Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81370

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pomimo zaawansowanego wieku mam prawo jazdy od zaledwie trzech lat. Tak wyszło.

Jeżdżę sobie różnie, raz lepiej raz gorzej, w mieście przeważnie boję się panicznie, żeby nie zrobić komuś krzywdy, na autostradzie włącza mi się „tryb nieśmiertelności” zatem jadę „szybko i bezpiecznie”, ot taki przeciętniak w dieslu 2,0, 143 KM.
3 lata bez wypadku i bez mandatu.

Popełniam błędy i robię dziwne rzeczy. Czego NIGDY nie zrobię?

Nie wsiądę za kółko po alkoholu. Żadnym, po żadnym "łyku", nawet najmniejszym. Nawet nie przestawię auta z miejsca na miejsce. Bo chodzi o "granicę, której przekroczyć nie wolno".

Teoretycznie do 0,5 to jest wykroczenie ale mnie nie chodzi o 0,5 tylko o zasadę – o łamanie granic. Bo skoro mogę jechać po pół butelki piwa to czemu nie po całym? A skoro nie po całym, to czemu nie po dwóch? A skoro po dwóch to czemu nie po pół litra? Rozumiecie – przekroczenie granic. Nie przekroczę.

No i co?

Impreza w gronie znajomych. Jadę samochodem z dwiema opcjami – będę kierowcą rozwożącym i nie piję / nie będę kierowcą – zostawiam auto pod domem znajomych i piję.

- No odwieź mnie, przecież jesteś samochodem.
- Tak, przyjechałam samochodem i pytałam trzy razy, czy będę kogoś odwozić. Odpowiedź była, że nie, zatem oznajmiłam wszem i wobec, że samochód tu zostaje, ja wracam taksówką, a po auto przyjadę jutro wieczorem.
- Przecież wypiłaś do tej pory tylko dwa piwa, widziałem!
- O dwa za dużo. Nie pojadę i nie proś.
- Niekoleżeńska jesteś, to daj samochód Markowi, on nas odwiezie.
- Sorry, ale nie. Marek wypił więcej, niż ja.
- No i co z tego? On jest trzeźwy!

Impreza integracyjna (na szczęście już tam nie pracuję!).
Przyjechałam samochodem od razu z zamiarem zostawienia go pod biurem do soboty. Nikt nie widział, że przyjeżdżam autem, bo zaparkowałam z dala od miejsca imprezy (biuro i knajpa w tym samym budynku, na różnych piętrach) – tak przynajmniej sądziłam, że nikt nie widział).

- Katsssseee... n.. odwieśśś szefa do domkuuu... ale jusssssss... ha ha ha.
- Pseprassssam szefffffie, ale wypiłłłłam.....ha ha ha.
- No to soooo? Odwieśśś, bo jutro poszukasz nowej prasssyyy ha ha ha.
(Coś zaczyna przeświecać przez opary alkoholu).
- Szefie, zamówię panu Ubera, na mój koszt, zawiezie pana, OK?
- Jakiego ssssnowósz Ubera??? Odwieśśś mnie ty, ale jussss!!!

Dla odmiany impreza rodzinna. Ustalam z rodzicami – przyjeżdżam autem, ale ponieważ śpię u nich, mogę wypić. Rano badanie alkomatem (posiadam) i wracam, jak będę mogła.

- Ciociu, taksówkę cioci zamawiam.
- Że co?? Że ja płacić mam? A czy wasza Katzen nie ma czasem prawka i auta pod domem???
- Katzen piła alkohol, nie pojedzie.
- No to co, że piła? Ile tam ona wypiła? Piwek parę! Mój Gieniuś po takiej ilości to w trasę jeździ, a o ile ma większy wóz niż ona!

Mój skromny przyczynek w temacie tolerancji dla pijanych kierowców.

pijani kierowcy

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 234 (258)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…