Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82123

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O naiwności i pazerności ludzkiej.

Rodzice moi mają działkę budowlaną pod miastem powiatowym, z planem, że kiedyś sobie tam dom postawią (jak na razie z planów nic nie wyszło i chyba rodzice porzucili już to marzenie). Działka kupiona naście, a może i 20 lat temu po okazyjnej cenie, w wiosce. Przez lata wioska mocno się rozbudowała i cena gruntu z pewnością wzrosła, bo powoli robi się z niej przedmieście, chociaż nadal jest oddalona od miasta o kilka kilometrów.

Do ojca zadzwonił jeden z dość majętnych ludzi z tego miasta. Nazwijmy go Stonka. Stonka już kilka razy rozmawiał z ojcem na temat kupna tej działki. Ojciec jednak cały czas odmawia. Zapytałem o powody. Ojciec wyjaśnił, że działka spora, że oni z mamą już raczej nic nie wybudują, ale kiedyś może się przyda dla mnie czy dla brata.
Wyjaśnił też, że na pewno nie sprzeda działki dla Stonki. I to właśnie o nim będzie historia. Ojciec podał mi dwa przykłady, dlaczego nie sprzeda gruntu temu człowiekowi. Wszelkie kwoty, które podam są wyssane z palca i służą jedynie zobrazowaniu historyjek.

1. Dwaj bracia - emeryci - mieli ojcowiznę - dom, trochę pola i jakieś budynki, ale że już nie gospodarzyli, to postanowili sprzedać. Zgłosił się do nich Stonka. Dogadali się co do ceny, Stonka załatwił notariusza i umówionego dnia cała trójka spotkała się pod drzwiami biura notarialnego. Stonka powiedział zdanie, które zaważyło na życiu emerytów.
- Panowie, ja już nie raz grunty kupowałem. Notariusz spyta się, czy my się już rozliczyliśmy finansowo. Powiedzcie, że tak, że gotówką, i podajcie kwotę 300 tysięcy złotych. Wtedy i ja, i wy zapłacimy podatek od tych 300 tysięcy, a jak tylko wyjdziemy, to ja wam dam te pół miliona w gotówce, na które się umówiliśmy. I ja, i wy zaoszczędzimy sporo.
Emeryci podumali i zrobili jak im Stonka radził. Gdy notariusz zapytał o sprawy finansowe, ci powiedzieli, że już się z kupcem rozliczyli i że gospodarkę sprzedali za 300 tysięcy.
Po wyjściu od notariusza emeryci domagają się swoich pieniędzy, a Stonka:
- Jakich pieniędzy? Przecież już się rozliczyliśmy! Mam akt notarialny, który to poświadcza.
Emeryci w te pędy to notariusza, ale ten rozłożył ręce. Podobno obaj bracia krótko potem powiesili się.

2. Małżeństwo chciało sprzedać dom. Stonka był podobno u nich kilkakrotnie. Razem z nimi imprezował - a to grilla zorganizował, a to jakąś domówkę u nich zrobił na swój koszt. W końcu dogadali się co do ceny domu. Tym razem Stonka zastosował inny myk. Również mieli rozliczyć się gotówką, a po załatwieniu spraw u notariusza Stonka ponownie urządził imprezę. Popili sobie we trójkę i gdy małżeństwo było już wstawione, zaczął im opowiadać o jakimś domu czy gospodarce, które jest do kupienia za niską kwotę. On nie może kupić, bo nie ma kasy, ale jak mu kasę przekażą, to on już jutro wszystko załatwi. Ma też już umówionego jakiegoś kupca na tę nieruchomość, który ma zapłacić o kilkaset tysięcy więcej. Biznes życia - małżeństwo inwestuje powiedzmy 300 tysięcy w zakup, a później Stonka przyjeżdża z kupcem, który płaci np. 600 tysięcy. Zysk miał być do podziału pomiędzy małżeństwo a Stonkę, po połowie. Małżeństwo pijane, to i dali kasę Stonce.
Rano, gdy się obudzili, Stonki już nie było. Gdy małżonkowie zorientowali się, że Stonka ich oszukał, wezwali policję, ale nie było świadków, umowy - nic. Kasa zniknęła, biznes życia się nie udał.

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 129 (147)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…