Studiowałem przez rok dziennikarstwo. Odszedłem, bo ten kierunek okazał się czymś całkowicie innym, niż się spodziewałem, mianowicie okazał się paradą żartów, w dodatku kiepskich. Opiszę teraz jeden z nich.
Pewnego razu zapowiedziano nam, w sensie grupie, że pojedziemy na cały dzień do telewizji. Super! Taka nauka to jest coś!
Będziemy mogli poznać środowisko i specyfikę pracy?
Będziemy mogli zobaczyć, jak powstaje program?
Będziemy mogli porozmawiać ze scenarzystami, kamerzystami, dźwiękowcami i innymi specjalistami?
Może nawet przydzielą nas do różnych członków ekipy i dostaniemy jakieś proste zadania?
Nie!
Będziemy statystami, a ekipy nawet nie zobaczymy, co dopiero mówić o rozmowie czy poznawaniu ich pracy. Będziemy przez kilka godzin stać ze sztucznymi uśmiechami, a na sygnał będziemy klaskać albo podskakiwać.
Czyżby ktoś z uczelni postanowił sobie dorobić, zainkasował od telewizji pieniądze za prawie 30 statystów, a pierwszoroczni frajerzy* mieli "odwalić robotę" za darmo?
*Słowo frajer pochodzi od niemieckiego Freiarbeiter, oznaczającego osobę, która pracuje za darmo.
Pewnego razu zapowiedziano nam, w sensie grupie, że pojedziemy na cały dzień do telewizji. Super! Taka nauka to jest coś!
Będziemy mogli poznać środowisko i specyfikę pracy?
Będziemy mogli zobaczyć, jak powstaje program?
Będziemy mogli porozmawiać ze scenarzystami, kamerzystami, dźwiękowcami i innymi specjalistami?
Może nawet przydzielą nas do różnych członków ekipy i dostaniemy jakieś proste zadania?
Nie!
Będziemy statystami, a ekipy nawet nie zobaczymy, co dopiero mówić o rozmowie czy poznawaniu ich pracy. Będziemy przez kilka godzin stać ze sztucznymi uśmiechami, a na sygnał będziemy klaskać albo podskakiwać.
Czyżby ktoś z uczelni postanowił sobie dorobić, zainkasował od telewizji pieniądze za prawie 30 statystów, a pierwszoroczni frajerzy* mieli "odwalić robotę" za darmo?
*Słowo frajer pochodzi od niemieckiego Freiarbeiter, oznaczającego osobę, która pracuje za darmo.
studia
Ocena:
118
(146)
Komentarze