Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90241

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zostałam rozpoznana. Tutaj, na podstawie historii o bonusie miedzykontynentalnego pracownika - okazało się, że jedna z naszych payrollowych osób czyta piekielnych i historia wydała jej się znajoma. Przypomniała mi i poradziła wrzucić naszą najbardziej spektakularną historię firmowego "sporu" (spektakularną z racji zakresu, bo samo w sobie clue na pewno nie było warte całego zamieszania).

Payroll i HR są na cenzurowanym całej firmy, ale niestety mają też to do siebie, że często są skonfliktowane. Są bardzo od siebie zależne, a że ludzie są ludźmi, to zamiast się dogadać dla wspólnego rozwiązania zrzucają na siebie winę. Idiotyczne, ale dzieje się to w firmach, rodzinach itd.

Historia wydarzyła się parę lat temu, jakoś tak tuż przed pandemią.

Otóż szefowa HR na Europę miała auto służbowe. Nie było jej niezbędne do wykonywania obowiązków, ot benefit ze stanowiska. W związku z tym, że nie było to narzędzie pracy, leasing auta był opodatkowany podatkiem dochodowym, jako przychód pracownika, a podatek musiał zapłacić pracownik (tyko podatek oczywiście, wszelkie inne koszty ponosi pracodawca). Tzw. benefit in kind, ale to tylko informacyjnie.

Któregoś miesiąca szefowa HR zrezygnowała z samochodu służbowego, wolno jej. Niemniej ta informacja nie dotarła do payrollu i ci w dalszym ciągu potrącili jej z wypłaty podatek od leasingu samochodu. No i się zaczęło. Wysłała maila z ogromną pretensją (oni czasami się przerzucają pretensjami jak wyżej). Została poinformowana, że payroll nie otrzymał informacji o zatrzymaniu benefitu. "Ale jak to nie otrzymał"? Przecież oni (znaczy HR, czyli jej ludzie) przekazali. No nie przekazali, a jak przekazali to niech pokażą. Na chwilę zapadła cisza. Po ciszy przyszedł elaborat, że nie są do końca pewni czy to oni powinni przekazywać takie informacje (no a kto??? przyp. redakcji), ale ok, skoro tak, to payroll mógł się zorientować, że przecież ona jeździ teraz innym autem! To chyba logiczne, że coś się zmieniło! (przypominam, że to nie była sprzątaczka, nie ujmując NIC sprzątaczce, tylko szefowa HR, która odpowiada za to, żeby wszyscy znali firmowe procedury). I ja chyba nie wspomniałam, że payroll jest w Manchesterze, a HR w Londynie, więc domaganie się zaobserwowania jej auta jest po pierwsze idiotyczne lokalizacyjnie, a po drugie, kogo obchodzi jakim autem ona jeździ? Ona się domaga oddania jej nadpłaconego podatku natychmiast, gdyż ten brak przynosi niepokój i deregulację jej budżetu domowego.

Podatek wynosił 84 funty. To nie jest mała kwota oczywiście, to jest prawie dniówka osoby na minimalnej krajowej w WB. Niemniej rozmawiamy tutaj o szefowej HR w dużym korpo, której zarobki nie wynoszą 200 funtów, a nawet nie 2000 funtów. Oczywiście nie mnie decydować komu co jest natychmiast potrzebne, jednak ona doskonale wiedziała z jakimi trudnościami spotkałby się payroll, gdyby podatek regulował dodatkową listą płac. Śmiało to można było załatwić w następnej wypłacie, dla payrollu 10 razy mniej roboty. Tym bardziej, że ewidentnie nie oni zawinili.

No i się zaczęło. Przerzucanie się mailami między szefami payrollu i HR. Do każdego kolejnego maila z wzajemnymi pretensjami i roszczeniami dołączali kolejne osoby na cc, coraz wyżej i dalej postawione. W końcu ten mail o 84 funtach miał więcej odbiorców niż newsletter.
Potem zaczęło być zabawnie, kiedy jakiś tam VIP dyrektor nagle się włączył do dyskusji: A ja na swój dodatek parkingowy to już czekam 4 miesiące. Nic więcej nie dodał. Następny ma nieuregulowany w Izraelu (wyobrażacie sobie jaki zasięg te idiotki osiągnęły) fundusz edukacyjny swojego dziecka, a HR już dawno obiecał to załatwić. A ten ma wstrzymaną kartę do posiłków. Itd, itp.

Mój kwik rozbawienia osiągnął apogeum, kiedy firmowy radca prawny (wciągnięty do dyskusji przez poszkodowaną) nagle ospale mruknął, że on musi sprawdzić, kto jeszcze w tej firmie użytkuje auta służbowe jako benefit in kind, bo mu się to prawnie nie zgadza.

Efekt tego był pozytywny, ale dla firmy, bo oba działy dostały polecenie przedstawienia planu naprawy przepływu informacji, przy czym dotyczyło to głównie HR. Wiązało się to oczywiście z prześwietleniem jakości pracy szefów obu działów.

Wisienką na torcie okazała się być informacja, którą dostałam teraz od wspomnianego tutejszego tubylca z payrollu. Pani HR dostała swój podatek w formie zaliczki. W wyniku wielu zbiegów okoliczności, jak wejście w wyższy próg podatkowy, osiągnięcie limitu na kwotę zwolnioną z podatku i paru innych, uwzględniając jej zaliczkę i powyższe, pani dopłaciła do tego cyrku całe 37 funtów podatku, więc de facto zwrotu dostała 47, zamiast 84.

Ale gdyby poczekała te kilka tygodni na tę oszałamiającą kwotę, dostałaby całe 84.

korpo HR

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (168)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…