W środowy wczesny wieczór, wracałem w moje knieje, po wizycie u szanownych przodków.
Pada, ciemno, szosa niezbyt dobra, przez las i dość kreda, o statusie drogi powiatowej. I jak to oczywiście bywa w takich sytuacjach - laczek... Wiadomo przecież, iż gumy nigdy, absolutnie nigdy nie złapie się w słoneczny dzień przy parkingu, tylko podczas wieczornej ulewy w lesie...
Zatrzymałem auto dosyć pechowo, bo za ślepym zakrętem. Niestety nie mogłem jechać już dalej, ponieważ podróżowałem terenówką, gdzie opony mają bardzo wysoki profil i już guma złaziła z felgi, co zobaczyłem, wychylając łeb przez okno.
Cóż, kamizelka, trójkąt i światło ostrzegawcze wystawione przed zakrętem i działam.
Minęło mnie kilka aut z naprzeciwka, a w pewnym momencie hamując i trąbiąc, ominął mnie gość, nadjeżdżający z tyłu. Wygramolił się z auta i drze paszczę, niczym lew, "Ty Chu, Ku". Pytam człowieka, o co dym - jechać dalej nie mogę, odblask i lampa ustawione przed zakrętem, więc czego chce?
- Ty chu, ku, jaka lampa, jaki trójkąt?
- No przed zakrętem przecież!
- Co ty mi tu piertenteges, zabiłbym się, ty ku chu!!!
Zmroziło mnie. Poszedłem za ten zakręt i co?
Oczywiście - jakiś sukinsyn gwizdnął pieprzony sprzęt zabezpieczający miejsce zdarzenia...
Zastrzelić, to mało.
Pada, ciemno, szosa niezbyt dobra, przez las i dość kreda, o statusie drogi powiatowej. I jak to oczywiście bywa w takich sytuacjach - laczek... Wiadomo przecież, iż gumy nigdy, absolutnie nigdy nie złapie się w słoneczny dzień przy parkingu, tylko podczas wieczornej ulewy w lesie...
Zatrzymałem auto dosyć pechowo, bo za ślepym zakrętem. Niestety nie mogłem jechać już dalej, ponieważ podróżowałem terenówką, gdzie opony mają bardzo wysoki profil i już guma złaziła z felgi, co zobaczyłem, wychylając łeb przez okno.
Cóż, kamizelka, trójkąt i światło ostrzegawcze wystawione przed zakrętem i działam.
Minęło mnie kilka aut z naprzeciwka, a w pewnym momencie hamując i trąbiąc, ominął mnie gość, nadjeżdżający z tyłu. Wygramolił się z auta i drze paszczę, niczym lew, "Ty Chu, Ku". Pytam człowieka, o co dym - jechać dalej nie mogę, odblask i lampa ustawione przed zakrętem, więc czego chce?
- Ty chu, ku, jaka lampa, jaki trójkąt?
- No przed zakrętem przecież!
- Co ty mi tu piertenteges, zabiłbym się, ty ku chu!!!
Zmroziło mnie. Poszedłem za ten zakręt i co?
Oczywiście - jakiś sukinsyn gwizdnął pieprzony sprzęt zabezpieczający miejsce zdarzenia...
Zastrzelić, to mało.
droga
Ocena:
186
(206)
Komentarze