Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90248

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia Samoyed o korposzczurzycy przypomniała mi dwóch moich byłych szefów.

1. Moja pierwsza praca w Niemczech - duże korpo IT. Mój szef piastował stanowisko dyrektora generalnego i zarabiał trochę ponad dziesięciokrotność mojej pensji. Na co dzień mieszkał we Francji, monachijskie biuro odwiedzając średnio raz na kwartał.

Któregoś dnia musiałam założyć za niego jakąś sumę, bodajże 100 Euro (już nie pamiętam na co, bo to dawno było, mniejsza z tym), którą miał mi oddać przy okazji swojej wizyty w następnym tygodniu. Podczas rozmowy proszę go o zwrot (trochę mi było niezręcznie się upominać, ale sam najwyraźniej zapomniał), na co słyszę:

- Nie mam przy sobie drobnych, oddam ci następnym razem
- Następnym razem będziesz za 3 miesiące. Wolałabym odzyskać pieniądze dzisiaj. W budynku jest bankomat
- Słuchaj, jest koniec miesiąca, miałem w tym miesiącu wydatki i jestem trochę na styk. Następnym razem
- Jeżeli ty pod koniec miesiąca nie masz pieniędzy, to ja, zarabiając dużo mniej, tym bardziej nie mam
- To przestań wydawać na głupoty i zacznij rozsądniej gospodarować pieniędzmi. W życiu trzeba być odpowiedzialnym.

W końcu po dłuższej dyskusji, z wielkim fochem, oddał.

2. Druga praca - niemiecki oddział jednej z kancelarii Big 4. Firma mieściła się w samym centrum miasta, tuż przy stacji metra i dysponowała jedynie kilkoma miejscami parkingowymi "dla zarządu", więc wszyscy pracownicy dojeżdżali komunikacją publiczną, korzystając z biletów tygodniowych lub miesięcznych.

Szef naszego działu i członek zarządu w jednym przyjeżdżał do biura samochodem, jednak na spotkania na mieście jeździł komunikacją (zrozumiałe w dużym mieście). Żeby zaoszczędzić na biletach, pożyczał miesięczne od pracowników. Problem polegał jednak na tym, że po skorzystaniu ich nie oddawał, tylko wyrzucał do śmieci. Na pretensje pracowników odpowiadał "kup sobie nowy i nie rób problemu z niczego". Po krótkim czasie pracownicy się nauczyli, że nie wolno mu pożyczać biletu i ostrzegali wszystkich nowych, żeby tego nie robili. Co wówczas zrobił szef? Przerzucił się na studentów-praktykantów i sępił od nich, między wierszami dając do zrozumienia, że odmowa może skutkować niezaliczeniem praktyk.

Że ludziom nie wstyd

Korpodyro

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 196 (208)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…