Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#80212

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytając historię 80211, przypomniała mi się sytuacja, którą zasłyszałem na którymś rodzinnym spotkaniu.

Kuzynka mojej mamy (nazwijmy ją A.) kilka lat temu rozwiodła się ze swoim mężem (nazwijmy go B.). Nie znam szczegółów, chociaż i tak nie są one istotne dla historii.

Cała piekielność zaczyna się, gdy ojciec A. zaczął upraszać się brata mojej mamy, wujka-prawnika (a swojego bratanka) o bycie adwokatem A. w chyba pięćdziesiątej już rozprawie co do podziału majątku. Wujek nie zgodził się, usprawiedliwiając to etyką prawniczą (obrona rodziny mogłaby być nieobiektywna) oraz tym, że rozwody nie są jego specjalizacją. I wtedy rozpętał się armagedon.

Brat dziadka zaczął wieszać psy na wujku, że "jak to, rodzinie nie pomoże", że "nawet zapłaci (jakby oczekiwał na początku, że wujek zrobi to za darmo!)", i że "pewnie będzie bronił tamtego wstrętnego B. na złość". Wujek rzekł w związku z tym, że on zupełnie odcina się od tej sprawy. To jeszcze rozwścieczyło ojca A.

Rzucał, że "wujek wypina się na rodzinę", że "jest Judaszem" i tym podobne określenia. Wujek nie wytrzymał, pożegnał się z większością rodziny, i wyszedł. Pomiędzy ostatnimi dwoma czynnościami, brat dziadka rzucił jeszcze, że wujek "ma zakaz przyjścia na jego urodziny", które odbyły się jakieś pół miesiąca po wydarzeniu.

Co jak co, ale jestem po stronie wujka - faktycznie, obrona tak bliskiej rodziny jak kuzynka z pewnością byłaby odebrana przez wielu jako nieobiektywna. Poza tym, skandaliczne zachowanie ojca A. na pewno nie skłoniło wujka do przemyślenia propozycji.

rodzina

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 106 (130)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…