Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Top historii



#77778

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu urodziłam syna. Piękny, duży zdrowy chłopak. Z sali porodowej przewieziono mnie na salę dla matek z dziećmi. W pokoju poza mną i moim dzieckiem były dwie kobiety. Matki wcześniaków walczących o życie. To jak obie patrzyły na moje silne i zdrowe dziecko, było straszne.

Idąc do toalety, chciałam syna zawieźć do pielęgniarek, ale jedna z kobiet na sali upierała się, że przez te 3 minuty ona przypilnuje małego. Gdy wróciłam zostałam ją płacząc z moim dzieckiem na rękach, powiedziała że płakał więc go wyjęła. Poprosiła mnie czy może go jeszcze przez 2 minuty potrzymać, bo swojego maleństwa nie pozwolili jej wziąć na ręce. Tuliła go jeszcze przez kwadrans i płakała, ja razem z nią. W nocy jej dziecko zmarło, a ona mimo iż nie doszła do siebie po cesarce, wpisała się z samego rana na własne żądanie.

Ja rozumiem, że w szpitalach jest mało miejsc, ale umieszczanie matek ze zdrowymi dziećmi, z tymi których dzieci walczą o życie, to sadyzm w czystej postaci.

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 389 (435)

#19973

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna opowieść fotografa weselnego.
Impreza odbywała się w małej wiosce, bimber przelany do butelek po oleju lał się litrami, więc większość gości nawet do oczepin nie dotrzymała. Młodzi też fasonu nie trzymali. Około 1 w nocy skończyłem co miałem do zrobienia i zaczynam się pakować. Pożegnałem się z orkiestrą, gdy podbiega do mnie Młoda[M].
[M]: Bierz aparat i idziemy!!!
[Ja]: Zasadniczo już skończyłem swoją pracę i chciałem się z Państwem pożegnać...
[M]: Dopłacę ci dwie stówy, tylko się pospiesz. Jedno zdjęcie jeszcze zrobić trzeba.

No jak trzeba, do tego za dopłatą, to się nie spierałem, wyciągnąłem z plecaka aparat i idę za Młodą, która prawie biegnie do drzwi. Wychodzimy na zewnątrz, Młoda skręca w boczną dróżkę okrążającą budynek, zatrzymuje się i mówi:
[M] Teraz cicho, włącz aparat, włącz lampę, wychodź za róg i od razu rób zdjęcia.

Mocno zdziwiony, ale nie chciałem dopytywać, bo było widać, że jest nieźle wkurzona. Wyskakuję więc zza rogu z aparatem przy oku, widzę jakieś sylwetki więc celuję i pstrykam kilka zdjęć - Młody ze świadkową zapoznawali ze sobą swoje języki, a na jednym zdjęciu to nawet i migdałki.
Młoda wyszła za mną zza rogu i kazała mi spadać do domu, a te ostatnie zdjęcia wysłać jej do jutra na maila.

Kiedy po 3 tygodniach oddawałem gotowy album, odbierała go tylko ona, nawet nie chciała oglądać.
Za to bardzo mi dziękowała za te 3 zdjęcia z zaskoczenia - dołączyła je jako dowód do papierów rozwodowych...

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1180 (1212)

#75156

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia tak absurdalna, że sama ledwo w nią wierzę.

Południe, gorąco niczym zad Anakina Skywalkera w czasie akcji na Mustafar, wchodzę więc do sklepu i kupuję wodę. Ale! Nie taką zwykłą wodę, wodę delux, w szklanej, przezroczystej butelce przypominającą te, w które rozlewa się przeróżny alkohol. Ot, takiej jeszcze nie piłam.

Co ważne, na butelce jak byk stoi, że to woda, a jakby ktoś jeszcze był niepewny, dodają że źródlana, musująca i 0% vol. Idę więc sobie i kulturnie popijam wodę delux źródlaną 0% vol... gdy nagle zatrzymuje mnie straż miejska. Pod zarzutem picia alkoholu.

Pokazuję, że to żadna wódka, tylko woda, a dwóch inteligentów stoi i upiera się, że właśnie wyżłopałam na jeden raz co najmniej ćwiartkę wódki z butelki. Ze trzy minuty przekonuję, że bezbarwny, całkiem bezwonny płyn gazowany w butelce z napisem woda to woda. I nic. Proponują mi mandat.

Odczepili się dopiero, gdy zaproponowałam, że sama pójdę na ich komendę czy gdzie tam strażnicy urzędują i pokażę tę butelkę ich przełożonemu.

Morał z historii jest taki: kupujcie sok. Byle nie jabłkowy, bo będzie mandacik za piwo.

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 387 (413)

#69790

przez ~PanTadeusz90 ·
| Do ulubionych
Jestem zapalonym biegaczem już od kilku lat. Toteż zaopatrzyłem się w bardziej sportowe, profesjonalne ubranie. Jednym z jego elementów są czarne, przylegające leginsy. I tak sobie tuptam, tuptam. Przede mną dres ze swoja też dresową partnerką.

Dres: Hahahaha, spójrz na siebie.
Ja --> cisza
Dres: Hahaha, wyglądasz jak baba.
Ja: z pewnością zgrabniej, niż Twoja towarzyszka ;)
Na koniec klepnąłem się lekko w pośladki i puściłem mu zalotnie oczko.

Dzięki Bogu, że naprawdę mam dobrą kondycję i refleks, bo chyba chciał mnie zabić.

Jego wybranka serca tez miała na sobie leginsy i jakieś 15 kg nadwagi.

Chodnik

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 464 (674)

#75204

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Miałam szajbniętą katechetkę (nie zakonnicę, ale dobrą znajomą proboszcza) z którą kilka lat toczyłam na lekcjach wojnę.

Szczegóły kiedy indziej, dzisiaj będzie o przypowieści, jaką nakarmiła przedkomunijnych ośmiolatków, w tym mnie. Pointa zaskakuje :)

A szło to mniej-więcej tak:
"Pewien bogaty pan umarł i poszedł do nieba. Przechadzał się, przechadzał, aż w końcu zgłodniał. Poszedł do sklepu. Wybrał sobie coś do jedzenia i gdy chciał zapłacić (w końcu bogaty), anioł zza lady rzekł do niego:
- My nie przyjmujemy tutaj takich pieniędzy.
Pan posmutniał, głodny był bardzo, więc zdjął z ręki swój złoty zegarek i chciał go wręczyć aniołowi. Ten pokręcił głową i rzekł:
- W niebie nie ma on żadnej wartości.
- Czym więc mogę zapłacić?
- Tylko pieniędzmi, które za życia dał pan na tacę.

A potem okazało się, że był to sen i od tego czasu ów bogaty człowiek chodził co niedzielę do kościoła i dawał na tacę."

Też myśleliście, że walutą będą dobre uczynki? Naiwni.

Najważniejsze przesłanie wiary - przekazane. Najśmieszniejsze jest to, że dla mnie - dzieciaka, i dla moich kolegów, nie było w tym nic dziwnego, ani oburzającego, bo wtedy to co mówiła pani, to musiała być prawda. I tak uwierzyłam, że w niebie są sklepy i tym gorliwiej dawałam otrzymane od taty pieniążki do koszyka :D

Ta kobieta jeszcze uczy...

Czy to nie jest podłe tak kłamać i mieszać w mózgu dzieciakom, które chłoną wszystko jak gąbka i wierzą w Świętego Mikołaja?

Żeby znowu nie było, że za takie historie płaci mi jakaś niecna gazeta - w liceum miałam świetnego księdza katechetę. Historia tyczy się tylko jednej osoby!

katechetka

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 253 (321)

#69652

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z wczoraj.

Wracając z banku do samochodu zaparkowanego w centrum mojego miasta słyszę huk i wycie dziecka. Jak jeden mąż wszyscy obecni na ulicy rzucili się zobaczyć co się stało a tam taki obrazek: asfalt, na asfalcie dziecko lat ok 2 twarzą do ziemi, na dziecku wózek spacerowy do góry kołami, a do wózka przyczepiony średniej wielkości pies, który musiał coś zobaczyć, szarpnął się i wywinął wózkiem z dzieckiem kozła - dla osoby która posiada nawet połowę mózgu jest to sprawa oczywista i jak najbardziej do wyobrażenia.

Ludzi rzucili się na ratunek, ktoś podniósł wózek, ktoś wziął malca na ręce i uspokaja. I wszyscy zadają sobie jedno podstawowe pytanie: Gdzie są rodzice?

Otóż rodzic - sztuk jeden, płci żeńskiej - robił zakupy w pobliskim sklepie. Dopiero gdy zrobił się przysłowiowy dym, wyszła zobaczyć co się dzieje i wte pędy do dziecka. Ludzie jak to ludzie, grzecznie zwrócili jej uwagę, że matką roku to ona nie zostanie, na co mamusia rzekła głośno i stanowczo:

- To moje dziecko i mogę robić z nim co mi się podoba - i zwracają się do malca - A ty się k*rwa nie drzyj!


Psychotesty przed zapłodnieniem to w sumie nie jest taki zły pomysł...

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 613 (659)

#26989

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rozmowa na fb z dawną znajomą z liceum, mieszkającą na stałe w Stanach:
(oryginalna treść)
Z-znajoma
W- ja

Z-Hej, Warszafka! Pod koniec tego miesiąca będę na 3 dni u rodzinki. Chętna na jakieś piwko?
W-Teraz to raczej herbatka;) Młody by się nie ucieszył ze zbędnych procentów. ;)
Z-Aaaa...bo ty w ciąży jesteś! No,ale dwa piwka ci nie zaszkodzą! To co, może skoczymy do klubu? Potańczymy, napijemy się, może wyrwiemy jakieś ciacha? :D
(mój komentarz-mam męża)
W- Myślę, że M nie byłby zadowolony ;) Poza tym z brzuchem, to mogę najwyżej tam kogoś staranować. Możemy się umówić na herbatę, może do kina?
Z- Ekstra...fajna z ciebie kumpela ;/ Ja przyjeżdżam raz na pół roku, a ty się ze mną nawet piwa nie napijesz. To siedź sobie w tym domu jak jakaś kura domowa, ale pamiętaj, że potem cię żaden nie będzie chciał! Nara.

WTF?

cudna znajoma

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1080 (1148)

#72613

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Taka zabawna, a może trochę przykra sytuacja ukazująca poziom wykształcenia ludzi, którzy na co dzień pewnie uważają się za... elitę?

Miejsca zdarzenia OBI - tak ten sklep budowlany.
Kupiłem 10cm papieru ściernego. Przy półce są takie karteczki, na których trzeba napisać ile się tego wzięło.
Jakoś tak oczywiste mi się wydało, że napisałem ja sobie "10cm".
Podchodzę do kasy i kasjerka... na oko no młoda dziewczyna, rzekłbym studentka być może...
Wbija na kasę, a tam wyskakuje cena 99zł z drobnym haczykiem.
Mówię grzecznie, że ja 10cm, a nie 10 metrów. Dziwnie zresztą bym wyglądał niosąc ze sobą 10 metrów papieru ściernego...

Skołowana kasjerka trochę zbita z tropu mówi rozbrajającym tonem - "ale ja nie wiem jak mam to wpisać, bo tu w metrach zawsze podajemy"...

Widać było na jej twarzy naprawdę autentyczne zagubienie i paraliż. Nie wiedziała dziewczyna co ma zrobić, ale też widać było, że jakoś głupio jej było poprosić o pomoc kogoś, bo może zdawała sobie sprawę z komizmu całej sytuacji.
Mówię, więc grzecznie znowu, z uśmiechem, że niech wpisze 0,1 metra.
Dziewczę z takim dość nieufnym wzrokiem pyta "na pewno?"

Nie, no nie każdy musi być orłem z matematyki, no ja to rozumiem. Ale tu młoda dziewczyna, zapewne studentka czegoś tam, może ambitna, może i nawet w czymś tam jest dobra...
Ale jakieś podstawy podstaw, żeby potem gdzieś samemu nie zostać oszukanym w tym podłym świecie. Jak taka osoba potem idzie do banku, albo sama robi zakupy?

sklep kasa matematyka

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 356 (378)

#78139

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na Ojca, Syna i Wnuka...

Wczorajszy późny ranek, jadę autobusem miejskim i usiłuję zachować jedną pozycję za wszelką możliwą cenę. W pewnym momencie podbiega do mnie pięcio-, może sześcioletni chłopiec i kopie łydkę.

Cela miał wybornego, bo trafił prosto w naciągnięty trzy dni temu mięsień brzuchaty. Łzy w oczach, szum w uszach, a ręka poszła sama za wyćwiczonym latami odruchem i chlasnęła gnojka przez łeb tak, że aż się obrócił i upadł, zanim zaczął wyć.

Co wykrzyczała do mnie jego matka z bezpiecznej odległości 2 metrów?

"Co mu pani robi, niech go pani nie bije, ON JEST Z IN VITRO!"

Przysięgłabym, że z ZOO.

ludzkość

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 358 (402)

#76775

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wracam z dziewczyną autobusem z uczelni. Tłok dosyć duży, bo czas powrotu zarówno ze szkoły, jak i z pracy. Miejsc siedzących brak, stojących prawie też. Pod oknem siedzi starsza pani, obok młoda dziewczyna chyba w wieku szkolnym.

Na przystanku wysiada kilka osób, a kilka wsiada. Wśród wsiadających jest pan. Starszy, nieogolony, trochę niechlujnie ubrany, trochę przypominał typowego menela. Co najważniejsze, nie śmierdział alkoholem, zachowywał się spokojnie i miał widocznie problem z nogą. Jak siedząca młoda dziewczyna go zauważyła, wstała żeby ustąpić mu miejsca. Pan się uśmiechnął i z widocznym trudem zaczął przemieszczać się w stronę zwolnionego miejsca. Wtedy do akcji wkroczyła starsza pani siedząca na miejscu obok. Położyła torebkę na miejsce po dziewczynie i zaczęła wołać coś w stylu "Terenia, chodź szybko, miejsce ci trzymam". Kompletnie ignorowała próby dziewczyny zwrócenia jej uwagi, że to miejsce zwalnia dla tamtego pana. Pan przystanął z widocznym bólem nogi, a na to miejsce przepchała się owa Terenia. Dziewczyna już próbowała zacząć kłótnię, ale z innego miejsca wstała i ustąpiła inna starsza pani z tekstem "Nie kłóć się, nie warto".

komunikacja_miejska

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 372 (376)