Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81728

przez ~Fxw ·
| Do ulubionych
Historia 81579 przypomniała mi jak ja byłem gnębiony za dzieciaka i jak sobie z tym poradziłem.

Lata 90-te, było nas na osiedlu kilku, w różnym wieku. Były to czasy, kiedy całe dnie spędzało się na dworze, a w domu się tylko jadło i spało. Zabawy w podchody, w chowanego, bazy, domki na drzewie, itd. Jeden z kolegów, nazwę go K, zrobił sobie ze mnie ofiarę i wykorzystywał każdą okazję by mi dokopać i mnie upokorzyć. Trwało to dość długo. Inni mówili, żebym się postawił, że dam radę, ale mnie brakowało odwagi.

Przykładowo, któregoś dnia jeden z kolegów zniósł do piwnicy telewizor i konsolę i sobie graliśmy. Była akurat moja kolej, gram, kiedy nagle przyszedł K i bez słowa kopnął mnie w nerki, aż mi się ciemno przed oczami zrobiło. Gdy leżałem na ziemi i zwijałem się z bólu, on wyciągnął z moich rąk pada i śmiejąc się powiedział, że teraz on gra. Często mnie bił, popychał, podkładał nogę, szarpał, itd. Pewnego dnia wypisał na mnie wyzwiska na drzwiach bloku. Nie wiem czy to był impuls, czy za dużo już się nazbierało, ale tym razem postanowiłem mu się postawić. Wziąłem markera, skreśliłem w tych obraźliwych zdaniach moją ksywkę i wpisałem jego. Nie minęło dużo czasu, aż to zobaczył i postawił mi ultimatum - do godziny 18 mam to zmazać, bo jak nie to dostanę wp****ol.

Godzina 18 nas zastała, gdy siedzieliśmy wszyscy na ławkach pod blokiem. K kazał mi wstać, co też uczyniłem, a sam zaczął wyprowadzać ciosy w powietrze i "tańczyć" jak bokser na ringu, chcąc mi prawdopodobnie pokazać, co ze mną zrobi. Ja, niewiele myśląc, wyprowadziłem cios w jego twarz. Był ogromnie zdziwiony i zszokowany, nie spodziewał się tego. Myślał że kolejny raz pobije bezbronnego, młodszego o kilka lat, słabego dzieciaka. Wykorzystałem to i wyprowadziłem jeszcze jeden cios i kolejny. Uczucie, jakie mi wtedy towarzyszyło, jest nie do opisania. Wszystko trwało sekundy, ale pamiętam doskonale każdą myśl, każdy ruch i potrafię to odtwarzać w głowie niczym film w zwolnionym tempie.

Chwyciłem mojego byłego już oprawcę za ubranie i szarpnięciem rzuciłem nim o stojącą obok przyczepę kempingową. Uderzyłem go kilka razy w brzuch, a jak się zgiął w pół, złapałem go za głowę i zacząłem uderzać nią o bok przyczepy. Rytmiczne ŁUP ŁUP ŁUP niosło się blokowiskiem, zwiastując upadek tyrana.

Z adrenalinowego szoku wyrwało mnie wołanie. Ktoś kogoś woła po imieniu. Po chwili dotarło do mnie, że to matka K woła go z okna. Puściłem go, a on, nadal zszokowany pobiegł do domu. Adrenalina całkowicie opadła, pozostawiając miejsce euforii zwycięstwa. Koledzy, którzy siedzieli obok na ławkach, zaczęli mi gratulować i mówić, że dobrze zrobiłem. Po jakimś czasie K wyszedł z domu. Podszedł do nas powoli, nieśmiało, ze spuszczoną głową. Wyciągnął rękę w moją stronę i zapytał cichym głosem:
- Zgoda?
To był jeden z najlepszych dni mojego dzieciństwa.

dzieciństwo gnębienie

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 182 (226)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…