesiąca prezentem urodzinowym.

Kilka dni później byliśmy z wizytą u teściowej na obiedzie. Córka oczywiście w pewnym momencie pochwaliła się nadchodzącym prezentem. Najpierw nasłuchałem się jak bardzo głupi i nieodpowiedzialny jest to pomysł ze względów zdrowotnych. Następnie dowiedziałem się że naraziłem córkę na kontakt z patologią (wizyta w salonie piercingu, pani o której wspominałem miała tatuaże które bardzo się córce podobały) i na skrzywienia psychiczne. Na koniec gdy zobaczyła że decyzja jest podjęta i nic nie wskóra powiedziała żeby w takim razie zamiast u "satanistów" przekłuć małej uszy u kosmetyczki. Bo córka jej znajomej ma salon i ona słyszała że ma tez pistolet i na pewno zrobi po znajomości. Oczywiście się nie zgodziłem i po kolejnej przepychance słownej myślałem że temat jest zamknięty.

No właśnie myślałem. Minęły 2 tygodnie. W związku z małym kotłem w mojej pracy teściowa miała odebrać córkę z przedszkola w piątek a ja miałem ją odebrać od niej w sobotę koło południa. Nie pierwszy raz zresztą. Przyjeżdżam w sobotę po młodą, patrzę i nie wierzę. Mała wyraźnie płakała, zapuchnięte oczy i... uszy z których sterczą kolczyki typu bolec. Mnie skacze ciśnienie ale spokojnie jak tylko mogę pytam co to ma znaczyć?

"A bo z rozmawiałam z Halinką i ona załatwiła z córką że zrobi przebicie za darmo i kolczyki też dorzuci. To pomyślałam że to będzie prezent ode mnie."

Aha... Spoko. Mnie już nosi w środku ale pytam z jakiej racji znowu nam się wtrąca w życie i wychowanie (to nie pierwszy jej numer w tym stylu, materiału jest na kilka innych historii) tym bardziej że tłumaczyłem jej dlaczego przekłucie pistoletem jest gorsze od tego igłą i że w ogóle ustalaliśmy zupełnie co innego? Zaczęła pokrętnie gadać znowu o satanistach i patologii w salonie piercingu, o tym że ona już nie ma nic do powiedzenia w kwestii wychowania własnej wnuczki i że przecież mała boi się igieł (bzdura) i ona chciała jej "zaoszczędzić bólu". A to że uszy są opuchnięte to normalne a młoda płacze bo "przesadza" bo "na pewno aż tak nie boli".

No cóż. Ubrałem córkę, zgarnąłem jej rzeczy i wróciliśmy do domu. Od tego czasu migałem się jak mogłem od wizyty. Bałem się po prostu ze trzasnę tę babę w twarz. A i córka jak wspominałem babci widzieć nie chce. W domu na spokojnie mi powiedziała że ta zaciągnęła ją do kosmetyczki niemal siłą mimo protestów bo przecież to jeszcze nie urodziny i ona miała pójść z tatą gdzie indziej. W zeszłym tygodniu gdy teściowa po raz kolejny zadzwoniła z pytaniem kiedy przyjdziemy bo ona "tęskni za wnuczką" odpowiedziałem wprost że nie prędko i krótko wyjaśniłem dlaczego. A dziś stało się to o czym napisałem na początku.

Narzeczona niby moje zdenerwowanie rozumie i popiera. Z drugiej strony sądzi że trochę przesadzam z niezaprowadzaniem młodej do babci. A ja w sumie nie wiem co mam w tej sytuacji zrobić...

Rodzina

Skomentuj (76) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 218 (242)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…