Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#80228

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Przeczytałam w poczekalni dwie historie dotyczące bierzmowania, podzielę się i swoją. Będzie długa ale chcę oddać to co się wydarzyło.
Bierzmowania nie mam i aktualnie wiem, że go nie potrzebuję do szczęścia, a całą szopkę z przygotowaniem do sakramentu uważam za jedną dużą bzdurę.

Ale kiedyś, gdy byłam w gimnazjum chciałam je mieć. Chodziłam do kościoła regularnie, każda niedziela i święta kościelne - byłam na mszy. Jak doszło do tego, że sakramentu nie otrzymałam? Zachorowałam.
Pod koniec roku kalendarzowego w pierwszej klasie gimnazjum nagle wylądowałam w szpitalu z odmiedniczkowym zapaleniem nerek. Poleżałam, skończyło się na strachu i dość długim bólu pleców. Już wtedy przegapiłam jakieś "super ważne spotkanie".

Mówi się trudno. Po wyjściu ze szpitala miałam co miesiąc zjawiać się u nefrologa oraz kontrole u urologa. I to okazało się był problem. Nefrolog dziecięcy ze szpitala, do którego miałam przychodzić przyjmował w czwartki po południu. I ksiądz też spotkania dla mojej klasy wyznaczał na czwartki.

Możecie powiedzieć, no ok, ale czwartków w miesiącu jest przynajmniej cztery. Ano tak, tylko ksiądz nie mówił z wyprzedzeniem, w który czwartek będzie spotkanie. Czasami ogłaszał to dzień przed, na religii w szkole. Prosiłam o możliwość chodzenia z inną klasą we wtorki. Raz nawet poszłam, ale przy sprawdzaniu obecności zostałam wyproszona.
Nie, mam być z moją klasą i koniec. I tak ponad połowa spotkań w pierwszej klasie mi odpadła.

Kolejny zgryz, jak pisałam chorowałam. Po szpitalu byłam na antybiotykach i niestety łapałam każde przeziębienie. Wypadło mi kilka (chyba z pięć) niedziel gdy leżałam z wysoką temperaturą w łóżku oraz nie uzbierałam dziewięciu pierwszych piątków miesiąca.
Gdy przyszło do sprawdzania indeksów chyba w kwietniu ksiądz powiedział mi, że będę musiała poprawiać rok, zbierać wszystko od nowa bo mi brakuje pieczątek.
ALBO, żebym zbierała pieczątki z nabożeństw majowych.
I zbierałam, chodziłam dzień w dzień rano na nabożeństwa.
Ale i tak mi nie podpisał "zdania" pierwszego roku przygotowywania. Bo nie byłam na spotkaniach i mam za mało pieczątek. Na nic się zdało, że miałam na papierze, że byłam chora, że nie mogłam, że prosiłam o inne terminy, że wszystko wiem i umiem.
Miałam jeszcze raz kupić indeks i od nowa.

Wróciłam do domu, rzuciłam indeksem o ścianę i siedziałam kilka godzin myśląc co powiedzieć rodzicom. Nie chciałam powtórki z rozrywki bo wiedziałam, że przyszłym roku też nie będę mogła uczestniczyć we wszystkim co tylko wymyślą w kościele. Potem poszłam do mamy i spytałam czy bardzo będzie się gniewać jak nie będę mieć bierzmowania. Odpowiedziała, że nie. Ona sama go nie ma. Ojciec dorzucił, że też nie. Że kiedyś były ważniejsze sprawy i on pracował, a nie chodził do kościoła.
Ale siostra mojej mamy, moja ukochana ciocia i matka chrzestna nigdy się z tym nie pogodziła tak do końca. Namawiała i nagabywała ale trafiła na mur, bo ja już postanowiłam. Zrezygnowałam i z religii w szkole, i z kościoła. Po paru latach i studiach, również z wiary.

A teraz najlepsze. Parę lat temu, chyba ze cztery pojechałam do niej na ferie. I jakoś tak trafiłam, że na wizytę księdza po kolędzie byłam u niej. Chciałam wyjść, żeby cioci wstydu nie robić bo powiedziałam, że ja się modlić nie będę jak on przyjdzie. Nie zdążyłam, nie słyszałam kiedy wszedł na klatkę ani wyszedł od sąsiadów, a ministrantów z nim nie było.
Wszedł, powiedziałam "dzień dobry". Stary proboszcz, kto wie czy mnie nie ochrzcił wiele lat temu. Pomodlił się z ciocią i spytał mnie czemu ja się nie modlę. I powiedziałam mu to co opisałam wam powyżej. Uśmiechnął się, stwierdził, że "to dopiero durnie" i powiedział, że życzy mi powodzenia w szukaniu swojej drogi.
Po tym ciocia przestała marudzić o mój brak wiary.

Nie mam puenty do tego wyznania.

Kościół

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 134 (182)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…