Zaparkowałem równolegle w taki sposób, że między moim tylnym zderzakiem, a tylnym samochodu za mną było gdzieś 20cm. Upewniłem się czy samochód z przodu ma wystarczająco miejsca aby wyjechać i stanąłem obok żeby jeszcze zapalić. Po chwili podchodzi facet i taki dialog się wywiązuje:
Facet - Ale pan miał tu nie wjeżdżać!
Ja - Przepraszam, nie rozumiem.
F- No specjalnie tak stanąłem (czyt. myślałem że zastawiam dwa miejsca) żeby później bez problemu wyjechać. Pan mnie zastawił, proszę odjechać.
J - No ale przecież ma pan miejsce z przodu.
F - Ale będę musiał na kilka razy kręcić.
J - Mogę panu pomóc i mówić ile miejsca zostało przy cofaniu.
F - Nieważne, poradzę sobie. Nawet na parkingu muszą mnie wku****ć.
Tego niby miałem nie słyszeć, ale powiedział na tyle głośno, że dotarło to do mnie. Wzruszyłem ramionami i patrzyłem jak pan wyjeżdża. Po trzech poprawkach odjechał.
Facet - Ale pan miał tu nie wjeżdżać!
Ja - Przepraszam, nie rozumiem.
F- No specjalnie tak stanąłem (czyt. myślałem że zastawiam dwa miejsca) żeby później bez problemu wyjechać. Pan mnie zastawił, proszę odjechać.
J - No ale przecież ma pan miejsce z przodu.
F - Ale będę musiał na kilka razy kręcić.
J - Mogę panu pomóc i mówić ile miejsca zostało przy cofaniu.
F - Nieważne, poradzę sobie. Nawet na parkingu muszą mnie wku****ć.
Tego niby miałem nie słyszeć, ale powiedział na tyle głośno, że dotarło to do mnie. Wzruszyłem ramionami i patrzyłem jak pan wyjeżdża. Po trzech poprawkach odjechał.
parking
Ocena:
154
(168)
Komentarze