Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#80663

przez ~vonObzylc ·
| było | Do ulubionych
Moja żona jest przedszkolanką.

Dużo się czyta o katechetach, siostrach czy księżach sprawiających problemy ludziom niewierzącym.


W przedszkolu, w którym pracuje można żona była odwrotna sytuacja.

Jedna z matek, jak podkreślałą na każdym kroku, że jest ateistką. Z tego powodu wynikło kilka problemów, wszystkie sprowokowała właśnie ona.

Pierwszy problem pojawił się już, kiedy zapisywała swoją córkę do przedszkola. Od razu zaznaczyła, że w zabobony nie wierzy i jej córka na religię uczęszczać nie będzie.

Została zrozumiana, bo nie była jedyna, dostała karteczkę do wypełnienia z prośbą, żeby ją dostarczyła minimum tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego.

Chodziło o to, że proboszcz z parafii co roku zamawia z własnych pieniędzy książeczki obrazkowe dla dzieci w przedszkolu. Taka biblia dla najmłodszych. Każdego roku kupuje po jednej dla każdego dziecka, dlatego chciał wcześniej wiedzieć ile ma kupić tym razem. Koszt tej książeczki w sklepie liturgicznym to 35 zł.

Oczywiście, wielka pani karteczki nie dostarczyła na czas, mimo że w przedszkolu była jeszcze parę razy.

Kilka dni po rozpoczęci przyleciała z pianą w ustach, dlaczego jej córeczka przynosi takie śmieci do domu i w ogóle jakim prawem zmuszają ją do nauki religii, skoro jasno powiedziała, że jej dziecko na religię chodzić nie będzie.

Została poinformowana o tym, że miała miesiąc czasu na dostarczenie tej kartki, bo jest to wymagane, po za tym 2 razy jej o tym przypominali.

Nadal się darła, że oni dobrze wiedzieli, że jej córka nie będzie na religie chodzić, a teraz się zasłaniają jakimś "gównianym kawałkiem papieru", że to skandal, że ona to opisze itd.

Dostała ponownie kartkę do wypełnienia na miejscu. Z ogromną łaską i złością podpisała oraz ponownie poinformowała dyrektorkę, że jeśli jeszcze raz jej córka będzie zmuszana do "prania mózgu" to ona to opisze!


Drugim wielkim problemem były godziny lekcyjne, na których była religia.
Według niej, religia powinna być na pierwszej lub ostatniej lekcji, jeśli jest gdzieś pośrodku, to jest to specjalnie ustalone przez kler, żeby hodować więcej religijnych zombie(tak, tak powiedziała)

Nie docierało do niej, że siostra zakonna, która prowadzi katechezę, prowadzi ją też w 2 innych przedszkolach i plan został ułożony pod nią. Siostra ma 62 lata oraz chodzi pieszo do przedszkoli, w których uczy. Nigdy się nie spóźniła ani nic. Po prostu jedno przedszkole ma religię rano, drugie po środku, a trzecie na koniec lekcji.

Co na to matka? Żądała zmiany planu lekcji.
Po odmowie burknęła tylko, że skoro ta zakonnica taka stara, to niech se auto kupi, w końcu co niedziele czarna mafia kradnie tysiące od ludzi więc ich stać.

Tak czy siak, została odesłana z kwitkiem, ale i tak znów powiedziała, że to opisze..


Awantura numer 3. Największa.

Kolejnego pięknego zimowego dnia wparowała do gabinetu dyrektorki.
O co poszło tym razem?

Przedszkole zmusiło jej córkę do nauki religii i to już koniec, ona ją zabiera i wszystko opisze.

Co takiego się stało?

W czasie religii, dzieci które na nią nie uczęszczają przechodziły na świetlicę. Niestety tego pechowego dnia świetlica była nieczynna z powodu awarii ogrzewania.
Dlatego też, tego dnia dzieci, które na religię nie uczęszczają zostali w salach.

Lekcja trwała jak zwykle, siostra zakonna trochę opowiadała, później gitara w ręce i śpiewała razem z dziećmi.
Córce "ateiski" się to bardzo spodobało, oczywiście siostra zakonna nie odmówiła jej zabawy ze wszystkimi dziećmi. Małej ponoć bardzo się podobało.

Niestety, matce ani trochę. Znów z pianą na pysku zaczęła się drzeć, bo jej córka pochwaliła się matce, jakiej to fajnej piosenki się nauczyła oraz powiedziała, że chce z innymi dziećmi chodzić na lekcję z siostrą.

Wyzwiska, straszenie policją, sądem, facebookiem(?) itd.
Dostało się dyrektorce, siostrze, mojej żonie, drugiej przedszkolance, matce innego dziecka.

Dyrektorka wezwała ochroniarza, któremu tez się dostało, dopiero jak dyrektorka powiedziała, że wzywa policje, ta się ulotniła.

Kilka dni później przyszła, zabrała papiery i przeniosła córkę do innego przedszkola.


Chciałbym, żeby jej córka kiedy dorośnie zdecydowała się dołączyć do kościoła :)

religia ateizm szkoła

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (34)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…