Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#82006

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Achtung, historia porusza tematy kobiece.

Mam zamontowaną wkładkę wewnątrzmaciczną. Zabiegu dokonywał rzeźnik, który (sam będąc przerażony swoją fuszerką) zmotywował mnie nieświadomie do błagania na kolanach następnego gina, żeby dał mi narkozę, gdy spirala będzie wyciągana. Nigdy wcześniej nie bałam się badań, a teraz podczas głupiej cytologii wpadam w panikę, oblewa mnie zimny pot i proszę doktora o litość. Co się nasłucham przy tym docinek, to moje. Za poród naturalny już też podziękuję.

Ze spiralką u nieródki wiąże się cały wachlarz piekielności. Pierwszą z nich opisałam powyżej - stary lekarz - sadysta, który chyba nigdy nie słyszał o znieczuleniach (nieródki rozchylanie szyjki boli bardziej) i badaniach przed montażem antykoncepcyjnego sprzętu. Serio, żadnych badań przed. I nie - to nie ja od wujka google mam się dowiadywać jakie są procedury, tylko lekarz, któremu płacę niemałe pieniądze ma wiedzieć co robi i udzielić mi informacji.

Ale pana rzeźnika zostawmy, miło było, teraz przejdźmy do drugiej części.

Ginekolog nr 2 - dobry, kumaty, mądry, gadatliwy, delikatny... jak na księdza. Okej, naprawdę nie mam się do czego przyczepić w kwestii fachowej. Tylko te poglądy i... żarty.

Znalazłam się u niego przez powikłania po zabiegu. No i dostałam łatkę czarownicy, która nie wiadomo jak omamiła pierwszego gina, żeby założył spiralę nieródce. Tego się nie robi. Kobiety są od rodzenia! Pewnie nigdy już nie będę mogła mieć dzieci (tak sobie mnie straszył, a co).

Mimo wszystko, przełknęłam zniewagi i u pana zostałam na dłużej, bo jednak dobry fachowiec, pomógł mi.

Chodzi do niego też znajoma - Ania. Ania stara się o dziecko. Miałyśmy kiedyś to samo badanie krwi. Nakreślę różnicę w podejściu pana doktora do takich wyzwolonych kobiet jak ja i do starających się o dzidziusia.

W przypadku Ani:
- No to jeszcze pani wypiszę skierowanie na badanie, tutaj zaraz jest laboratorium, jak pani ode mnie wyjdzie, to niech pani tam pójdzie i zrobią na miejscu.
- Dzięki.

W moim przypadku:
- No tu trzeba będzie zrobić badanie. Ale to nie jest tak hop-siup. Ja pani wypiszę skierowanie, ono ma ważność jeden miesiąc. Przed badaniem nie wolno uprawiać seksu przez co najmniej tydzień...
- Chodzi o każdy rodzaj seksu, że tak zapytam?
- Proszę pani, pani nawet sutków nie powinna dotykać przez ten czas, nie podniecać się, najlepiej wysłać męża na urlop. I nie obżerać się. Dodatkowo być na czczo przynajmniej 14 godzin...
- O.o No dobrze, skoro tak trzeba.
- Oczywiście że trzeba, chyba że pani chce, żeby wyniki były przekłamane.
- No nie...

Cieszę się, że nie napomknął nic o czarnej kurze, czarnym kogucie i jajach bazyliszka.

Badania wtedy nie zrobiłam, bo nie zmieściłam się w miesiącu, zakazany owoc za bardzo wisiał nad głową - powszechnie wiadomo, że jak nie można, to się 666 razy bardziej chce. Zrobiłam dopiero po jakimś czasie, prywatnie, po tym jak pani pielęgniarka uświadomiła mi, że pan doktor nieładnie mnie wkręcał.

I jak tu mieć zaufanie do lekarzy...

W ten sposób wujek google zyskał u mnie najwyższy autorytet w dziedzinie medycyny.

ginekolodzy adult

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 33 (125)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…