Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82296

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
To już jakiś czas temu było, ale czytając tutejsze historie i przeboje z lekarzami, tak mi się przypomniały moje własne.

Chrapię. Ale to okropnie. Szyby się trzęsą, szklanki ze stołu spadają, dzieci płaczą, krowy przestają mleko dawać... więc za namową małżonki poszedłem do lekarza. Oczywiście, aby uzyskać skierowanie do specjalisty, to trzeba zaliczyć ogólnego. Poszedłem. Babcia wyglądała jakby do szkoły jeździła triceratopsem, a starsza chyba była od węgla kamiennego. Zachodzę do gabinetu i mówię:

[ja] Dzień dobry.
[lekarka] Pan siada....
[j] Dzień dobry... przyszedłem, bo chrapię na potęgę, żona spać przez to nie może i mówi, że łapię bezdechy.
[l] Chrapanie to nie problem, tu się poważne rzeczy leczy, a nie dyrdymały.
[j] No, pani doktor, ale łapanie bezdechu w tym wieku zdrowe nie jest, a poza tym chodzę wiecznie zmęczony, co chwilę w ciągu dnia przysypiam, wystarczy, że usiądę w autobusie -pyk- i śpię. I tak mam od dawna i w różnych okolicznościach.
[l] Panie, pan jest za młody na takie problemy, a poza tym chrapanie to wymyślony problem, a coś takiego jak bezdech nie istnieje.

Jak się domyślacie potem poleciało ostro. Skończyło się na tym, że trzasnąłem drzwiami i poszedłem do innego lekarza. Po dłuuuuugich bataliach, skierowaniach, kolejkach i tak dalej, prawie półtorej roku później (przez kolejki), zrobiono mi plastykę podniebienia. I tak chrapię, ale nie mam już siły na to wszystko, bo przez kolejki badania się przedawniają i tak w kółko. Poddałem się.

Inny lekarz, na zatrucie pokarmowe zalecił mi 3 dni głodówki i jeden kubek czarnej herbaty dziennie. Biegunka okazała się być efektem infekcji bakteryjnej i kolejny lekarz dał antybiotyk i smecte. Oczywiście o probiotykach po antybiotykoterapii nawet nie wspomniał.

W pewnym warszawskim szpitalu nie rozpoznano mi skręcenia stawu skokowego 2 stopnia. Na szczęście w kolejnym poszło gładko - orteza (chcieli mnie dziadygi w gips wsadzić, ale nie wyraziłem zgody - jestem fizjo, także wiem tutaj co i jak), kule, zastrzyki i kilka tygodni zwolnienia.

Stuknęła mi jakiś czas temu 30-tka więc pomyślałem, że czas na solidny przegląd stanu zdrowia. Kilka lat paliłem minimum paczkę dziennie, a w mojej rodzinie wszystkie zgony to albo choroba serca albo rak. Fajki rzuciłem, zdrowo żyję, ćwiczę, biegam itp, ale wiadomo - lepiej wykryć ewentualne problemy zawczasu. Płonne były moje nadzieje. Podstawowe badanie krwi i EKG to wszystko na co mogę liczyć w państwówce. Echo czy rezonans już nie dla mnie...

Ale i tak nic nie przebije mojej żony. Lata temu, jak jeszcze się nie znaliśmy miała problemy ginekologiczne. Przeszła wielu lekarzy i koniec końców okazało się, że miała cystę na jajniku i trzeba było ją usunąć. Zabieg poszedł gładko. Brak jakiejkolwiek rehabilitacji i spartaczona robota, zaowocowały zrośnięciem się powłok brzucha i bliznowcem na pół centymetra szerokim o długości niemal od kości łonowej do prawie samego pępka. Dopiero po kilku latach, kompletnym przypadkiem dowiedziała się, że razem z cystą usunięto jej cały jajnik, o czym nikt jej nawet słowem nie wspomniał.

To i tak jest raptem początek historii naszych przebojów z polską służbą (nie)zdrowia.

NFZ służba_zdrowia lekarze

Skomentuj (56) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 214 (242)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…