Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Cashordie

Zamieszcza historie od: 18 sierpnia 2013 - 22:29
Ostatnio: 28 kwietnia 2016 - 8:38
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 817
  • Komentarzy: 8
  • Punktów za komentarze: 40
 

#66053

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Powinno być wydawane pozwolenie na posiadanie dzieci.

Wracałam z zakupów do mieszkania. Po drodze zauważyłam wózek, w wózku może 2-3 miesięczne dziecko. Ulica pusta, zimno na dworze, dzieciaczek płacze. Rozglądałam się za matką maleństwa, w okolicy stało dużo zaparkowanych samochodów. Myślałam, że zostawiła coś w aucie i zaraz podejdzie do wózka. Po dwóch minutach stwierdziłam, że nikt jednak nie podejdzie i chciałam dzwonić na policję, jednak zobaczyłam, że podjeżdża radiowóz na sygnale. I nagle jest! Matka się odnalazła, siedziała sobie w barze obok, gdzie całe szyby były zasłonięte i zbytnio nie było widać co się dzieje w środku.
Zamiast martwić się o dziecko i podejść do niego, to się na mnie wydarła czemu zadzwoniłam po policję zamiast chodzić i jej szukać.

Powiedziałam jej parę słów do rozumu. Nerwy zrobiły swoje i dobrze, że Pan policjant podszedł i mnie uspokoił, bo zapewne inaczej bym do niej przemówiła.
Stwierdziłam, że nic tu po mnie skoro jest policja i oni się wszystkim lepiej zajmą ode mnie.
Wróciłam do mieszkania cała roztrzęsiona, w sumie dalej mnie trzęsie na samą myśl, co by się mogło stać małemu dziecku gdyby ktoś wcześniej nie zadzwonił na policję.

Kraków

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 340 (448)

#63326

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia jakich wiele, mianowicie szukam pracy.

Szukam głównie pracy w biurze lub laboratorium.
Znalazłam ogłoszenie na dawnej tablicy - przyjmę do biura, nie trzeba mieć doświadczenia. Pomyślałam, że niezła okazja to i aplikowałam.

Parę dni później odzywają się, chcą mnie na rozmowę. Ja oczywiście cała w skowronkach - zgadzam się.

Przyszłam na godzinę 10.
Rozmowa przebiegła mile. Pan oferował 2000zł dla początkujących, zajmowałabym się pozyskiwaniem darczyńców dla organizacji non profit. Po prostu cud miód i orzeszki. Gdzieś w podświadomości zaczęła mi mrugać czerwona lampka.
Dowiedziałam się, że rozmowy będą przeprowadzane do godziny 16 tego samego dnia. Miły Pan rekruter powiedział mi, że skontaktują się z czterema najlepszymi osobami. No cóż, byłam pewna, że się nie odezwą.

A tu niespodzianka! Chcą mnie od teraz zaraz, jak stoję na następny dzień.
Poszłam na godzinę 13. Na miejscu spotkałam więcej osób niż ta czwórka wybrańców. Inny Pan wywołał mnie i jakąś inną dziewczynę do pokoju. Tam nam przedstawił baaardzo szybko i chaotycznie nasz próbny dzień. I nagle padło zdanie- chodźmy do holu i ubierajmy się, idziemy w teren.
Ubrałyśmy się i wychodzimy. Po drodze ja i druga dziewczyna pytamy się, czy to będzie praca na zasadzie akwizycji. Pan jakby nie zrozumiał naszego pytania, bądź go nie usłyszał. I dalej go maglujemy, czy akwizycja, czy chodzenie po ludziach i wciskanie im kitu by wydrzeć pieniądze. W końcu Pan wymiękł i przyznał się, że idziemy na spotkanie z klientami nieumówionymi.
Wkurzyłam się, powiedziałam że to oszukiwanie ludzi i że inaczej wyglądała rozmowa kwalifikacyjna. Zasalutowałam, odwróciłam się na pięcie i poszłam do domu.

Byłam ubrana w cienką koszulę i płaszczyk. Powiedziano mi, że musiałabym być w terenie do godziny 20 (7 godzin).
Najważniejsze, że daleko nie zaszliśmy i mogłam sobie spokojnie podreptać na mieszkanie...

akwizycja

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 253 (321)
zarchiwizowany

#54263

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jechałam ostatnio po pracy autobusem na pętlę i przesiadałam się na tramwaj, aby dostać się do wymarzonego mieszkanka. Tuż przed pętlą jest małe skrzyżowanie, jednak bardzo ważne, bo praktycznie przy tym skrzyżowaniu jest skręt dla autobusów na pętlę. Jadąc zauważyłam kobietę, która na środku krzyżówki, tuż przed pasami, zatrzymała się, włączyła awaryjne i wysiadła. Potem raźnym krokiem poszła w stronę blokowisk, i zniknęła mi za krzakami. Momentalnie zrobił się wielki korek, autobusy nie mogły zajechać na zatoczki, poirytowani kierowcy trąbili a kobitki brak. Niestety nie doczekałam się finału sprawy, bo akurat podjechał mi tramwaj.

Przy blokowiskach były wolne miejsca. Osobiście nie posiadam prawa jazdy, ale nie trzeba być geniuszem by się domyślić, że skrzyżowanie to nie parking...

Kraków Krowodrza

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 108 (162)

1