Są jeszcze takie placówki Poczty Polskiej, w których nie ma numerków, tylko "kto z Państwa ostatni". Dotyczy to głównie małych placówek. Ja niestety musiałam kilka lat temu odstać swoje w takiej właśnie kolejce, bo poczta była za mała jak na ilość mieszkańców, z dwóch okienek czynne tylko jedno, a przede mną mnóstwo starszych osób, które (z całym szacunkiem) wykonują wszystkie czynności dużo wolniej.
Stoję już dobrych 40 minut. Duchota jak cholera, miejsca mało, wszyscy czekają w środku, bo zima. Nie wiem ile osób jest przede mną, trzymam się tylko matki z wózkiem, o której wiem, że jestem za nią.
Wiem, że wystarczyłoby w momencie wejścia policzyć ile jest osób, ale ciągle ktoś wchodził i wychodził tylko "o coś zapytać", a to ktoś ewidentnie rezygnował, burdel jakich mało. A biedna pani w okienku dwoi się i troi, by jak najszybciej rozluźnić kolejkę.
W międzyczasie ktoś powiedział do tej Pani przede mną, że ją przepuści, bo on jest następny, to niech wejdzie przed nim. Kobieta podziękowała i podeszła do okienka. Kiedy pracowniczka poczty szukała jej awizowanej paczki, zapytałam zdezorientowana:
"Przepraszam bardzo, za kim Pani stała?".
I się zaczęło. Kilka osób jak jeden mąż zaczęło się na mnie wydzierać, że jestem nieludzka, że nie chcę ustąpić matce z dzieckiem (hipokryzja pełną gębą, nikt jej od co najmniej 40 minut nie ustąpił), jeden facet nawet do mnie podszedł i pyta czy mam z tym problem, że ta kobieta jest przede mną. Zaczął się taki hałas w tym małym pomieszczeniu, że aż pracowniczka poczty przestała szukać i próbowała uciszyć wszystkich.
Nie takie rzeczy już w swoim życiu musiałam wytrzymywać, taki hejt ze strony kilku osób to pikuś. Nie odezwałam się, bo nie zamierzałam podnosić sobie ciśnienia. Poniżej mojej godności jest odpowiadać wyzwiskami na wyzwiska w moją stronę. Leciały gówniary, panny lekkich obyczajów itp. Stoję więc sobie i czekam na dobry moment, aby jeszcze raz zapytać:
"Przepraszam nie dosłyszałam, taki się hałas zrobił, za kim Pani stała?"
Kobieta wskazała na Pana kilka metrów dalej. Ja natomiast powiedziałam do niego, jakby nigdy nic: "czyli teraz jestem za Panem". Koleś skinął głową. Wszyscy ucichli. Widziałam tylko mord w oczach niektórych, którzy stracili powód, by się pokłócić i wylać swoją złość na mnie.
My Polacy uwielbiamy szukać powodów do kłótni.
O nakazie sprzątania po psie następnym razem.
Stoję już dobrych 40 minut. Duchota jak cholera, miejsca mało, wszyscy czekają w środku, bo zima. Nie wiem ile osób jest przede mną, trzymam się tylko matki z wózkiem, o której wiem, że jestem za nią.
Wiem, że wystarczyłoby w momencie wejścia policzyć ile jest osób, ale ciągle ktoś wchodził i wychodził tylko "o coś zapytać", a to ktoś ewidentnie rezygnował, burdel jakich mało. A biedna pani w okienku dwoi się i troi, by jak najszybciej rozluźnić kolejkę.
W międzyczasie ktoś powiedział do tej Pani przede mną, że ją przepuści, bo on jest następny, to niech wejdzie przed nim. Kobieta podziękowała i podeszła do okienka. Kiedy pracowniczka poczty szukała jej awizowanej paczki, zapytałam zdezorientowana:
"Przepraszam bardzo, za kim Pani stała?".
I się zaczęło. Kilka osób jak jeden mąż zaczęło się na mnie wydzierać, że jestem nieludzka, że nie chcę ustąpić matce z dzieckiem (hipokryzja pełną gębą, nikt jej od co najmniej 40 minut nie ustąpił), jeden facet nawet do mnie podszedł i pyta czy mam z tym problem, że ta kobieta jest przede mną. Zaczął się taki hałas w tym małym pomieszczeniu, że aż pracowniczka poczty przestała szukać i próbowała uciszyć wszystkich.
Nie takie rzeczy już w swoim życiu musiałam wytrzymywać, taki hejt ze strony kilku osób to pikuś. Nie odezwałam się, bo nie zamierzałam podnosić sobie ciśnienia. Poniżej mojej godności jest odpowiadać wyzwiskami na wyzwiska w moją stronę. Leciały gówniary, panny lekkich obyczajów itp. Stoję więc sobie i czekam na dobry moment, aby jeszcze raz zapytać:
"Przepraszam nie dosłyszałam, taki się hałas zrobił, za kim Pani stała?"
Kobieta wskazała na Pana kilka metrów dalej. Ja natomiast powiedziałam do niego, jakby nigdy nic: "czyli teraz jestem za Panem". Koleś skinął głową. Wszyscy ucichli. Widziałam tylko mord w oczach niektórych, którzy stracili powód, by się pokłócić i wylać swoją złość na mnie.
My Polacy uwielbiamy szukać powodów do kłótni.
O nakazie sprzątania po psie następnym razem.
Ocena:
152
(204)
Komentarze