W ramach wstępu: lubię porządek na swojej poczcie elektronicznej. Jeżeli dostaję SPAM, natychmiast blokuję. Wszystkie wiadomości posegregowane i umieszczane we właściwych folderach itd.
Historia właściwa.
Około dwa lata temu zarejestrowałam się w Fundacji DKMS (dla niezorientowanych - to ci, którzy zajmują się szukaniem dawców szpiku dla osób potrzebujących przeszczepu, jak również prowadzeniem bazy dawców). Nie mam jakiejś ckliwej historyjki, jak to znajomy/przyjaciel/siostra/wujek byli chorzy i nie można było znaleźć dawcy, czy coś takiego. Po prostu stwierdziłam, że mnie to nic nie kosztuje, a innym może pomóc. Przy okazji zachęcam do darmowej rejestracji. :-)
W formularzu należało podać między innymi adres e-mail.
I chyba już wiecie, do czego zmierzam. Od tamtej pory codziennie dostaje co najmniej jeden e-mail od Fundacji - i to z treścią zapraszającą do rejestracji właśnie. Nie chcę ich zablokować, bo nie wiadomo, czy kiedyś nie dostanę e-maila o możliwości zgodności szpiku.
Piekielności tu widzę dwie.
Pierwsza: ja może i nie zablokuję ich adresu, ale następnych 5 osób może to zrobić. A potem płacz i zgrzytanie zębów, bo nie ma kontaktu z możliwym dawcą (mimo że uprasza się o pilnowanie aktualności danych kontaktowych, to jakoś wątpię, że przy zmianie numeru telefonu ktoś o tym pamięta).
Piekielność druga: za newslettery się płaci w dużej większości przypadków (czasem dla takich fundacji są zniżki, ale nadal ileś tam się płaci). Jeżeli ja dostaję te e-maile, to większość zarejestrowanych zapewne również. Nie lepiej wypisać adresy osób już zarejestrowanych? A nie marnować środki na dotarcie do ludzi, którzy już są w bazie.
Może i mało piekielne, ale dla mnie na pewno irytujące.
Ostatnia prośba ode mnie. Jeżeli zdrowie wam pozwala, zarejestrujcie się. Zajmuje to naprawdę niewiele czasu, a macie szanse uratować komuś życie. I jakoś tak spokojniej i lżej się śpi. :-)
Historia właściwa.
Około dwa lata temu zarejestrowałam się w Fundacji DKMS (dla niezorientowanych - to ci, którzy zajmują się szukaniem dawców szpiku dla osób potrzebujących przeszczepu, jak również prowadzeniem bazy dawców). Nie mam jakiejś ckliwej historyjki, jak to znajomy/przyjaciel/siostra/wujek byli chorzy i nie można było znaleźć dawcy, czy coś takiego. Po prostu stwierdziłam, że mnie to nic nie kosztuje, a innym może pomóc. Przy okazji zachęcam do darmowej rejestracji. :-)
W formularzu należało podać między innymi adres e-mail.
I chyba już wiecie, do czego zmierzam. Od tamtej pory codziennie dostaje co najmniej jeden e-mail od Fundacji - i to z treścią zapraszającą do rejestracji właśnie. Nie chcę ich zablokować, bo nie wiadomo, czy kiedyś nie dostanę e-maila o możliwości zgodności szpiku.
Piekielności tu widzę dwie.
Pierwsza: ja może i nie zablokuję ich adresu, ale następnych 5 osób może to zrobić. A potem płacz i zgrzytanie zębów, bo nie ma kontaktu z możliwym dawcą (mimo że uprasza się o pilnowanie aktualności danych kontaktowych, to jakoś wątpię, że przy zmianie numeru telefonu ktoś o tym pamięta).
Piekielność druga: za newslettery się płaci w dużej większości przypadków (czasem dla takich fundacji są zniżki, ale nadal ileś tam się płaci). Jeżeli ja dostaję te e-maile, to większość zarejestrowanych zapewne również. Nie lepiej wypisać adresy osób już zarejestrowanych? A nie marnować środki na dotarcie do ludzi, którzy już są w bazie.
Może i mało piekielne, ale dla mnie na pewno irytujące.
Ostatnia prośba ode mnie. Jeżeli zdrowie wam pozwala, zarejestrujcie się. Zajmuje to naprawdę niewiele czasu, a macie szanse uratować komuś życie. I jakoś tak spokojniej i lżej się śpi. :-)
DKMS SPAM email
Ocena:
58
(114)
Komentarze