Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81821

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mały upust frustracji na temat mieszkań na wynajem.

Dwa lata temu wraz z Lubym postanowiliśmy się usamodzielnić i wynająć mieszkanie. Pomysł był nagły i spontaniczny, mieliśmy tyle szczęścia, że udało nam się szybko znaleźć przyzwoitą kawalerkę w samym centrum. Właściciel jest świetny - bardzo miły, uczciwy, umowa w porządku, płatności na konto, kaucja była podzielona na raty, nie ma mowy o niezapowiedzianych wizytach. Jako młodzi ludzie byliśmy bardzo zadowoleni, że nasza przygoda nie zaczęła się walką z oszustami (a czytanie o Piekielnych właścicielach nauczyło nas ostrożności). Wszystko toczyło się gładko, ale w międzyczasie zaczęły pojawiać się dobre rady znajomych i rodziny. A bo mieszkanie tak wysoko (szóste piętro bez windy), a bo małe (szok, kawalerki są niewielkie), a bo kuzynka koleżanki ciotki ma trzypokojowe w tej samej cenie.

No to przeglądamy jeszcze raz oferty najmu, chociażby z czystej ciekawości czy czasem nie zachwycamy się czymś, czym zachwycać się nie powinniśmy.

1) Coś, co najbardziej mnie denerwuje, czyli "mieszkanie po gruntownym remoncie".
W 90% przypadków jest to mieszkanie po rodzicach/dziadkach/wujkach. Boazeria na ścianach, łazienka pomalowana brzoskwiniową farbą. Seledynowe ściany, na podłodze brązowe gumoleum i carski dywan. Wersalka, na której strach się położyć. Grzyb rosnący sobie wesoło nad czarną meblościanką. W którym roku był ten remont?

2) Ustawianie najlepiej prezentującego się zdjęcia jako główne na podglądzie.
Niby nic dziwnego i zupełnie normalna rzecz. Każdy chce zwrócić uwagę potencjalnego chętnego i zaprezentować ofertę z jak najlepszej strony. Tylko dlaczego pierwsze zdjęcie prezentuje nowy słupek z Ikei, a kolejne to już typowe "mieszkanie po gruntownym remoncie"? Czy ta szafka przyćmiewa wszystkie mankamenty swoim blaskiem nowości?

3) Umowa o najem okazjonalny na koszt wynajmującego.
Przecież to nie mnie zabezpiecza taki rodzaj umowy. Dlaczego ja mam ponosić koszty tego, że właściciel będzie spał spokojnie, skoro to on z własnej woli i chęci zarobku decyduje się udostępniać swój lokal obcym ludziom?

4) Dwupokojowe, umeblowane...
Krążą legendy, że ten drugi pokój bywa faktycznie umeblowany. Trafiłam na jedno ciekawe mieszkanie, faktycznie wyremontowane, ale skromnie wyposażone. Zadzwoniłam z ciekawości, zapytać się co z sypialnią - czy właściciel planuje wstawić tam łóżko oraz szafę? Otóż nie, nie ma też możliwości odliczenia sobie chociaż częściowo tych zakupów od czynszu. A co przy wyprowadzce? Swoje meble należy zabrać. Czy naprawdę normą jest, że ludzie jeżdżą po mieszkaniach ze swoim własnym łóżkiem?

5) Cena mało adekwatna do oferty.
W moim mieście panują tak nielogiczne ceny wynajmu, że aż jestem w szoku. Ludzie wystawiają mieszkania po tym nieszczęsnym "gruntownym remoncie" w cenie mieszkań na zamkniętych osiedlach (te są na rogatkach, a nie chcemy wynajmować mieszkania na obrzeżach miasta ze względu na dojazdy do pracy). Gdyby ceny były niższe, można by zdecydować się na takiego zgniłka i doprowadzić do stanu używalności. Ale po co, skoro czynszu nie obniżą i remontu odliczyć sobie nie można?

6) Kwatery pracownicze.
Typowo pod Ukraińców, bo mamy parę fabryk pod miastem. Mieszkania dwupokojowe, ceny przeważnie fajne, standard też przyzwoity. Ale nie wynajmą Polakom. Dlaczego? No bo nie, bo to pracownicze, na długi okres, do tego można wcisnąć po kilku do jednego pokoju i policzyć sobie wynajem za osobę, a nie całe mieszkanie. Od znajomego obcokrajowca z pracy usłyszałam, że przy takich kwaterach często pojawia się problem z kaucją. Wynajmował już trzy pokoje w takich mieszkaniach i każdorazowo przy wyprowadzce właściciel "zapominał" o oddaniu pieniędzy (oraz przyjściu z tłumaczem, który był obecny przy podpisywaniu umowy).

7) Wieczne ogłoszenia.
Szukając naszego pierwszego mieszkania, natknęliśmy się na ofertę, którą odrzuciliśmy ze względów czysto estetycznych. Cena niska, położenie w centrum miasta, wyposażone. Odrzucił nas charakterystyczny rażący kolor ścian w jednym pokoju. To samo mieszkanie wisiało na portalu z ogłoszeniami non stop i wisi aż do dzisiaj, tym razem jako sprzedaż mieszkania. Zagwozdka. Co tam było nie tak? Kopnięty właściciel, dziwni sąsiedzi, coś czego nie było widać na zdjęciach? W każdym razie jesteśmy szczęśliwi, że nasz wrażliwy zmysł estetyczny oszczędził nam możliwych przepraw ;)

Podsumowując, dobre rady o mitycznym idealnym mieszkaniu kuzynki koleżanki ciotki można włożyć między bajki. Co ciekawe, kiedy my szukaliśmy mieszkania te dwa lata temu, oferty były w miarę znośne. Przy decyzji opieraliśmy się właściwie na tym, kto oddzwoni do nas pierwszy. Obecny rynek nieruchomości w moim (właściwie dość sporym) mieście w ogóle nie zachęca do wynajmu. Aż boję się myśleć, co będzie, kiedy zdecydujemy się na swoje własne cztery kąty.

wynajem

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 129 (185)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…