Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82445

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu - w czasach studenckich - wynajmowałem miejsce w mieszkaniu w Krakowie. Budynek był typowym przykładem nowego budownictwa deweloperskiego. Mieszkali tam głównie młodzi, a otaczał go wiecznie zatłoczony, nieduży parking. Aby nań wjechać, trzeba było posiadać pilot otwierający bramę. I ja taki posiadałem; jako mieszkaniec parkowałem samochód za ogrodzeniem.

Pewnego dnia zauważyłem, że z lewego tylnego koła mojego wozu uszło powietrze. Od razu pomyślałem, że gdzieś w trasie przebiłem oponę, toteż nawet nie brałem się za pompowanie. Założyłem koło zapasowe i pojechałem załatać dziurę. W wulkanizacji stwierdzono jednak, że ogumienie nie jest uszkodzone, wentyl również sprawny; ergo ktoś musiał powietrze z koła spuścić.

Niedługo potem, wracając z pracy, zauważyłem kartkę zatkniętą za wycieraczkę. Na kartce był numer telefonu i prośba o kontakt z administracją bloku. Zadzwoniłem.

- Dzień dobry, moje nazwisko Kriser, słucham, w czym rzecz.
- Sprawa wygląda tak. Dostaliśmy skargę, że swoim samochodem zdemolował pan trawnik przy bloku. Ktoś dzwonił, że wszyscy mieszkańcy płacą za utrzymanie zieleni, a pański wóz parkuje na trawie.
- Taa? - Rozejrzałem się. Zauważyłem, że jedno koło rzeczywiście stoi na trawniku.
- A tak poważnie to jednym kołem faktycznie pan wjechał w trawę. Ja nie będę robić problemów z taką bzdurą, przestaw sobie pan auto i tyle. Po prostu mieszkańcy dzwonią, bo są trochę... zawzięci. Może rejestracja spod Lublina im się nie podoba.

Do błędu się przyznałem, na ręce pracownika administracji przeprosiny złożyłem, a następnie przestawiłem auto.

Minęło kilka kolejnych dni. Pogoda była ładna, miałem wolne popołudnie. Uznałem, że poświęcę trochę czasu, zrobię woskowanie karoserii lub coś podobnego. Zabrałem się do roboty. Po jakimś czasie obok mnie zatrzymał się czerwony - o ile dobrze pamiętam - opel astra. Kierowca, wiozący dwójkę dzieci, otworzył szybę.

- To pański wóz? - Zapytał.
- Mój.
- Pan tu mieszka, czy wynajmuje mieszkanie?
- Wynajmuję. - Naturalnym dla mnie odruchem była odpowiedź na pytanie. Człowiek mądry po fakcie: dopiero potem domyśliłem się, że od razu powinienem powiedzieć, iż nic mu do tego.
- Pan tu nie ma prawa parkować. - Facet nagle zaczął wrzeszczeć. - Pan nie płacisz za parking, a mieszkańcy płacą! Pan zajmujesz miejsce, które się panu nie należy! Tu panu nie wolno parkować, nie-wol-no!
- Ja płacę właścicielowi, właściciel płaci czynsz, co pan bzdury gadasz...
- Won mi stąd, a jak jeszcze raz zobaczę tutaj to auto, to pan popamiętasz, to ja już z nim zrobię porządek, do k...y nędzy!

Zanim w osłupieniu zdążyłem skonstruować równie dosadną odpowiedź, facet zamknął szybę i odjechał.

Na parkingu zatrzymywałem się dalej. Uznałem, że jeśli z moim autem stanie się coś złego, to spokojnie gościa namierzę. Parking był monitorowany, a jego samochód dobrze zapamiętałem.

Niemniej pod tymże blokiem już nikt się mojego auta nie tykał. Co nie zmienia faktu, że nie rozumiem, po co temu chłopu potrzebny był cały ów teatr.

parking kraków blok

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 157 (175)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…