Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82169

przez ~liscWrosole ·
| Do ulubionych
Na długo przed ślubem zdecydowaliśmy partnerem, że nie chcemy mieć dzieci. Żadne z nas nigdy dziecka nie pragnęło, a kilka wieczorów opiekowania się dziećmi znajomych dodatkowo przekonało nas, że rodzicielstwo to nie nasza bajka :)

Mimo, że kilkukrotnie wspominaliśmy o tym moim rodzicom, to dotarło to do nich dopiero w tym roku, czyli 5 lat po naszym ślubie :) Ciągle pytali o wnuki, więc w końcu dobitnie wytłumaczyliśmy im, że dzieci mieć nie będziemy. Rodzice się obrazili i przekonywali nas argumentami typu "nikt ci na starość nie poda wody" itp. Dodam też, że zawsze wspierałam rodziców, pomagałam jak tylko mogłam (np. sami z mężem przemalowaliśmy im mieszkanie).

Kilka dni po tej rozmowie, kiedy mój mąż był za granicą na szkoleniu, zepsuł mi się samochód. Byłam wtedy za miastem, do domu miałam dość daleko, więc zadzwoniłam do taty, czy mógłby po mnie przyjechać. A on co? Że nie, bo mam się przyzwyczajać - na starość też nikt mi nie pomoże, jak nie będę miała dzieci. Aha. Zadzwoniłam więc po taksówkę, zapłaciłam za nią majątek, ale przynajmniej dotarłam do domu...

Okazało się, że auto wymaga wymiany jakiejś części, która musi być sprowadzana z daleka, co zajmie około tygodnia. Kiedy więc kilka dni później miałam odebrać męża z lotniska, spytałam ojca, czy pożyczy mi samochód. Nie pożyczył, a argument miał ten sam.

Od tego momentu tego typu sytuacji było mnóstwo - każda rozmowa kończyła się wracaniem do tematu dzieci, było obrażanie, poniżanie (nie jesteś prawdziwym facetem jak nie umiesz zrobić dziecka/nie jesteś prawdziwą kobietą, jeśli nie chcesz dziecka, itp.), mówienie, że jesteśmy z mężem głupi, naiwni, itp.

Jakiś czas później moi rodzice obchodzili swoją okrągłą rocznicę ślubu i z tego powodu wyprawiali przyjęcie. Zostaliśmy z mężem zaproszeni, ale ja nie chciałam iść. Mąż przekonał mnie, że pójdziemy i co więcej - obiecał, że to on zajmie się prezentem.

Wyobraźcie sobie moich rodziców znajdujących w kopercie od nas bilety na Majorkę i opis wykupionych tam wczasów all inclusive! Łzy wzruszenia, radość, krzyki, szał!
Kiedy euforia ucichła daliśmy im jeszcze jedną kopertę - z potwierdzeniem od biura podróży, że cała wycieczka i loty zostały przez nas anulowane. Tym razem zdębieli, a mój mąż z uśmiechem powiedział, żeby się przyzwyczajali, bo pomoc i wsparcie od dzieci zależą od tego, jakie są ich relacje z rodzicami. A jeśli rodzice są dla dzieci chamscy i ich nie wspierają, to może ich na starość spotkać duuuuże rozczarowanie.

Kto jest bardziej piekielny? ;)

Skomentuj (57) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 251 (335)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…