Do pracy mam jakieś dwa kilometry, ale za to bardzo krętą drogą i pod górkę.
Wyjeżdżając z domu najpierw mijam dwa ostre zakręty, następnie kilka mniejszych i ostatni odcinek to kilometr szerokiej i tak prostej drogi, że stając na początku widać doskonale zjazd na końcu. Nie wiem nawet jak to skomentować, ale zawsze znajdzie się jakiś narwaniec, który wyprzedza mnie na samym początku na najniebezpieczniejszym kawałku drogi.
Kilkanaście lat temu gdy okolica była niezamieszkana, rodzice "zawodowo" zajmowali się ratowaniem "dachowców". Wtedy mówiono, że jest tam pole magnetyczne i ściąga samochody. Śmiech na sali.
Wracając do mojej drogi. Zawsze, bez wyjątku doganiam narwańca jeszcze przed zjazdem, na prostej. Jaki jest sens przekraczania prędkości na zakręcie pod górkę, a potem trzymania się poniżej 50tki - może wy mnie oświecicie?
Wyjeżdżając z domu najpierw mijam dwa ostre zakręty, następnie kilka mniejszych i ostatni odcinek to kilometr szerokiej i tak prostej drogi, że stając na początku widać doskonale zjazd na końcu. Nie wiem nawet jak to skomentować, ale zawsze znajdzie się jakiś narwaniec, który wyprzedza mnie na samym początku na najniebezpieczniejszym kawałku drogi.
Kilkanaście lat temu gdy okolica była niezamieszkana, rodzice "zawodowo" zajmowali się ratowaniem "dachowców". Wtedy mówiono, że jest tam pole magnetyczne i ściąga samochody. Śmiech na sali.
Wracając do mojej drogi. Zawsze, bez wyjątku doganiam narwańca jeszcze przed zjazdem, na prostej. Jaki jest sens przekraczania prędkości na zakręcie pod górkę, a potem trzymania się poniżej 50tki - może wy mnie oświecicie?
Droga
Ocena:
82
(106)
Komentarze