Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

 

zarchiwizowany

#91147

przez ~Gege ·
| było | Do ulubionych
Mam w rodzinie osobę, która zaczęłam podejrzewać o jakieś ograniczenia psychiczne.. nie wiem, jak to ująć. Np. W kółko wraca do kota, którego miałam 8 lat temu. Rozmawiamy, a ta nagle mi przerywa w pół zdania, czy pamiętam Franka.. Mieszkała wtedy obok i znała mojego wielkiego kota.
Jej brat kiedyś przygarnal psa. Zaburzonego albo mocno skrzywdzonego. Pies boi się własnego cienia. I słyszę co rusz, że jakby Miks był od szczeniaka, było by inaczej. Mówię ze mój Szarik (adoptowany niedawno) nie jest od szczeniaka i wszystko z nim dobrze. Cisza. Za parę dni znów ten sam tekst.
Mieszkamy blisko siebie i kiedyś szłam do jej matki, akurat był tam wspólny znajomy. Znajomy do mnie żartuje, że nie jem mięsa a psa sobie kupiłam :D. Na co ja, że nie kupiłam tylko adoptowalam. Na co ta osoba z rodziny wyjechała z tekstem, ze psy w schronisku mają lepiej, niż dzieci w bidulu..

Pies rodzina dziwne teksty

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (22)
zarchiwizowany

#91134

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Robiłem zakupy w sklepie Dino w mojej wsi. Stoję trzeci w kolejce do kasy. Kasjerka zaczyna obsługiwać pierwszą osobę. Druga osoba, Pani Piekielna ma tylko 3 rzeczy na taśmie. Ja mam kilka rzeczy w koszyku. Nagle podjeżdża do PP jej córka z wózkiem zakupowym wyładowanym tak na 3/4. I zaczyna wykładać te produkty na taśmę. Wkurzyłem się i mówię, że najpierw robi się zakupy, a potem staje w kolejce. Co to w ogóle za pomysł z zajmowaniem kolejki kiedy ktoś jest na sklepie z pełnym wózkiem?
Pp: Ale o co pany chodzi?! Moja córka tylko kilka rzeczy dowiozła!
Ja: Kilka rzeczy? Całą taśma zajęta, a wózek nadal pełny do połowy! Z tymi rzeczami to za mną się powinna kasować!
Przepychanka chwilę trwała, a w tym czasie kasjerka skończyła obsługiwać pierwszego klienta. Po czym ku mojej uciesze zawołała mnie pierwszego do kasy. Pp i jej córka strasznie się obruszyły, i zaczęły się awanturować. Kasjerka nawet się do nich nie odzywała. Zapłaciłem, wziąłem zakupy i na odchodne rzuciłem szyderczo, że mi przecież kolejkę zajął klient przed PP. I wyszedłem że sklepu. Może i byłem złośliwy ale moje zakupy trwały może 60 sekund. Tylko tyle PP mogła zaoszczędzić czasu. A ja dodatkowych 10 minut nie miałem zamiaru czekać.

Sklep

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (30)
zarchiwizowany

#91132

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Narzekasz na młode pokolenie?
Bohaterowie akcji
Kajtek lat 7
Tosia lat 10 (siostra Kajtka)
Mama tychże
Babcia tychże
Pewnego dnia babcia woła Kajtka i wkładając mu do lewej rączki dwie monety 5 - złotowe mówi: w tej rączce masz pieniążki dla siebie, a w drugiej (też wciska 2 monety 5 - złotowe) masz pieniążki dla Tosi. Zanieś jej. Już zanoszę babciu ! Dziękuję !
Po godzinie babcia do Tosi: Kajtek dał ci 10 zł>?. Nieeee dał mi tylko piątkę !
Babcia truchtem do matki dzieci na skargę: Twój syn oszukał siostrę ! Miał dać jej ode mnie 10 zł., a dał tylko pięć ! Zrób z nim coś !
Matka w śmiech: to jeszcze nic. On z tymi 15 zł. przyszedł do mnie i zapytał, czy mogę mu zamienić na całe 20zł., a pięć będzie mi dłużny....
***************************
Czego nie rozumiesz ?

dzieci

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (22)
zarchiwizowany

#91112

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zaczyna się robić coraz cieplej więc zaczyna się pojawiać moja coroczna zmora.

Prawie 2 lata temu udało mi się wynająć mieszkanie na obrzeżach miasta w nowym budynku. Mieszkanie spełnia moje wszystkie wymagania jednak jest coś przez co nie pozwala mi normalnie funkcjonować, a mianowicie prywatne przedszkole za oknem.

Moje mieszkanie znajduje się nad placem zabaw, który przylega do przedszkola. Kiedy w zimie nie jest to zbyt uciążliwe, to od połowy kwietnia do października dzieci prawie cały czas spędzają na zewnątrz. I o ile dźwięki zabaw byłyby zrozumiale to jedyne co słychać to wrzaski na całe osiedle. Mam wrażenie, że jedyna zabawa jaką znają te dzieci to które z nich ma więcej decybeli. Przez całe lato dzieci siedzą na zewnątrz praktycznie od 9 rano do 18-19 wieczorem, a ja spędzam całe dnie słuchania wrzasków za oknem. Doszłam już do momentu kiedy nie mogę się doczekać deszczu i zimy, bo w lecie człowiek nie może wypocząć we własnym mieszjaniu od wrzasków. Nie pomaga zamykanie okien, nawet zatyczki do uszów ledwo dają radę. Dodatkowo przedszkolanki w ogóle nie są zainteresowane hałasem i przez ten cały czas siedzą sobie na ławeczce plotkując. Aktualnie mamy sesję poprawkową dla studentów, a ja muszę się do niej uczyć po godzinie 17 bo za dnia nie słyszę własnych myśli.

Spodziewałam się jeszcze chociaż 2 tygodniu spokoju, ale od zeszłego tygodnia dzieci zaczęły już wychodzić z budynku i dzisiaj po prawie 2 latach w końcu skonfrontowałam się z przedszkolankami. Jedyna reakcja jaką dostałam to informacja że przecież to są tylko dzieci i nie da się z nimi nic zrobić. Nikt nie próbuje nawet wytłumaczyć tym dzieciom, że nie są jedynymi osobami na osiedlu i czasami wypadałoby się opanować. Tymczasem jest godzina 17, a ja nie jestem w stanie przez krzyki za oknem jakkolwiek odpocząć po pracy, bo od godziny dzieci robią sobie zawody które z nich jest głośniejsze.

Przedszkole

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (29)
zarchiwizowany

#91106

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Miałam znajomego ze studiów. Fajny był, dobrze się mi z nim rozmawiało, przynajmniej zazwyczaj. Po jakimś czasie uznał, że bardziej odpowiada mu inna uczelnia w zupełnie innym mieście, a ja zostałam na swojej. W związku z tym nasza relacja ograniczyła się do sporadycznych rozmów na messengerze. On mi zawsze stawiał granice, gdy mówiłam coś zbyt autystycznego, ale uznałam, że ma prawo, bo przecież ja mu też mogę postawić granice, prawda?

Nieprawda. Ostatnio powiedział, że jedzie pociągiem, ma przesiadkę w moim mieście, ale musi czekać ponad trzy godziny na tę przesiadkę, więc możemy się spotkać. Ucieszyłam się i się zgodziłam. Odebrałam go z dworca. Zaraz po tym jak wyszliśmy z budynku dworca zapalił papierosa, mimo że mówiłam mu z milion razy, że nienawidzę papierosów. Jak jeszcze chodziliśmy na zajęcia, to on na przerwie wychodził na papierosa, ja zostawałam w budynku i po fakcie mówiłam mu, że to niezdrowe, że powinien rzucić, że sama nie palę itd. Miałam nadzieję, że dla mnie raz sobie odpuści, ale nie.

Stanęłam trzy metry od niego i jego to bawiło. Kiedy skończył, poszliśmy w stronę kebabowni. Wiem, że to niezdrowe, więc z tego powoli rezygnuję, ale raz na jakiś czas można. Szliśmy z maks 15 minut. Kiedy doszliśmy to stanął pod kebabiarnią i znowu zapalił papierosa. Tak, nie dał rady wytrzymać dłużej niż jakieś 10-15 minut. I znowu musiałam stać 3 metry od niego by nie wdychać smrodu. Zjedliśmy kebaba na spokojnie i uznaliśmy, że idziemy do baru. Dawno nie piłam, to jedno piwo maks 2 nie zaszkodzi. I tak, zaraz jak wyszliśmy z kebabiarni to zapalił i znowu musiałam albo wdychać, albo być 3 metry za nim.

Pub był niedaleko, więc skończyło się na jednym papierosie. Siedzieliśmy dłuższą chwilę, nawet było miło. Ale nie mogliśmy siedzieć za długo, bo pociąg. Oczywiście po wyjściu z pubu kolejny papieros i w drogę. Pod dworcem nie palił, bo brakło czasu. Odstawiłam go, pożegnaliśmy się.

Już się nie kolegujemy. Zablokowałam go na facebooku.

papierosy ulica

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (20)
zarchiwizowany

#91099

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
[historia opisana przez mojego Małża]
A ten Orange to jest banda telebanksterów. Odkąd mam u nich Internet, nagabują mnie, bym wziął światłowód, bo się pojawił miesiąc po podpisaniu przeze mnie umowy. W końcu uległem, to się zaczęły cyrki:
1. Z centrali zadzwoniła do mnie jakaś mało kumata bździągwa by mnie poinformować, że mój nowy Internet będzie kosztował prawie 105 zeta, zamiast obiecanych 75. Napisałem do kobiety, która mnie wcześniej naszła z tą atrakcyjniejszą ofertą, że wobec tego to ja wolę nadal mieć Internet z miedzianego kabla, jak do tej pory. Co się okazało? Ano "konkurencyjny dział" w Orange próbuje mnie zniechęcić do umowy.
2. Przybyli panowie technicy, po czym odkryli, że zupełnie nie mają pojęcia, którędy ten światłowód doprowadzić mi do mieszkania. Oryginalny, miedziany Internet jest ponoć wmurowany w ścianę, dlatego ta droga odpada. Trza będzie wiercić dziurę w podłodze, tylko nie za bardzo jest gdzie.
3. Panowie technicy w końcu nic nie zrobili, bo mieszkanie wynajmuję, więc na robienie dziur w ścianach i podłodze potrzebna jest pisemna zgoda właściciela. Uprzejma pani nagabywaczka na zmiany umowy stwierdziła, że zaczeka na zgodę właściciela, z którym kontakt będę miał po pierwszym marca.
4. Samo Orange co miesiąc mi próbuje też wcisnąć atrakcyjne pakiety, korzystne oferty i inne głupoty. A ja tego nie potrzebuję. Mam to, co chcę i jak chcę. Czemu te gumowe fajfusy się ode mnie nie odwalą?!
Rozważam by po prostu powiedzieć, że zdaniem właściciela liczba otworów w lokalu jest wystarczająca, więc nie ma jak światłowodu puścić, przez co będę ostatnim użytkownikiem miedzianego Internetu w całej osadzie...

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (20)
zarchiwizowany

#91098

przez ~burykotek ·
| było | Do ulubionych
Przypomniała mi się sytuacja sprzed jakichś 20 lat. Może wy mi to wyjasnicie. Koleżanka dała mi numer telefonu do chłopaka, którego znała i prawdopodobnie mu się podobała. Między nimi były 2 inne miejscowości, ja mieszkałam sporo dalej. Dla żartu zaczęłam do niego pisać, podając zmyslone imię. Np. mam na imię Gośka a pisałam ze Kaska. Po paru dniach umowilam się w miejscu, gdzie pracował jako osoba pilnujaca i sprzedająca bilety. Obiekt turystyczny, na którym w tamtym momencie było pusto. Pojechałam tam i z nim rozmawiałam a on próbował mnie przytulać, potem kazał wracać do domu bo miał po niego ktoś przyjechać. No i chyba już do niego jadąc to było, w SMS podał moje prawdziwe imię. Na miejscu moje nazwisko i dokładną nazwę miejscowości i chyba nawet numer telefonu domowego. I do teraz nie mam pojęcia, skąd to wszystko wziął? ! Więcej się z nim nie widziałam. W ogóle miałam szczęście, że nie stała mi się żadna krzywda z jego strony. Po jakimś czasie siostra coś tam mówiła do mnie, że podobno mam chłopaka. I potem ze zna go chłopak naszej wspólnej koleżanki bo mieszkają (obydwaj chłopcy) blisko siebie. Ja potem się bałam ze wyjdzie na jaw, że do niego poszłam i dalam się obmacywac ale nikt więcej o tym nie wspominał.
No i jak już pisalam. Do teraz się zastanawiam. Możliwe że on po prostu rozsylal mój numer po ludziach i jakoś trafił na moje prawdziwe dane? Internetu wtedy za bardzo nie było. Koleżance nigdy nie powiedziałam, co tam zaszło.

znajomy

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (10)
zarchiwizowany

#91084

przez ~Lekomanka89 ·
| było | Do ulubionych
Dlaczego wielu psychologów/psychiatrów twierdzi,że tabletki wszystko zmienią i mój świat nagle na nowo będzie kolorowy?

Poszłam na trzy wizyty do trzech różnych psychologów i jednego psychiatry (wszystko z prywatnej kieszeni oczywiście). Opowiedziałam o moich stanach i zjazdach psychicznych. Zaznaczałam, że chcę nad sobą popracować bez brania żadnych psychotropów, bo już w przypadku leku nasennego (opartego na zolpidemie), czułam się jak gówno. Co usłyszałam od każdego?
- Brak dokładnej diagnozy- raz depresja, raz stany lękowe, raz przepracowanie
- Zalecenie unikania stresów
- Pigułki ale takie lekkie, na początek. Po nich na pewno poczuję się lepiej.

Psychiatra jako jedyny stwierdził, że możliwe,że jest to powiązane z moimi hormonami i zalecił konsultacje z ginekologiem. Oraz tabletki antydepresyjne.

Antydepresantów nie chcę też brać, bo widziałam po znajomych jak im pomagają. W okresie gdy je brali, wszystko było super. Gdy zaczynali z nich schodzić, mieli typowe syndromy odstawienia i pogorszenie humoru. Po kilku miesiącach bez antydepresantów- zwykle powrót do stanu sprzed terapii.

Moje zaufanie do psychiatrów i psychologów maleje również właśnie przez moje diagnozy (a właściwie ich brak) oraz diagnozy koleżanek:
-Jedna ma zdiagnozowaną depresję wysoko funkcjonująca. Otóż według psycholog chęć sprzątania i życia w czystym otoczeniu, mając 2 psy i długowłosego kota, tu u mojej znajomej objaw tuszowania problemów. Zalecenie- wesołe tabletki.
-Depresja sezonowa to diagnoza innej znajomej. Recepta? Tabletki. Skąd wiadomo, że depresja sezonowa? Bo akurat na diagnozy znajoma przyszła jesienią i powiedziała, że podczas lata nic jej nie było (gdy latem miała inną, lepszą sytuację życiową niż jesienią).
-Depresja równoważna- tego to nie umiem przetłumaczyć ani zdiagnozowany tak znajomy też nie umie. Podobno chodzi o to, że w ciągu dnia ma zarówno objawy normalnego stanu jak i depresji (???). Recepta- wesołe tabletki.

I już sama nie wiem w czym jest problem. Czy we mnie, czy w tych lekarzach, którzy zamiast ze mną opracować jakieś zadania, terapię, aby rzeczywiście zdiagnozować mój stan, wolą przypisać tabletki i mieć pacjenta z głowy. Boję się iść do kolejnego lekarza, aby znowu usłyszeć, że pomogą mi tabletki. Zaczynam rozważać terapię za granicą, bo akurat do Czech mam blisko, bo myślę, że u nas w kraju nie znajdę pomocy.

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (41)
zarchiwizowany

#91083

przez ~Lekomanka89 ·
| było | Do ulubionych
Dlaczego wielu psychologów/psychiatrów twierdzi,że tabletki wszystko zmienią i mój świat nagle na nowo będzie kolorowy?

Poszłam na trzy wizyty do trzech różnych psychologów i jednego psychiatry (wszystko z prywatnej kieszeni oczywiście). Opowiedziałam o moich stanach i zjazdach psychicznych. Zaznaczałam, że chcę nad sobą popracować bez brania żadnych psychotropów, bo już w przypadku leku nasennego (opartego na zolpidemie), czułam się jak gówno. Co usłyszałam od każdego?
-Brak dokładnej diagnozy- raz depresja, raz stany lękowe, raz przepracowanie
-Zalecrnie

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (0)
zarchiwizowany

#91041

przez ~Nemesis ·
| było | Do ulubionych
Historia ku przestrodze. Jeżeli jakieś fakty są niespójne lub niezrozumiałe to z góry przepraszam, jednakże nadal jestem pod wpływem silnych emocji pisząc to.

Zachorowałam na ciężką depresję. Brałam leki, paliłam papierosy a najcięższe chwile utapiałam w alkoholu. Brakowało mi adrenaliny. Na forum dla chorych na depresję zaczepił mnie chłopak z Bielska. Młody, na pozór pełen uroku i ambitny, przedstawiał się jako skrzywdzony przez los i rodzinę, samotny biznesmen.
Rozmawialiśmy, znalazłam w nim źródło adrenaliny i wydawało mi się - poczucia zrozumienia i bezpieczeństwa. Naobiecywał mi wiele, maskował się fejk zdjęciami ,że jest taki zaradny życiowo. Doskonale wiedział, że jestem w najgorszym momencie mojego życia i ciągnął mnie równą pochyłą na dno.
Jak? Rozbił moją rodzinę niemalże.
Pokłócił mnie ze wszystkimi znajomymi.
Wspierał moje stany, gdy mówiłam, że nie panuję nad sobą, aprobował to.
Teraz jego kłamstewka;
Jest bogaty, ma sieć restauracji, wybudował osiedle w Bielsku, ma sieć żabek pod sobą oraz dom z żabką i żłobkiem tuż obok domu. Kłamstwo. Po czasie wyszło, że nic z tych rzeczy nie należało nigdy do niego a on sam groszem nie śmierdział. Klasyczny oszust, naciągacz i wyzyskiwacz chorych kobiet.
Na wyżej wymienionym forum oprócz mnie bajerował naraz kilka innych dziewczyn o czym dowiedziałam się po czasie, bo byłam zaślepiona.
Ma wiele nowych aut, jest doskonałym kierowcą! - nawet prawo jazdy nie miał, samochodu żadnego również nie posiadał.
Jego wymyśleni bodygardzi to grupa pseudokibiców a on sam ma problemy z alkoholem i kłamstwami. Mówił oczywiście, że mnie kocha. Zapomnial tylko dodać, że jest w trakcie naprawiania swojego związku z narzeczoną, Martynką, która akceptuje wszystkie jego wybryki i mają razem córkę.
Oczywiście wychciał odemnie pewna sumę pieniędzy. Nie wiem czy ją odzyskam, nie wiem w ogóle gdzie znaleźć pomoc po tym wszystkim co mi ten człowiek zrobił. Chodzę na terapię i napewno poruszę ten temat z terapeutką....natomiast jedno jest pewne... chrońcie jak oka w głowie swoje żony, narzeczone, dziewczyny, matki, siostry przed takimi jak on.
Panie Michale z Bielska, lat 27, czarny g-shock na twoim nadgarstku po twoim bracie, pozdrawiam cie serdecznie u życzę Ci, żebyś dostał lekcje życia za to wszystko co zrobiłeś mi i wielu innym kobietom.

Oszust internetowy

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (27)