W moim mieście powiatowym jest szpital, a w nim poradnia chirurgiczna. Po pewnym zabiegu chirurgicznym musiałem stawiać się tam co tydzień na kontroli przez ponad 2 miesiące.
Sporą część osób, które czekały pod gabinetem stanowiły osoby starsze. Brały numerek i czekały w kolejce jak każdy. Pewnego dnia dostałem 38 numerek na 40 wydanych, a reszta osób wchodziła się zapytać, czy lekarz ich przyjmie. Gdy wchodził numer bodajże 35, przyszła Pani Piekielna z swoją mamą.
[PP] - Czy mogę wejść zapytać, czy lekarz przyjmie moją mamę?
[J] - Oczywiście, może pani wejść z kimś i zapytać.
Pani weszła i wyszła, pobiegła po kartę.
Gdy miałem wchodzić, podeszła do mnie i powiedziała:
[PP] - Teraz wchodzę ja, bo moja mama jest kombatantką.
Tak spojrzałem na tę starszą kobietę i dałbym sobie obie ręce uciąć, że wojnę to pamięta z pieluch, i to nie było tylko moje zdanie.
[J] - Proszę pani, teraz to wchodzę ja, bo mam numerek i jestem Honorowym Krwiodawcą* i czekam od godziny 6 (a było już koło 14).
Pokrótce ponad 10 min. tłumaczyłem owej pani, że mi też należy się opieka zdrowotna, mimo że jestem „gówniarz” i korona z głowy jej nie spadnie, jak poczeka 20 min.
Po naszej rozmowie drzwi gabinetu się otworzyły, a kiedy wchodziłem do środka, dołączyła do mnie PP wraz z mamą. Lekarz zapytał, czy jesteśmy razem, na co kobiety odpowiedziały lekarzowi, że „ja jestem gówniarz i powinienem czekać, bo ona kombatantka”. Ja także wypowiedziałem swoje racje i okazałem legitymację Honorowego Krwiodawcy. O dziwo lekarz zachował stoicki spokój i najpierw obejrzał mnie, a PP została wyproszona.
Ja rozumiem, że każdy ma prawo do opieki medycznej, ale często spotykałem się z ludźmi, którzy wpychali się ze swoimi starszymi dziadkami lub rodzicami, bo ich kolejka nie obowiązuje, a ja młody mogę poczekać. Szkoda, że takie osobniki nie mogą jaki inni przyjść rano po numerek, tak jak to robi 99% osób.
*Zgodnie z art. 24 i 47c omijać kolejki do lekarza mogą Honorowi Dawcy Krwi, kobiety w ciąży, weterani, inwalidzi i żołnierze. Ludzie, ja nie oddaję tej krwi na kaszankę, tylko żeby innych ratować.
Sporą część osób, które czekały pod gabinetem stanowiły osoby starsze. Brały numerek i czekały w kolejce jak każdy. Pewnego dnia dostałem 38 numerek na 40 wydanych, a reszta osób wchodziła się zapytać, czy lekarz ich przyjmie. Gdy wchodził numer bodajże 35, przyszła Pani Piekielna z swoją mamą.
[PP] - Czy mogę wejść zapytać, czy lekarz przyjmie moją mamę?
[J] - Oczywiście, może pani wejść z kimś i zapytać.
Pani weszła i wyszła, pobiegła po kartę.
Gdy miałem wchodzić, podeszła do mnie i powiedziała:
[PP] - Teraz wchodzę ja, bo moja mama jest kombatantką.
Tak spojrzałem na tę starszą kobietę i dałbym sobie obie ręce uciąć, że wojnę to pamięta z pieluch, i to nie było tylko moje zdanie.
[J] - Proszę pani, teraz to wchodzę ja, bo mam numerek i jestem Honorowym Krwiodawcą* i czekam od godziny 6 (a było już koło 14).
Pokrótce ponad 10 min. tłumaczyłem owej pani, że mi też należy się opieka zdrowotna, mimo że jestem „gówniarz” i korona z głowy jej nie spadnie, jak poczeka 20 min.
Po naszej rozmowie drzwi gabinetu się otworzyły, a kiedy wchodziłem do środka, dołączyła do mnie PP wraz z mamą. Lekarz zapytał, czy jesteśmy razem, na co kobiety odpowiedziały lekarzowi, że „ja jestem gówniarz i powinienem czekać, bo ona kombatantka”. Ja także wypowiedziałem swoje racje i okazałem legitymację Honorowego Krwiodawcy. O dziwo lekarz zachował stoicki spokój i najpierw obejrzał mnie, a PP została wyproszona.
Ja rozumiem, że każdy ma prawo do opieki medycznej, ale często spotykałem się z ludźmi, którzy wpychali się ze swoimi starszymi dziadkami lub rodzicami, bo ich kolejka nie obowiązuje, a ja młody mogę poczekać. Szkoda, że takie osobniki nie mogą jaki inni przyjść rano po numerek, tak jak to robi 99% osób.
*Zgodnie z art. 24 i 47c omijać kolejki do lekarza mogą Honorowi Dawcy Krwi, kobiety w ciąży, weterani, inwalidzi i żołnierze. Ludzie, ja nie oddaję tej krwi na kaszankę, tylko żeby innych ratować.
Ocena:
148
(180)
Komentarze