Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81234

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejne historie z pracy na recepcji.

Ze względu na szajkę włamywaczy, mamy zakaz otwierania drzwi. Ludzie mają dzwonić do tego, do kogo idą. Jeśli wlezą za kimś mają do wyboru albo wpisanie się do księgi gości (sprawdzamy dowód), albo wyjście i zadzwonienie.

1. Przychodzi jakieś stowarzyszenie, wiek 80+.
Wszystkie informacje na temat nie wpuszczania i tego jak dzwonić, wielkimi literami wywieszone na drzwiach. Po co czytać jak można walić laską w szklane drzwi i żądać wpuszczenia "bo jestem kombatantem". A nie zadzwoni, bo nie wie pod jaki numer ma dzwonić. Czyli mam wpuścić bandę obcych emerytów, którzy nawet nie wiedzą dokąd idą. To mnie przekonał do otworzenia! Wlazł za kimś z tekstem "I co, korona z głowy nie spadła?!" i mimo trzykrotnego powtórzenia nie zareagował na nakaz wpisania się.

Technicznie jako ochrona w tym momencie powinnam albo wezwać oddział napadowy albo go zatrzymać i wezwać policję. Mieli szczęście, że wysłałam ochroniarza czy aby nie idą na spotkanie, o którym coś wcześniej słyszałam. Firma, która spotkanie organizowała, została "poproszona" o informowanie przychodzących do kogo mają dzwonić lub o tym, że będą musieli się wpisać, chyba, że chcą by gości wyprowadzała policja.

Ciekawe, jakoś przy wychodzeniu pan "kombatant" był jakiś taki spokorniały.

2. Dosłownie sprzed chwili. Jak mówiłam instrukcje obsługi są w 2 miejscach na drzwiach, w tym jedno napisane wołami, by na pewno nie przeoczyli. Ale czytanie to sztuka trudna i męcząca dla 3/4 społeczeństwa. A przynajmniej tak mogę wnioskować po przychodzących. Do rzeczy.

Wszystkie domofony są na jednej linii, czyli jeśli dzwonisz jednym, każdy pokazuje "zajęte". Czasem się wiesza, dlatego na instrukcji jest napisane jak połączenie zresetować. Możemy to zrobić u nas, ale może to też zrobić sam wchodzący.

Do recepcji włazi mi babka twierdząca, że w budynku pracuje, ale nie wzięła telefonu i nie może się dostać do drugiej klatki "bo domofon się zepsuł i pokazuje zajęte".
Ale... żeby dostać się do recepcji otworzyła sobie domofonem. Czyli ktoś inny jednak czytać umiał i zresetował już za nią, bo by nie wlazła. Ale ok. Wytłumaczę na przyszłość.
- To dlatego, że linia była zajęta.
- Nie rozumiem! To ja mam stać przed drzwiami?!
Patrzę na drzwi i myślę o instrukcji obsługi nad domofonem. Patrzę na kartkę, gdzie wielkimi literami jest ta instrukcja powtórzona wraz z informacją, że recepcja drzwi nie otwiera. Patrzę znowu na babkę i tłumaczę jeszcze raz. Bez skutku. Rezygnuję i powtarzam to, co ma napisane na kartce:
- Jeśli linia jest "Zajęta" musi ją pani zresetować. Wcisnąć "R".
- JA NIE ROZUMIEM!
I foch. Przynajmniej sobie poszła.

Emeryci analfabeci recepcja

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 138 (176)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…