Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81335

przez ~TRass ·
| Do ulubionych
Sytuacja miała miejsce kilka dni temu. Dalej jestem poruszona.

Przez ostatnie kilka tygodni chorowałam. Nie mogłam chodzić do pracy. Szef - jak to w prywatnej firmie - nie był zachwycony brakiem w kadrze. Po powrocie z L4 moja firma dostała duże zlecenie na projekt, moim zadaniem było (jak zawsze) stworzenie projektu - makiety budynku i okolicy w skali, żeby deweloper mógł wszystko ocenić i zatwierdzić, a i żeby potencjalni kupujący mogli sobie popatrzeć. Moja praca to typowa dłubanina i skalowanie.
Projekt skończyłam w półtora miesiąca, czyli dość szybko. Chciałam wypaść jak najlepiej, ponieważ szef patrzył na mnie już niezbyt przychylnie.

Po złożeniu makieta mieściła się w dwóch dużych torbach ze sklepu z owadem w logo. W przeddzień przekazania projektu zapakowałam wszystkie elementy do owych toreb i wczesnym rankiem zaczęłam gramolić się do samochodu. Nagle drogę zastąpił mi obszarpany jegomość. Oznajmił zachrypniętym, lecz śmiałym głosem, żeby mu dorzucić do piwka. Odparłam, że nie mam, bo i tak obie ręce i ramiona zajęte, chciałam tylko szybko i bezpiecznie doczłapać do mojego pogromcy szos... Pan żul był bardzo niezadowolony moją odpowiedzią, krzyknął:

- Sama paniusia dwie torby żarcia nakupowała, a mi złotówki broni?!
Po czym kopnął z całej siły w jedną z siatek...

Teraz nie wiem co napisać dalej, bo resztę tego poranka pamiętam jak przez mgłę. Zniszczeń nie dało się naprawić. Cierpliwość przełożonego się wyczerpała, czemu się nie dziwię. Szukam nowej pracy.

ciężka droga do pracy

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 165 (211)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…