Sprzedaż telefonu to z pozoru łatwa sprawa. Wystarczy zrobić ładne zdjęcia, skonstruować czytelny i nawet rzetelny opis, no i na sam koniec wrzucić na darmowy (bądź płatny) serwis sprzedażowy.
Piekielności zaczynają się w momencie kontaktu z potencjalnym zainteresowanym.
Sprzedawałem telefon - LG G4. Lata świetności miał już za sobą. Na chwilę obecną dość porysowane boki, aczkolwiek techniczne bez zarzutów. Wystawiłem go w kategorii sprzedaży, jak i zamiany.
Oczywiście każdy chętny zadaje mnóstwo pytań. Wcale się temu nie dziwię, w momencie gdy sam chcę kupić jakiś produkt, staram się uzyskać jak najwięcej informacji. Aczkolwiek kontakt magicznie się urywa w momencie gdy ma dojść do sfinalizowania transakcji.
Nie była to jednorazowa sprawa. Takich rozmów miałem około 7. Nie wiem, co się dzieje w głowach ludzi. Siedem przeprowadzonych rozmów i praktycznie temat był dogadany na zamianę/sprzedaż i co? Całe nic.
W jednym przypadku już miałem jechać do zainteresowanego, ażeby dokonać wymiany. Na godzinę przed wyjazdem napisałem, czy dalej jest zainteresowany. Dostałem odpowiedź zwrotną "Nie ma mnie w domu. Zadzwonię później".
Nie zadzwonił.
Z żoną zastanawiamy się tylko, czy ludzie nie mają co robić i szukają osób, żeby sobie z kimś popisać czy jak?
Piekielności zaczynają się w momencie kontaktu z potencjalnym zainteresowanym.
Sprzedawałem telefon - LG G4. Lata świetności miał już za sobą. Na chwilę obecną dość porysowane boki, aczkolwiek techniczne bez zarzutów. Wystawiłem go w kategorii sprzedaży, jak i zamiany.
Oczywiście każdy chętny zadaje mnóstwo pytań. Wcale się temu nie dziwię, w momencie gdy sam chcę kupić jakiś produkt, staram się uzyskać jak najwięcej informacji. Aczkolwiek kontakt magicznie się urywa w momencie gdy ma dojść do sfinalizowania transakcji.
Nie była to jednorazowa sprawa. Takich rozmów miałem około 7. Nie wiem, co się dzieje w głowach ludzi. Siedem przeprowadzonych rozmów i praktycznie temat był dogadany na zamianę/sprzedaż i co? Całe nic.
W jednym przypadku już miałem jechać do zainteresowanego, ażeby dokonać wymiany. Na godzinę przed wyjazdem napisałem, czy dalej jest zainteresowany. Dostałem odpowiedź zwrotną "Nie ma mnie w domu. Zadzwonię później".
Nie zadzwonił.
Z żoną zastanawiamy się tylko, czy ludzie nie mają co robić i szukają osób, żeby sobie z kimś popisać czy jak?
Sprzedaż telefonu na "starej Tablicy".
Ocena:
82
(112)
Komentarze