Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82377

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Temat moim zdaniem ważny, czyli rodzice pozywający dzieci o alimenty. Miałam nadzieje, że pewien okres z mojego życia mam już za sobą. Wierzyłam w to, że życie mi się zaczęło powoli układać. Studiuję, mam pracę i chociaż dużo nie zarabiam to na mieszkanie wspólne z babcią mnie stać i nawet odkładam sobie powoli pieniądze (np. na prawo jazdy). Powoli wychodzę z dołka po śmierci mamy.

Mam fajnych znajomych i super chłopaka którzy mnie wspierają, spędzają razem czas. Niestety bajka się zepsuła jak tylko dostałam pozew. Mój ojciec pozwał mnie o alimenty bo jest biedny, praktycznie nie pracuje, słabo zarabia itp. Teraz część osób pewnie powie, że to przecież mój obowiązek pomóc ojcu na starość itp itd ale tak się składa, że ten potwór sobie na to nie zasłużył. Odkąd pamiętam żyliśmy we trójkę w biedzie (ja, mama i on), mama chwytała się każdej pracy jakiej mogła żeby tylko zarobić więcej. W tym czasie ojciec wylatywał z każdej pracy przez jego nadużywanie alkoholu. Kiedy nie pracował to podbierał pieniądze od mamy i je przegrywał (nie mieli też rozdzielności majątkowej) w karty, na automatach, wszędzie gdzie się dało. Kiedy chciałyśmy odejść zaczął nas zastraszać, męczyć psychicznie i bić.

Dostawałam w twarz za najmniejsze pierdoły do jakich mógł się przyczepić (zupa za słona, nie mam drobnych dla niego na fajki, widział mnie poza domem z jakimiś znajomymi gdzie byli koledzy więc pewnie się puszczam), mamę oskarżał o zdrady i rozpowiadał gdzie się da, że jest puszczalska. Po wielu latach męki udało nam się uciec, mama wzięła rozwód, on się wyniósł i ograniczono mu prawa rodzicielskie. Ciężko nam było na początku finansowo się utrzymać ale babcia pomagała, jakoś dałyśmy radę. Ojciec zdążył już przekonać pół miasta jakie to my jesteśmy okropne, wyrzuciłyśmy go z domu, mama go zdradzała, ja jestem niewdzięczna i rozpuszczona itp. No ale co poradzić, ludzie lubią plotki i lubią wierzyć w bzdury. Na sam koniec jeszcze kiedy nas przeklinał mówił jak to on życzy nam żebyśmy zdechły z głodu, że ma nas w d**ie itp. Alimenty na mnie owszem powinien płacić (chociaż i tak uważam, że 200 zł miesięcznie to jakiś żart) ale stwierdził, że nie będzie i nigdy od niego tych pieniędzy nie dostałam. Czasami mi dawały te pieniądze jego siostra albo matka (według nich to złoty człowiek). Nie miałam z nim już kontaktu od prawie 6 lat. Powoli zaczęłam układać sobie życie, próbuje wciąż pogodzić się ze śmiercią matki.

Teraz on nagle pojawia się w moim życiu żądając ode mnie pomocy. Czy to, że uważam go za potwora i wolałabym umrzeć niż mu pomóc czyni ze mnie złego człowieka? Za to wszystko co mi zrobił i mojej mamie zasługuje na pomoc? Według mnie nie. Tak jak on mi życzył żebym zdechła z głodu tak ja życzę jemu. Zrobię wszystko co w mojej mocy żeby tą sprawę wygrać i nie dać mu nawet złotówki. Będzie ciężko i trwać to będzie długo ale mam przy sobie ludzi, którzy mnie kochają i mi pomogą. Mówienie, że trzeba kogoś szanować i kochać tylko dlatego, że to twój rodzic to największa głupota jaką w życiu słyszałam. Na szacunek trzeba sobie zasłużyć.

Chcę tylko przekazać tym osobom o podobnym problemie, sytuacji żeby walczyli o swoje i nie dali sobie wmówić, że są złymi ludźmi, niewdzięcznymi dziećmi itp. Bądźcie silni, nie dajcie się wykorzystywać.

alimenty rodzice

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 250 (264)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…