Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

AkshK

Zamieszcza historie od: 18 marca 2017 - 19:35
Ostatnio: 11 sierpnia 2020 - 16:48
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 457
  • Komentarzy: 10
  • Punktów za komentarze: 44
 

#77589

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kontynuacja piekielności związanych z mieszkaniem w bloku z historii #77566

Tym razem będzie niesmacznie, więc nie polecam do jedzenia.

Myślicie, że psie kupy są dużym problemem blokowisk? Owszem są. Ale to co ja mam pod oknem...

W bloku, w którym mieszkam, mieszkają też mentalne wsiury. By nie było, możesz być nawet z Tegucigalpy, nie obchodzi mnie to skąd jesteś, tak długo, dopóki nie wyrzucasz jedzenia ZA OKNO. Pomijając kwestie marnotrawstwa i głodu w Afryce... ja nie wiem, może żyje w jakiejś nieświadomości, ale czy istnieją jakieś regiony w Polsce, gdzie się zaśmieca własne podwórko?

Niedojedzone kanapki, nieświeże ryby, rozgotowane kartofle, zepsute, zapleśniałe jedzenie - czego byś nie chciał na pewno znajdziesz. Siedząc w pokoju z balkonem nie raz miałam okazję zobaczyć na własne oczy jak wodospad z zupy/sosu/innej substancji płynnej, rozbryzguje się częściowo o ziemię, częściowo o barierkę mojego balkonu. Mało tego, nie tylko jedzenie ląduje pod moim oknem i balkonem. Zużyte żyletki, szczoteczki do zębów, opakowania po masłach i margarynach, foliowe torebki to też nie rzadkość.

Gdy przychodzi lato, nie da się otworzyć okna. Mieszanka psich kup + gnijące jedzenie tworzy taki smród, którego nie idzie wytrzymać. Za przeproszeniem TAK J*BIE. Gnijące jedzenie przyciąga wszelkie muchy i inne paskudztwa z całego miasta, które potem się magicznie materializują w moim pokoju. Nikogo nie obchodzi, że do tego jedzenia lecą też cholerne srajptaszki, które kaszkiecą potem parapety tak, że nawet cilitbeng nie daje rady. Najbardziej w tym wszystkim szkoda mi chyba psów, bo właściciele mają w dupie to, że pędzą jak szalone do wyrzuconego jedzenia, a po przetrawieniu zostawiają siarczystą sraczkę na trawniku ( błędne koło ).

Jednak apogeum mojego wk*rwienia nastąpiło w zeszłe święta wielkanocne, gdy przy myciu okna odkryłam rozgotowany makaron na swoim parapecie. Ciekawe co mają dla mnie w tym roku...

c.d.n

uroki mieszkania w bloku

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 219 (239)

#77566

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Większość z was zapewne zna uroki mieszkania w bloku. To taka rosyjska ruletka w wydaniu ludzkim - nie wiesz na jakich sąsiadów trafisz i co ważniejsze, nie wiesz, który z nich okaże się być tym piekielnym.

Z góry zaznaczę, że nie mam zatargów z sąsiadami, ale są pewne rzeczy, na które oka przymknąć nie umiem.

Odkąd się urodziłam, mieszkam w bloku i odkąd pamiętam, zawsze istniał problem wśród pewnych sąsiadów ze zrozumieniem do czego służą drzwi i klucze. Gdy tylko zaczyna się robić cieplej, noszenie ze sobą kluczy do klatki schodowej staje się passe i drzwi non stop są otwarte na pełną p*zdę ( mieszkam na parterze i mam widok na drzwi ). Powód? ,,Ja tylko na 5 minut do żabki i zaraz wracam i zamknę drzwi!", przy czym nigdy to nie jest pięć minut i drzwi jak były otwarte, tak pozostają nawet po powrocie delikwenta/delikwentki.

Innym ciekawym wytłumaczeniem, którym zasłaniają się sąsiedzi jest rzekomy smród, który jest na wyższych piętrach. Z czystej ciekawości, kiedyś się przeszłam po wszystkich piętrach by zobaczyć czy naprawdę śmierdzi. Nie śmierdzi. Zsyp lata temu został zamknięty, więc nie ma możliwości, by to od niego zajeżdżało. Klatka co parę dni jest sprzątana i myta przez panie sprzątające, więc to też nie to. Poza tym, okna na półpiętrach i w mieszkaniach to co, zamurowane?

Ah, no ale jeżeli ktoś nie zamyka drzwi nawet na przysłowiowe "pięć minut", bo jest takim śmierdzącym leniem, któremu się nie chce brać kluczy, to czemu Ci sami ludzie się potem dziwią, że ktoś się zesrał na półpiętrze? Nasikał do kwiatków i na ściany? Czy co gorsza okradł im mieszkanie albo włamał się do piwnicy? Czy naprawdę w tej sytuacji kogokolwiek to dziwi? Tak ciężko jest się domyślić, że jeżeli nie zamknie się drzwi na te 5 minut, to może wleźć do klatki ktoś niepożądany i narobić szkód?

Najbardziej piekielne w tym wszystkim jest to, że od zeszłego roku mamy nowy typ domofonu, gdzie wpisujesz swój nr. mieszkania a potem 4 cyfrowy kod. Myślicie, że to pomogło? A SKĄD. Jak otwierali drzwi, tak je dalej otwierają i pozostawiają otwarte. Zapamiętanie 4 cyferek to jeszcze większe wyzwanie niż targanie ze sobą pęku mosiężnych kluczy.

c.d.n

uroki mieszkania w bloku

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 218 (236)

1