Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Anytsuj

Zamieszcza historie od: 6 maja 2018 - 22:33
Ostatnio: 6 lutego 2020 - 20:05
  • Historii na głównej: 15 z 16
  • Punktów za historie: 2018
  • Komentarzy: 74
  • Punktów za komentarze: 251
 
zarchiwizowany

#84309

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia #84294 przywiodła mi na myśl piekielność, której dopuściłam się wobec nachalnej "koleżanki" z pracy.
Otóż, jakiś czas temu pracodawca zatrudnił dodatkową osobę, z którą miałam pracować w jednym zespole. Osobą tą okazała się nieco ode mnie starsza kobieta, dajmy na to Anka. Anka miała męża oraz dwóch synów, z których pierwszy miał ok 6 lat i urodził się jakieś pół roku po ślubie Anki. Ja natomiast nie miałam ani dzieci, ani męża, ani ochoty na zakładanie rodziny (mój chłopak podzielał moje stanowisko i tak sobie zgodnie i szczęśliwie żyliśmy). Minęły od tamtej pory 2-3 lata, obecnie mam 27 lat i dopiero teraz powoli włącza mi się instynkt macierzyński, a i mój luby coraz częściej stwierdza, że nic złego by się nie stało, jakbym mu powiedziała, że będziemy mieli dziecko, ale do rzeczy.
Pewnego dnia weszłyśmy z dziewczynami z pracy na temat rodziny i w ramach dyskusji powiedziałam, że na razie nie chcę mieć dzieci. Uważam, że są fajne, ale nie na tyle, żeby podjąć się takiej odpowiedzialności, bo mam świadomość, że na razie nie byłabym dobrą matką. No i zaczęło się. Anka niemal codziennie namawiała mnie na zrobienie sobie dziecka. Początkowo wdawałam się z nią w dyskusję, naiwnie wierząc, że uda mi się jej wyjaśnić, że nie wszyscy są tacy sami i to, co uszczęśliwia ją, nie musi uszczęśliwić mnie. Poddałam się szybko, bo jak dyskutować z kimś, kto twierdzi, że gdybym tak po prostu przestała o tym myśleć i zaszła w ciążę, to zarówno mi, jak i mojemu chłopakowi od razu zmieniłoby się nastawienie. Co ciekawe, Anka tylko mnie tym zakładaniem rodziny maltretowała- inne koleżanki z zespołu też nie miały dzieci lub były pannami i jakoś to jej nie przeszkadzało. Po kilku tygodniach słuchania o tym, jakie to fantastyczne mieć rodzinę, nie wytrzymałam i kiedy Anka stwierdziła, że na bank wkrótce przekonam się jak to cudownie jest być mamą (chwilę wcześniej powiedziałam, że nie czuję się najlepiej- zaczynało mi się przeziębienie) powiedziałam zamyślona, że to raczej niemożliwe w przypadku kogoś, kto jest bezpłodny. Anka spurpurowiała w tempie ekspresowym, odwróciła się do monitora i jakoś przestała dzielić się ze mną swoimi uwagami na temat macierzyństwa.
Z tego miejsca chciałabym przeprosić wszystkich, którzy zmagają się z problemem bezpłodności. Na moje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że cierpię na zespół policystycznych jajników, co utrudnia zajście w ciążę. Wiem, jak bardzo bolesne mogłoby być słuchanie uwag Anki dla kogoś, kto faktycznie tuszowałby bezpłodność gadką, że nie chce mieć dzieci, a nie nie może, bo moja siostra była właśnie w takiej sytuacji.

PS. Anka jakiś miesiąc później przyszła do pracy z mocno podkrążonymi oczami po ewidentnie nieprzespanej nocy, wyraźnie było też widać, że jest "rozedrgana" i nie może skupić się na pracy. Po godzinie zaczęła zawodzić, że ten drań ją zdradza i że czuła to od dawna. Rozwodzi się i zniszczy tego gnoja. Puści go w samych skarpetkach, ale tylko tej jednej dziurawej parze, bo go nienawidzi i że zawsze był takim prymitywem, że w sumie jej wstyd było z nim się gdzieś pokazywać. Cud, miód i orzeszki takie małżeństwo...

ciąża

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (49)

1