Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81566

przez ~szkolnemury2355 ·
| Do ulubionych
Skoro w temacie szkolnym ostatnio się poruszamy - sytuacja z początku miesiąca. Cofnijmy się więc do tamtych dni.

Powróciłam w mury mej dawnej podstawówki. Na jakieś 20 minut i zdążyłam sobie przypomnieć, jakie to miejsce jest ograniczone. Oczywiście nauczycielki przez tyle lat pozostały te same. Ja mam obecnie 22 lata. Już za moich czasów były one starej daty, ale nadal nauczają. Niestety nauczają też moją siostrę.

Zaczęłam zupełnie od tyłu, więc już rysuję wam sytuację. Akurat wyszło tak, że prawie miesiąc miałam wolnego w lutym - błogosławione 0 i przedmioty roczne. Wróciłam więc do rodzinnego domu wraz z połową dobytku. Młoda miała do przerobienia lekturę. Ponarzekała, że oczywiście w bibliotece szkolnej nie ma, bo już inna klasa ją przerabia, a ona ma ją przynieść na przyszłą lekcję. W domu zaczęła czytać jej streszczenie, a ja znalazłam ją na wolnych lekturach. Jako, że jestem posiadaczką czytnika e-booków, zrzuciłam Młodej lekturę i wysłałam do szkoły.

Powrót Młodej - ona wściekła, a w zeszycie uwaga do podpisania przez mamę. Moja ukochana polonistka, na którą i Młoda trafiła, skonfiskowała czytnik. Jak napisała w uwadze "Młoda nie zajmuje się zadaniem na lekcji, tylko bawi się tabletem. Kłamie, że trzyma tam książkę".

Tak się bawić nie będziemy. Poszłam do podstawówki i do sekretariatu - oni żadnego sprzętu od polonistki nie dostali. Musiałam przyjść w godzinach urzędowania polonistki, bo najprawdopodobniej zabrała sprzęt ze sobą.

Drugi dzień - 20 minut wykłócania się z polonistką. Jako, że kiedyś to ja byłam tą cichą spokojną uczennicą, to miała niezłe zdziwienie, że jej była uczennica podważa jej autorytet. Ba, że grozi jej zawiadomieniem prokuratury o przywłaszczeniu sprzętu. Bo uwaga, polonistka zabrała mój czytnik do domu i nie spodziewała się, że ktoś po niego tak szybko przyjdzie. Potem stwierdziła, że odda go tylko prawnemu opiekunowi. Dopiero gdy już miałam dzwonić na policję, że jest taka, a taka sytuacja, obiecała zwrócić go na następnej lekcji Młodej.

Nie zwróciła, ale dała jej notatkę, że mama ma przyjść go odebrać do sekretariatu. Nie ja, a moja rodzicielka. Sekretariat czynny do 15, a mama kończy pracę o 16. Dała mi upoważnienie i poszłam po czytnik. Leżał luzem w pudełku sekretarki, z którego mogłam sobie go swobodnie wyciągnąć, bo był zaraz na wejściu. W dodatku w podstawówce nadal kamer nie ma. Zwróciłam na to uwagę, a sekretarka przyznała mi rację, ale ona nie ma gdzie takiego pudła ze sprzętem uczniów dać, bo dyrektor nie chce brać na siebie odpowiedzialności, a więc zamykane szafy odpadają.

Ręce opadają.

czytnik vs szkoła

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 185 (207)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…