Rodzina rodzina...
Sytuacja ze świąt, jednak skutki odczuwam do dziś.
Rodzice po rozwodzie, siostra mieszka w innym mieście, ojciec na drugim końcu Polski. Ja jako osoba (skutek takiego nie innego dzieciństwa) mocno antyrodzinna. Zadowolona jak mało kiedy z choroby, która dopadła mnie tydzień przed świętami, oznajmiam wszem i wobec, że kolacje robię TYLKO dla siebie i dzieci. Wszyscy ok! Juhuuuu ja szczęśliwa! Ale gdyby to było takie piękne nie pisałabym o tym...
Otóż tato jedzie do mnie, skoro już w drodze, no nie odmówię. Święta z mamą miała spędzać siostra, która w ostatniej chwili odwołała wszystko. Więc mamusia też do mnie (jakbym nie mówiła, że nie). Poinformowałam już, że tato będzie i tu się zaczyna historia właściwa!
Rodzice się nienawidzą, co za tym idzie razem w jednym pomieszczeniu być nie będą... Wyzwisk w moją stronę co niemiara, obraza majestatu z każdej strony (ojciec, matka, siostra), a ja zostałam sama, czarna owca w rodzinie. I mógł by to być koniec, jednak to, co stało się później przeszło samo siebie...
Dzwoni mamusia, przeprasza, rozumie itp., ale przyjdź córuś Internet mi napraw. To idę ja zadowolona, że w końcu jednak mnie nie wyklęli (w sumie nie było za co) i naprawiam. Po naprawie wyzwiska pod moim adresem i słowa, które zapamiętam do końca życia "nie chcę już mieć z tobą kontaktu".
Dzieci na dzień babci też widzieć nie chciała...
???
Sytuacja ze świąt, jednak skutki odczuwam do dziś.
Rodzice po rozwodzie, siostra mieszka w innym mieście, ojciec na drugim końcu Polski. Ja jako osoba (skutek takiego nie innego dzieciństwa) mocno antyrodzinna. Zadowolona jak mało kiedy z choroby, która dopadła mnie tydzień przed świętami, oznajmiam wszem i wobec, że kolacje robię TYLKO dla siebie i dzieci. Wszyscy ok! Juhuuuu ja szczęśliwa! Ale gdyby to było takie piękne nie pisałabym o tym...
Otóż tato jedzie do mnie, skoro już w drodze, no nie odmówię. Święta z mamą miała spędzać siostra, która w ostatniej chwili odwołała wszystko. Więc mamusia też do mnie (jakbym nie mówiła, że nie). Poinformowałam już, że tato będzie i tu się zaczyna historia właściwa!
Rodzice się nienawidzą, co za tym idzie razem w jednym pomieszczeniu być nie będą... Wyzwisk w moją stronę co niemiara, obraza majestatu z każdej strony (ojciec, matka, siostra), a ja zostałam sama, czarna owca w rodzinie. I mógł by to być koniec, jednak to, co stało się później przeszło samo siebie...
Dzwoni mamusia, przeprasza, rozumie itp., ale przyjdź córuś Internet mi napraw. To idę ja zadowolona, że w końcu jednak mnie nie wyklęli (w sumie nie było za co) i naprawiam. Po naprawie wyzwiska pod moim adresem i słowa, które zapamiętam do końca życia "nie chcę już mieć z tobą kontaktu".
Dzieci na dzień babci też widzieć nie chciała...
???
Ocena:
186
(222)
Komentarze