Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#80269

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś będzie o hipokryzji.

Siedzę sobie w poczekalni do lekarza i czytam książkę; nagle ktoś siada koło mnie i puka mnie w ramię. Patrzę i widzę sąsiadkę – wyjątkowo wredny babsztyl, okropna plotkara, i, jakby tego było mało, teściowa mojej koleżanki. Śmiało można powiedzieć, że krytykowanie synowej to jej hobby.

Wydusiłam tylko jakieś "dzień dobry", żeby nie było, żem niewychowana, i wróciłam do lektury. Na szczęście sąsiadka znalazła sobie inną ofiarę. Gadała tak głośno, że słychać ją było pewnie w promieniu kilku kilometrów. Tematem monologu było, a jakżeby inaczej, narzekanie jaką to ma okropną synową, co w ogóle nie dba o męża, dzieci źle wychowuje i tak dalej. Kulminacyjnym momentem było stwierdzenie, że „nie wiadomo, kto ją zrobił, bo matka alkoholiczka, dawała komu popadnie, to wiadomo, że nic dobrego z tego nie wyszło”. Reszta mnie ominęła, bo zawołano mnie do gabinetu.

W drodze do domu przypomniało mi się, co mi opowiadała mama: otóż szanowna pani sąsiadka za młodu lubiła się zabawić. Po jednej ze szczególnie udanych imprez przyniosła do domu niespodziankę w postaci ciąży. Tatuś dziecka dość szybko się odnalazł, ale ponieważ nie miał zbytnio ochoty na zabawę w dom, umówili się na alimenty. Tak stan rzeczy utrzymywał się około roku. Wtedy do akcji wkroczyła jego matka – namówiła go na badania celem ustalenia ojcostwa. Zgodził się, no i klops – okazało się, że dziecko nie jest jego. Pieniądze trzeba było zwrócić. Wtedy odezwał się któryś z jej licznych adoratorów i zadeklarował, że to on jest ojcem i że się z nią ożeni. Tak też się stało. Cała ta historia jest jednym z najpilniej strzeżonych rodzinnych sekretów, no bo w końcu taki wstyd.

Chyba muszę o tym opowiedzieć koleżance.

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 151 (173)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…