Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

AndrzejN

Zamieszcza historie od: 3 kwietnia 2016 - 14:20
Ostatnio: 7 marca 2024 - 9:54
  • Historii na głównej: 10 z 16
  • Punktów za historie: 1789
  • Komentarzy: 123
  • Punktów za komentarze: 562
 

#81737

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nasza Firma produkuje wyroby X. Wyroby X należy oznaczać unikalnymi numerami (nie są to kody EAN używane przy skanowaniu na kasie w sklepie). Zasady numeracji określa norma ISO. Działa też dodatkowa instytucja (I) nadzorująca system i przydzielająca pule numerów.

Ostatnio otrzymaliśmy z (I) wiadomość, w której m. in. napisano:
„W związku z opublikowaniem nowej normy ISO dotyczącej wyrobu X (…), pozwalamy sobie przesłać garść informacji z (I)....Niestety nie możemy Państwu udostępnić normy ISO, gdyż normy ISO oraz normy PKN są dostępne odpłatnie w księgarniach.”

Na stronie Polskiego Komitetu Normalizacji na zakładce „Sklep” jest oferta cenowa:
„Forma udostępnienia:
Plik - 70,40 PLN
CD - 84,40 PLN
Papier - 93,80 PLN
Czytelnia - 30 minut - 13,60 PLN”
Ceny są netto . *

I pomyśleć, że są kraje (przez lata nazywane u nas kapitalistycznymi krajami wyzysku) gdzie obowiązuje zasada, że każda instytucja „państwowa” tj. utrzymywana z budżetu, ma obowiązek udostępniać bezpłatnie efekty swojej pracy, a więc m. in. uzyskane dane, ustanowione przepisy i rozporządzenia itd.
A u nas? Czekam na płatny serwis w Sejmie – obywatelu, chcesz poznać obowiązujące prawo, to najpierw zapłać.

P.S. Kolega przypomina, że zasada kupowania norm obowiązuje już ponad 6 lat. Kolega spotkał się z tym w roku 2011.

urząd państwowy norma ISO

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 116 (144)
zarchiwizowany

#76938

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Miał być komentarz do http://piekielni.pl/76936 ale zasługuje na osobny wątek.
W odpowiedzi na teksty typu: maczalka zbierze cały syf z paluszków sprzedawczyni, a potem będzie tym dzielić przy każdym użyciu. Czyli wszystkimi mikrobami z pieniędzy.

Po pierwsze - gąbki w maczałce wymienia się, chyba że ktoś jest syfiarzem, jak pracownice pana Żuka.

Po drugie - są bakterie i bakterie.

I tu przykład (za długi) na komentarz więc dlatego jest w osobnej historii, a nie przy p. Żuku.

W ciągu ostatnich paru lat kilkakrotnie przewinęły mi się w necie „sensacyjne” informacje, jaka to klawiatura komputerowa jest brudna, ile w niej syfu i bakterii. i UWAGA UWAGA! jak ustalili naukowcy (chyba drogą żmudnych, dobrze opłaconych badań) na klawiaturze jest więcej bakterii niż na muszli w publicznej toalecie.

Już trzykrotnie odpisywałem redaktorom tych sensacji, że wzywam na pojedynek: każdy wyciąga wędlinę ze swojej kanapki i kładzie na kwadrans - ja na swojej klawiaturze od komputera a pan redaktor na muszki w publicznym kiblu. I po piętnastu minutach zjadamy z apetytem drugie śniadanie. Zwycięzca dostaje od przygrywającego 1.000 zł.
Do dzisiaj czekam na moje 3 tysiaki, bo żaden z panów redaktorów nie uwierzył w podawane przez siebie bzdury i „fakty internetowe”.

PS
W uzupełnieniu do pytań z komentarzy: redaktor w słowach pełnych oburzenia wyrażał się o czystości klawiatur, telefonów itp i porównywał z toaletami, nawet publicznymi, które są 10. 200 a nawet 400 x bardziej czyste.
Więc, jak zawsze, wymagam od drugiej strony trochę konsekwencji.
Skoro pan redaktor wypisuje PUBLICZNIE jakieś teorie (wg mnie kretyńskie i nie znajdujące potwierdzenia w codziennym życiu) to niech konsekwentnie potwierdzi je swoimi czynami. Chyba, że robi szmatę z gęby (no, w jego przypadku pióra czy raczej klawiatury - oby czystej).

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 22 (124)

#73690

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po przeczytaniu #73532 dorzucam kolejną historię nt. ludzie na stanowisku, którego absolutnie nie powinni zajmować.

W latach 90-tych (na pewno po zmianie pieniędzy), firma nasza podpisała z pewnym Urzędem Miasta (miasto powiatowe ponad 30 tys. mieszkańców) umowę na dostawę. Ze względów ambicjonalnych i w nadziei na przyszłe dofinansowanie projektu, włodarze miasta złożyli zamówienie ok 6-8 razy większe niż inne miasta podobnej wielkości. Aby zrealizować zlecenie bez „czkawki” finansowej i zabezpieczyć płatność ze strony miasta, w umowie dodaliśmy punkt, że Miasto wystawi czek, który my złożymy w banku do inkasa.

Wszystko przebiegło pięknie, ładnie, bez poślizgów. Za czek dostaliśmy z banku pieniądze, zlecenie zrealizowane, dostawa wykonana.
Aż do czasu.

Kilka dni przed końcem miesiąca wspólnik (W) odebrał telefon od Skarbnik Miasta (SM), która dzwoniła z wielkimi pretensjami.

SM - Panie W, przez was nauczyciele i inne osoby opłacane z budżetu miasta nie dostaną pieniędzy na wypłatę.
W - Ale my nie płacimy pensji waszym nauczycielom.
SM - Bo właśnie dzwonili z banku z przypomnieniem, że na 30 na rachunku Miasto powinno zgromadzić sumę na wykup weksla.
Dla wyjaśnienie: weksel był wystawiony na kilka setek tysięcy nowych złotych). I tu prawie płacz SM w słuchawkę.
SM - No i jak Miasto wykupi weksel, to nie będzie pieniędzy na wypłaty.
W - Ale weksel był opisany w umowie: kwota termin, złożenie w banku do inkasa.
SM - Ale JA myślałam, że ten weksel to tylko tak, no wie Pan.

No nie. Nie wiedzieliśmy. A pani SM właśnie się dowiedziała, co to jest ten papierek z dziwną nazwą: WEKSEL.

osoba na niewłaściwym miejscu uczymy się błędach

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 277 (287)
zarchiwizowany

#72815

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kilka dni temu było święto. Państwowe obchody fetowały rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Wszystkie portale pisały o tym. Większość pisała „Konstytucja 3 Maja symbol demokracji ...”
Z takim stwierdzeniem mogę się zgodzić (co prawda z pewnymi oporami). Symbol to symbol.
Ale załamuje ręce gdy czytam: „3 maja w tym roku obchodzimy 225. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja Rzeczypospolitej Obojga Narodów. 3 maja 1791 w Polsce uchwalono pierwszą konstytucję w nowożytnej Europie, a drugą po amerykańskiej na świecie. Z tego powodu Święto 3 Maja jest świętem demokracji i praworządności” http://www.naszemiastomiedzyzdroje.com.pl/uczniowie-sp-nr-1/
Czy tylko mi nie pasuje jako symbol demokracji akt prawny, który:
- został uchwalony metodą „falandyzacji” prawa (Zwolennicy Konstytucji, w obawie przed groźbą użycia siły przez stronnictwo moskiewskie, przyśpieszyli termin obrad nad dokumentem o dwa dni (planowanym terminem był 5 maja 1791) korzystając z faktu, że główni oponenci nie powrócili jeszcze z wielkanocnej przerwy świątecznej);
- zmienił ustrój państwa na monarchię konstytucyjną;
- ograniczył znacząco demokrację szlachecką;
- odebrał prawo głosu i decyzji w sprawach państwa szlachcie nieposiadającej ziemi (gołocie);
- itd.
Nie wiem. kto jest bardziej piekielny: macherzy w mediach, którzy nam wmawiają, że odbieranie prawa głosu 90% uprawnionych jest świętem demokracji, czy 99 % społeczeństwa, które bez chwili zastanowienia przyjmuje te "rewelacje" za prawdę objawioną?

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (36)

#72195

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Komentarze Armagedon i mastodont87 do historii http://piekielni.pl/72183 skłoniły mnie do rejestracji i odpowiedzi na przeczytany bełkot.

Moja babcia wniosła w wianie kamienicę – miasto po I w.św., ok. 30 tys. mieszkańców, kamienica murowana, kryta blachą, ok. 14 mieszkań 38-60 m2, całość prawie 600 m2 pow. mieszkalnej, dodatkowo duży strych, sutereny i podwórko. Uprzedzając pytania: babcia nie była z pochodzenia kamienicznikiem – jej ojciec był nauczycielem, matka – żoną męża (teraz to nazywa się chyba menedżerka ogniska domowego), bracia – nauczycielami, jeden farmaceutą. Jej dziadkowie byli chłopami. Babcia pracowała w PP Poczta i Telegraf. Kilka lat przed wybuchem II w. św. został spłacony kredyt hipoteczny na zakup kamienicy.

Po wojnie komuchy objęły dom obowiązkowym kwaterunkiem (ponad 5 lokali mieszkalnych). Mieszkania przydzielali elementowi, który był proletariackiego pochodzenia. Chyba w latach 70. ub. w. przestały obowiązywać komunistyczne przepisy, ale weszły na ich miejsce socjalistyczne, które także chroniły lokatorów, a prawa właścicieli miały w głębokim poważaniu.

Ponieważ nieremontowana kamienica niszczała, ojciec starał się przeprowadzić remont. Najpilniejsza była wymiana przegniłej blachy na dachu. Ojciec planował wziąć kredyt (ok. 100 tys. zł) i spłacać go z dochodów z mieszkań po lokatorach, którzy kolejno wymierali. ”Przejęcie” tych mieszkań okazało się niemożliwe, bo np. po zmarłej lokatorce meldowano jej wnuczka (wiek 2 lat), z bezczelnym tłumaczeniem - jak dziecko skończy studia i się ożeni, to mieszkanie będzie dla niego jak znalazł. Po kilku latach ADM przeprowadził remont dachu i wpisał na hipotekę 500 tys. zł.

W międzyczasie ja dorosłem, skończyłem naukę, ożeniłem się, rodziły się po kolei dzieci. Mieszkałem w mieszkaniu rodziców podzielonym na 2 części (ja z żoną i trójką dzieci w 2 pokojach z kuchnią). Młodszemu bratu pomagaliśmy przez kilka lat w opłacaniu czynszu za wynajmowane mieszkanie w wielkiej płycie (czynsz był na poziomie miesięcznych zarobków inżyniera z 3-, 5-letnim stażem – koniec lat 80.)

Początkiem lat 90. pojawiła się możliwość sprzedaży kamienicy nowemu właścicielowi (w nowomowie – czyścicielowi kamienic). Przy wycenie wg wartości odtworzenia 1,05-1,1 mln zł udało się kamienicę sprzedać za 140 tys. zł – bo była zrujnowana i z lokatorami.

I teraz pytam was, szanowni Armagedon i mastodont87: Czy macie odwagę stanąć przed naszą rodziną i powiedzieć nam prosto w twarz:
„TY WREDNY KAMIENICZNIKU, KRWIOPIJCO, ZAPLUTY KARLE REAKCJI. DOBRZE CI TAK”.
No, czekam.

socjalizm niesprawiedliwości

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 299 (321)
zarchiwizowany

#72219

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Miał być komentarz do historii http://piekielni.pl/72163, ale wg mnie sprawa jest naprawdę poważna (wbrew opinii większości piekielnych) więc daję to jako nową historię.
Kochani. Apeluje do was. szanujcie swój podpis.
Ja pamiętam czasy, kiedy podpis osoby był traktowany prawie jak świętość.
Przykładem niech będzie historia największego pieniacza (P) w towarzystwie znajomych, którego jednym krótkim zdaniem spacyfikowała pani w banku (PB).
Zaczęło się od wycofania przez PB przelewu podpisanego przez P. P poszedł do banku, jak to mówił zrobić rozp...
Wrócił uspokojony wypisać nowy przelew.
A jak przebiegała rozmowa w banku?
P: Dlaczego nie wysłała pani mojego przelewu?
PB: Bo podpis nie jest zgodny z kartą podpisów. Niech Pan patrzy.
P: Ale bez wątpliwości widać, że to JA podpisałem ten przelew.
PB: Ja tego nie neguję, ale na karcie podpisów jest tylko pańskie nazwisko, a na przelewie napisał pan imię i nazwisko.
P: Ale tym samym charakterem pisma.
PB: Tego nie neguję. Ale podpis na przelewie nie jest zgodny ze wzorem podpisów na karcie, więc proszę złożyć przelew podpisany jak na karcie. Żegnam Pana i czekam na poprawiony przelew.
Więc ponawiam apel - szanujcie swój podpis. Napisanie waszego imienia i nazwiska (niekoniecznie przez was) może skutkować dla was stratą sięgającą tysięcy zł.

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (32)