Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#80853

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ciąg dalszy gehenny, jaką jest poszukiwanie pracy w małej miejscowości. Dziś o stażach.
Definicja z oficjalnych źródeł PUP: "Staż oznacza nabywanie przez bezrobotnego umiejętności praktycznych do wykonywania pracy przez wykonywanie zadań w miejscu pracy bez nawiązania stosunku pracy".

Wpadłam ostatnio w PUPie na znajomego, którego różne koleje losu także doprowadziły do bezrobocia i konieczności zarejestrowania się dla ubezpieczenia. Od słowa do słowa postanowiliśmy siąść sobie w parku i, zgodnie ze stereotypami na temat Polaków, od serca sobie ponarzekać. ;) Tematem przewodnim był istny kociokwik PUPu na punkcie wspomnianych staży (na 1 ofertę normalnej pracy przypada średnio 10-15 ofert stażu). Zebraliśmy kilka "perełek" z naszych wspólnych doświadczeń na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy, za zgodą znajomego publikuję.

1. Półroczny staż na stanowisko sprzątaczki w jednej z instytucji państwowych. Bez możliwości zatrudnienia po stażu, po zakończeniu "współpracy" z jedną osobą instytucja po prostu bierze kolejną na pół roku. Składki i wynagrodzenie (zawrotne 800zł) płaci PUP. "Nadzór" nad stażystą sprawuje pan siedzący na dole w recepcji, budynek sprząta się w pojedynkę po zakończeniu godzin urzędowania, na pełen etat. Można w desperacji napić się wybielacza i "nadzór" zorientuje się, że coś jest nie tak, dopiero kiedy nie wyjdzie się z budynku o zwyczajowej porze.

2. Trzymiesięczny staż w zakładzie stolarskim. Bez możliwości zatrudnienia, bezpłatny, PUP opłaca tylko składki. Póki co nie brzmi jeszcze najgorzej, prawda? W końcu umiejętności stolarskie zawsze się przydadzą, choćby w domu... A guzik. W papierach faktycznie widniała "nauka podstawowych czynności stolarskich", w rzeczywistości zakład szukał jelenia, który przez trzy zimowe miesiące będzie za darmo odśnieżać plac wokół zakładu, znosić odpady i zapieprzać w kotłowni. Znajomy wpadł w taką furię, że niemalże można by było nim w tej kotłowni palić zamiast węgla. Odwołanie poszło.

3. Milion pięćset sto dziewięćset ofert stażu typu "Potrzebna pomoc biurowa, bez doświadczenia!", "Potrzebna rejestratorka medyczna, doświadczenie nie jest wymagane!" etc. Na miejscu okazuje się, że osoba normalnie pracująca na danym stanowisku jest na urlopie macierzyńskim / zdrowotnym, a zakład szuka zastępstwa za pół darmo. Podczas rozmowy bardzo nachalnie wypytują o to, czy "aby na pewno" nie ma się doświadczenia w danym zawodzie i są święcie oburzeni, gdy pokazuje się im wydrukowaną ofertę z zaznaczonym "bez doświadczenia".

4. Roczny staż, "pełne przyuczenie do zawodu", zakład fotograficzny. Wymagania: minimum dwuletnie doświadczenie zawodowe jako fotograf, mile widziany dyplom fototechnika lub pokrewny. Zawrotne 800zł miesięcznie minus 200zł na dojazdy z przesiadką (dwoma niezależnymi przewoźnikami), odpowiedzialność materialna za wszelkie straty, w tym za nieodebrane przez klientów zdjęcia i psujące się maszyny. Warunki sanitarne skandaliczne. Poszło odwołanie, dwa miesiące biegałam jak rącza sarenka do PUP i pisałam elaboraty, żeby tylko się wykaraskać z tego syfu. Z ogromną łaską pozwolono mi zrezygnować ze stażu. Ufff...

5. Staż w biurze rachunkowym, które zamknęło się dwa dni po złożeniu w PUPie oferty... Do dzisiaj nie wiem, co to miało być.

6. Staże prywatne - plaga, dosłownie PLAGA ofert stażu na 3 miesiące / pół roku / rok, na pełen etat, na umowę o dzieło bez składek ani ubezpieczenia. "Pracodawcy" w zakładach oferujących te wspaniałomyślne oferty bronią się rękami i nogami przed współpracą z PUP (raz poszłam z całym plikiem papierów, ile to dofinansowań mógłby zakład dostać, gdyby tylko zapłacił mi składki - dosłownie wypchnięto mnie za drzwi). Nie wiem, o co chodzi, teraz po prostu pomijam te oferty. Jedynie każdorazowo się zastanawiam, czy takie zatrudnianie na pełen etat na umowę o dzieło jest w ogóle legalne.

Proponuję zmianę definicji: "Staż - fenomenalna okazja dla pracodawcy, zapewniająca źródło stałej, darmowej lub prawie darmowej siły roboczej, która to siła robocza ma ograniczone pole do manewru i w związku z tym można nią pomiatać. Oferta przedstawiona w dokumentach nie musi być zgodna z rzeczywistością.".

Życzę wszystkim poszukującym pracy dużo, dużo cierpliwości. I promocji na Nerwosol w lokalnych aptekach.

poszukiwanie pracy

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (155)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…