Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81902

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Komentarz użytkowniczki katem http://piekielni.pl/81879#comments przypomniał mi coś, co już Wam dawno chciałam opowiedzieć.

Jest sobie w Polsce duża firma z większościowym udziałem Skarbu Państwa. Firma doskonale zarządzana, rokrocznie generująca spore zyski, ze świetną kadrą zarówno managerską jak i "szaroludową". Prezes Zarządu - niezwykle sprawny manager - otoczył się fachowcami, całość funkcjonowała naprawdę dobrze dzięki kompetentnemu zarządzaniu. Firma ta zatrudnia kilka tysięcy osób ale większość pracuje tam od kilkunastu - kilkudziesięciu lat, co chyba świadczy dobrze o pracodawcy. Pracownicy mieli pakiety medyczne dla siebie i rodzin w dużej sieci centrów medycznych, dostawali premie kwartalne w sympatycznej wysokości, różne dodatki. Firma na to wszystko zarabiała bez problemu i jeszcze godziwy zysk zostawał ku chwale Ojczyzny i jej portfela.

Czemu piszę o tym w czasie przeszłym? Bo ta sytuacja uległa zmianie w 2015 roku. Smaczne stanowisko prezesa zarządu tak fajnej firmy Skarbu Państwa nie może przecież być zajmowane przez osobę apolityczną a już nie daj Boże - osobę o innej "orientacji politycznej" niż obecnie obowiązująca. Toteż Pan Sprawny Manager został szybciuteńko wymieniony na Dużo Mniej Sprawnego Pana Managera, ale za to rodem z lepszego sortu.

Fakt ten sam w sobie jeszcze nie uczyniłby tak wiele złego. Nie zapominajmy bowiem, że ustępujący prezes otoczył się świetną kadrą zarządzającą i decyzyjną a firma działała jak dobrze naoliwiona maszyna. Niestety, okazało się, że i te stanowiska to zbyt smaczny kawałek torciku, żeby nie nakarmić nim "krewnych i znajomych królika". I tak po kolei wymieniano managera za managerem, coraz niższe szczebelki aż w końcu okazało się, że smaczki się skończyły.
(Oczywiście, ci wszyscy pozwalniani na pniu zostali rozchwytani przez rynek prywatny tej branży - nie tylko polski)

Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że załoga stanęła murem za jednym ze zwalnianych managerów, który trzymał wszystkich żelazną ręka, ale był wyjątkowo uczciwy i sprawiedliwy. Doszło nawet do strajku z tego powodu.

Firma ciągnęła jeszcze całkiem dobrze siłą nadanego jej rozpędu. Pierwsze pęknięcia dały się zauważyć dopiero po kilku miesiącach. Na początku delikatne - ktoś czegoś nie dopatrzył (co nie miało prawa zdarzyć się wcześniej, bo Manager Trzymający Twardą Ręką głowę by urwał, przyszył i znowu urwał), to niedopatrzone coś spowodowało dalsze obsunięcia i w konsekwencji kilkunastotysięczne straty. Takich "niedopatrzonych cosiów" zdarzało się coraz więcej i więcej, bo nikt tego nie pilnował i nie wyciągał konsekwencji aż, siłą rzeczy, odbiło się to mocno na wyniku finansowym firmy. Zaś wynik finansowy - na "wynikach finansowych" dla pracowników. Skończyły się bonusy, podwyżki, dodatki, zaczęto ciąć premie z byle powodu albo i bez powodu.

Ale nie chodzi tylko o aspekt finansowy. Ci ludzie - większość załogi - to fachowcy z ogromną wiedzą i doświadczeniem. Skończył się szacunek do nich. Młodzi gniewni "Misiewicze" odnosili się do starych fachowców z pogardą i lekceważeniem, bo przecież "to zwykli robole po zawodówce". To fakt - robole. Ale to ich praca wypracowywała przez wiele lat pozycję firmy na rynku i godziwe zyski zasilające kieszeń Skarbu Państwa.

Żeby nie przedłużać. Osoba, dzięki której znam tą sprawę, złożyła wypowiedzenie na koniec marca - jako sto dwunasta w tym roku.

Historia pewnej spółki Skarbu Państwa

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 158 (194)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…