Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82460

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Czytając o piekielnościach rodzinnych przypomniała się pewna historia sprzed kilku już lat...

Tło wydarzeń: z moją partnerką (obecnie żoną) wynajmowaliśmy mieszkanie, które zajął komornik, bo właściciel nie spłacał kredytu i w pośpiechu musieliśmy je opuścić. Na domiar złego, w czasie przeprowadzki, poważnie skręciłem nogę w kostce. Generalnie taki okres w życiu, co to wszystko pod górkę, wiatr w oczy, kotwica w plecy i tak dalej. Chcąc - nie chcąc wylądowaliśmy u moich rodziców na blisko 2 miesiące. Był to czas, kiedy moja o 10 lat młodsza siostra miała studniówkę...

Jako, że lata już z nimi nie mieszkałem to atmosfera napięta. Dość napisać, że z rodziną widujemy się jedynie, kiedy czegoś potrzebujemy (oni ode mnie lub odwrotnie). Zero telefonów czy jakiegokolwiek kontaktu, ale do rzeczy....

Moi rodziciele to pracoholicy. Tacy rasowi. Więc wszystko jest załatwiane na zasadzie "jest jeszcze dużo czasu", a potem pobudka z ręką w nocku z okrzykiem "o kurde nie zdążymy". Nie inaczej było z szykowaniem mojej siostry na studniówkę. Matka obiecywała zakupy, fryzjera, kosmetyczkę. Czyli taki komplet spod hasła "must have" dla dziewuchy na takie wydarzenie.

Zakupy. W tym na szczęście nie uczestniczyłem, ale w dniu zakupów awantura za awanturą leciała. Matka gustu generalnie nie ma za grosz, a posłuchać innych też nie chce. Dramat siostry okrutny. Kiecka jeszcze w miarę, ale reszta....albo nie ma w ogóle jak torebki (zdaniem matki mogła zabrać rzeczy w plecak jak potrzebowała czegoś) lub dobrane jak dla 50letniej dewoty, która idzie na lokalne zebranie miłośniczek kotów jedynie dla kawy z wkładką. Generalnie żal patrzeć na zebrany zestaw. Kolejna awantura z mojej winy (wedle matki), bo czepiam się bezpodstawnie i podjudzam, choć siostra ze łzami w oczach wróciła z zakupów. No nic - poszły wymienić buty. Wróciły. Matka zła, siostra happy. Buty zdecydowanie ładniejsze i wygodniejsze, a nawet nieznacznie tańsze. Jest niewielka torebka z wyprzedaży, która wyglądała jak robiona w komplecie do sukienki, więc ogólnie bajlando. Się udało, choć zanim wyszły ponownie, to kłótnia trójstronna (ja siostra i matka) trwała dobrą godzinę.

Pozostały jeszcze dwa tygodnie na załatwienie fryzjera itp. Jak na warunki stolicy w tym okresie, to z czasem krucho. Moja partnerka (obecna żona) już od kilku dni przypomina, że ma znajomą, która to ogarnie, tylko trzeba dać jej znać wcześniej i pytanie czy ma to robić? Nie, no jakże by to tak? Przecież matka powiedziała, że załatwi. A jak mówi, ze zrobi - to mówi i nie trzeba jej o tym przypominać co kilka dni. Przypomniała sobie dzień przed studniówką. Oczywiście nigdzie nie ma terminów. Jakieś proste strzyżenie da się wcisnąć, ale nie kreację studniówkową. Efekt? Awantura i łzy. Dramat. I kolejna awantura.

Po krótkiej naradzie z żoną bierzemy moją siostrę pod pachy i idziemy (no ja to kuśtykałem akurat) do lapka i oglądamy tutoriale na necie. Damy radę. Fryzura znaleziona fest, makijaż też. Kilka godzin pracy i będzie git. Następnego dnia, już od rana siostra wystraszona, moja żona zestresowana, a trza zakasać rękawy, bo czas nagli. Dziewuchy poszły robić swoje. A ja przez tych kilka godzin awanturowałem się z matką. Czemu? Bo to moja wina, że ona niczego nie załatwiła. Że fryzura śmieszna i niepoważna, a w ogóle to będzie wyglądać jak wamp (?), że ludzie będą ją wytykać palcami i tak dalej.

Efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Siostra wyszła z uśmiechem, a wróciła przeszczęśliwa następnego dnia. Pokazała nam potem zdjęcia i filmy - wszystkie dziewuchy robione na jedno kolano, a ona jedna z kokardką (ala serduszko) z włosów i świetnie zrobiony makijaż, który podkreślał jej dziewczęcy urok, a nie robił z niej na siłę "księżniczki". Był też konkurs odnośnie motywu przewodniego imprezy, który wygrała, co jednak świadczy o tym, że nasza piekielna matka-pracoholiczka nie miała racji...także koniec końców wyszło świetnie, ale co się nerwów najedliśmy to nasze, bo niewiele zabrakło, aby siostra nigdzie nie poszła...

rodzina studniówka

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 238 (294)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…