Od kilku lat pracuję w korporacji. Dosyć dużej i znanej na świecie. W miejscu, w którym nie dostanie pracy "byle kto". Teoretycznie.
Praca jest fajna, ludzie mili i wszystko byłoby super, gdyby nie zachowanie niektórych w kuchni.
Z "mojej" kuchni korzystają trzy działy, nazwijmy je po prostu A, B oraz C (liczy najwięcej osób). Z działami A i B nie ma problemu, za to dział C to banda SYFIARZY albo po prostu debili, którym się wydaje, że jeżeli coś nie jest ich własnością, to nie muszą o to dbać.
Nagminnie zdarzają się takie sytuacje:
1. Zostawianie mleka na wierzchu - teraz w czasie jesieni/zimy to mniejszy problem, ale podczas lata wiele kartonów mleka sobie skisło, bo jaśnie państwo robią sobie kawkę, po czym zostawiają otwarte mleko poza lodówką. Wisi już nawet w kuchni karta z prośbą o chowanie mleka - nie, po co, za duży wysiłek.
2. Wstawianie do zmywarki talerzy z resztkami jedzenia - zamiast te resztki wyrzucić, a talerz chociaż lekko przepłukać, to wrzucają jak leci. Potem te resztki w zmywarce zostają, fuj. Parę razy się przez to nawet zepsuła.
3. W godzinach okołoobiadowych zmywarka bardzo szybko się zapełnia. Gdy nie ma już w niej miejsca albo akurat jest włączona, to powinno się umyć swoje talerze czy miski ręcznie, prawda? No wg działu C nieprawda. Lepiej zostawić wszystkie brudne naczynia w zlewie i czekać, aż ktoś to pomyje za nich.
4. A w ogóle to czasem fajnie jest po prostu zostawić gdzieś brudne naczynie w randomowym miejscu. Kubek po kawie na parapecie, talerz ze skórką od pomarańczy na stole obiadowym czy coś w tym stylu.
5. Warto też czasem wziąć sobie jakieś jedzenie do pracy, zostawić w lodówce i o nim zapomnieć na parę tygodni/miesięcy, tak by sobie zgniło i wywołało potężny smród.
Dodam jeszcze bonusem jedną rzecz. Teoretycznie w czasie pracy mamy 40 minut przerwy na obiad. Wiadomo, większość osób zjada obiad gdzieś w połowę tego czasu, a drugą najwyżej "odbiera" sobie wcześniej/potem na jakiś lunch, kawę czy cokolwiek innego.
Dział C wykorzystuje swoje 40 minut do oporu. Wszyscy naraz. Przychodzą koło tej godziny 12-13 do kuchni, zajmują wszystkie miejsca, a po zjedzeniu nie ustępują innym, którzy też chcieliby zjeść, tylko siedzą dalej i rozmawiają.
Może to trochę czepialstwo, bo skoro tyle trwa przerwa, to mają prawo tyle siedzieć. Ale jest to jednak trochę irytujące i zwyczajnie niekoleżeńskie.
Praca jest fajna, ludzie mili i wszystko byłoby super, gdyby nie zachowanie niektórych w kuchni.
Z "mojej" kuchni korzystają trzy działy, nazwijmy je po prostu A, B oraz C (liczy najwięcej osób). Z działami A i B nie ma problemu, za to dział C to banda SYFIARZY albo po prostu debili, którym się wydaje, że jeżeli coś nie jest ich własnością, to nie muszą o to dbać.
Nagminnie zdarzają się takie sytuacje:
1. Zostawianie mleka na wierzchu - teraz w czasie jesieni/zimy to mniejszy problem, ale podczas lata wiele kartonów mleka sobie skisło, bo jaśnie państwo robią sobie kawkę, po czym zostawiają otwarte mleko poza lodówką. Wisi już nawet w kuchni karta z prośbą o chowanie mleka - nie, po co, za duży wysiłek.
2. Wstawianie do zmywarki talerzy z resztkami jedzenia - zamiast te resztki wyrzucić, a talerz chociaż lekko przepłukać, to wrzucają jak leci. Potem te resztki w zmywarce zostają, fuj. Parę razy się przez to nawet zepsuła.
3. W godzinach okołoobiadowych zmywarka bardzo szybko się zapełnia. Gdy nie ma już w niej miejsca albo akurat jest włączona, to powinno się umyć swoje talerze czy miski ręcznie, prawda? No wg działu C nieprawda. Lepiej zostawić wszystkie brudne naczynia w zlewie i czekać, aż ktoś to pomyje za nich.
4. A w ogóle to czasem fajnie jest po prostu zostawić gdzieś brudne naczynie w randomowym miejscu. Kubek po kawie na parapecie, talerz ze skórką od pomarańczy na stole obiadowym czy coś w tym stylu.
5. Warto też czasem wziąć sobie jakieś jedzenie do pracy, zostawić w lodówce i o nim zapomnieć na parę tygodni/miesięcy, tak by sobie zgniło i wywołało potężny smród.
Dodam jeszcze bonusem jedną rzecz. Teoretycznie w czasie pracy mamy 40 minut przerwy na obiad. Wiadomo, większość osób zjada obiad gdzieś w połowę tego czasu, a drugą najwyżej "odbiera" sobie wcześniej/potem na jakiś lunch, kawę czy cokolwiek innego.
Dział C wykorzystuje swoje 40 minut do oporu. Wszyscy naraz. Przychodzą koło tej godziny 12-13 do kuchni, zajmują wszystkie miejsca, a po zjedzeniu nie ustępują innym, którzy też chcieliby zjeść, tylko siedzą dalej i rozmawiają.
Może to trochę czepialstwo, bo skoro tyle trwa przerwa, to mają prawo tyle siedzieć. Ale jest to jednak trochę irytujące i zwyczajnie niekoleżeńskie.
korporacja
Ocena:
107
(143)
Komentarze