Jadę samochodem przez centrum miasta, wolniutko bo ograniczenie do 40. Na pasach stoją ludzie z rowerami, więc się zatrzymuję, a oni zamiast przejść na drugą stronę, wsiadają i jadą drogą przede mną tempem mocno spacerowym.
Po chwili takiej jazdy chcę ich wyprzedzić, kierunek, druga wolna to jadę. Kiedy jestem już równo z ostatnim Panem, ten zaczyna wyprzedzać panie przed nim. Nie rozejrzał się i nie wiem co miał w głowie. Wjechał mi w drzwi pasażera choć byłam na drugim pasie. Odbił się od samochodu i się przewrócił.
Zatrzymałam się, by sprawdzić czy nic mu się nie stało. Podniósł się i wyskoczył do mnie z modą. Krzyczał i w pewnym momencie złapał mnie za ramię i zaczął mną potrząsać. Nie myślałam, wywinęłam się i uderzyłam go w twarz. Stracił trochę rezonu, a ja wsiadłam do samochodu i odjechałam.
Po chwili takiej jazdy chcę ich wyprzedzić, kierunek, druga wolna to jadę. Kiedy jestem już równo z ostatnim Panem, ten zaczyna wyprzedzać panie przed nim. Nie rozejrzał się i nie wiem co miał w głowie. Wjechał mi w drzwi pasażera choć byłam na drugim pasie. Odbił się od samochodu i się przewrócił.
Zatrzymałam się, by sprawdzić czy nic mu się nie stało. Podniósł się i wyskoczył do mnie z modą. Krzyczał i w pewnym momencie złapał mnie za ramię i zaczął mną potrząsać. Nie myślałam, wywinęłam się i uderzyłam go w twarz. Stracił trochę rezonu, a ja wsiadłam do samochodu i odjechałam.
Rowerzysci tfu! Jego mać !
Ocena:
176
(206)
Komentarze