Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Farmer

Zamieszcza historie od: 6 lutego 2014 - 9:10
Ostatnio: 11 grudnia 2017 - 13:42
O sobie:

Początkowo nie myślałem, że mam jakieś godne historie do upublicznienia ale po chwili namysłu znalazło się parę.

  • Historii na głównej: 15 z 16
  • Punktów za historie: 7862
  • Komentarzy: 233
  • Punktów za komentarze: 1814
 

#80864

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Myślałem, że już mnie nic nie zaskoczy jeśli chodzi o podrzucanie śmieci pod przystanki autobusowe.

Myliłem się.

Dziś rano jadąc do pracy zauważyłem, że jakiś Janusz wyrzucił oponę z traktora! Tak dobrze czytacie - oponę z traktora, do tego TYLNĄ! Opona około 1,8m wysoka, oparta o słupek, prawie wyższa niż ten cały przystanek...

Powiedzcie, co trzeba mieć w głowie, żeby takie rzeczy robić? Ile to trzeba sobie zadać trudu, żeby taką oponę, załadować, przewieźć, wyładować i pozostać przy tym niezauważonym?

Jaki to ma sens, skoro teraz opony odbierają raz do roku za darmo, sprzed domu.. Może Wy mi wytłumaczycie.

przystanek śmieci Janusz głupota

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 92 (108)

#80425

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Remont domu, kto przeżył to wie ile czasu i nerwów pochłania.

Był już 3 tydzień bujania się z malarzami, cykliniarzami itp. Pogoda pod psem, zmęczeni z żoną musieliśmy jechać do "Leroja Merlina" kupić listwy przypodłogowe.

Złotówa wpakowana w wózek i jedziemy. Przy dziale elektrycznym przypomniało mi się żeby kupić żarówki, żona ucieszona czmychnęła obok do działu lamp.

Po 5 minutach byłem gotowy, wołam żonę, idziemy do wózka i.. nie ma wózka. Jakiś Janusz poczuł grubą kasę i zakosił nasz wózek razem z złotówką w środku.

Ręce nam opadły. Nie mieliśmy już sił ani chęci by w taką pogodę, wracać się na parking po drugi wózek.

Z tym co mieliśmy w rękach poszliśmy do kasy.

Leroy Merlin wózek złotówka Janusz biznesu

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 81 (127)

#75639

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym jak rozszabrować mieszkanie własnej matki w dniu jej śmieci.

Słowem wstępu.
Moja babcia lat 86, na podstawie umowy dożywocia, miała zagwarantowane mieszkanie na parterze w domu mojego ojca, ogrzewanie, plus opłacane media przez moich rodziców. Ja z żoną i córką mieszkaliśmy na piętrze.

Rodzeństwo ojca, wujek z ciotką robili babci zakupy, przywozili obiady, sprzątali mieszkanie itd. Jak się coś zepsuło, typu pralka, telewizor to kupowali nowe.

Wujek był pełnomocnikiem babci, miał dostęp do jej konta i mógł w jej imieniu załatwiać sprawy w urzędach, dlatego miał on najlepszy kontakt z babcią. Ponadto co nie bez znaczenia, był dobrze zarabiającym księgowym i radcą podatkowym.

Sądny dzień nadszedł akurat gdy ja z rodziną byliśmy na wakacjach, a babcia była sama w domu. Dostaliśmy smsa we wtorek wieczorem, że zmarła. Szybko oddzwoniliśmy i okazało się, że to wujek posłał smsa, a babcia zmarła już w poniedziałek popołudniu a pogrzeb w sobotę..

Teraz pytanie dla Was za 100 punktów, czemu dopiero powiadomił nas o śmierci babci we wtorek wieczorem? Ano temu, żeby mieć czas aby wszystko co cenniejsze powywozić z mieszkania!
Gdzie tam żałoba po matce, gdzie jakiś szok i wyciszenie. Gdy tylko zakład pogrzebowy odebrał zwłoki, to ruszył aby ratować co się da, bo potem może przyjść pełnoprawny właściciel mieszkania i zmienić zamki.

Zabrał między innymi: telewizor, dekoder, pralkę, kuchenkę gazową z piekarnikiem, robota kuchennego, żelazko, radio..
Ponadto UWAGA: termometr z okna, kwiatki w doniczkach, kopaczkę i grabki, zdjęcie ślubne dziadków znad łóżka, albumy rodzinne, odkręcił nawet talerz od satelity ze ściany.

Z późniejszej analizy przebiegu wydarzeń, doszliśmy z rodzicami do wniosku, że musiał większość rzeczy wywozić w nocy z poniedziałku na wtorek.. a potem jeszcze we wtorek popołudniu. Zrobił pewnie z 5-6 kursów samochodem, aby to wszystko przewieźć, a jego matka jeszcze nawet nie ostygnęła po śmierci.

śmierć babcia

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 382 (416)

#74760

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O "ekspresowym" leczeniu.

10 lipca skręciłem nogę w kolanie podczas meczu piłki nożnej. Wylądowałem na pogotowiu, standardowo RTG, ściągnięcie płynów, usztywnienie kolana i skierowanie do specjalisty.

15 lipca wizyta w poradni ortopedycznej. Lekarz badający kolano stwierdza zerwanie więzadła przedniego krzyżowego. Wystawia skierowanie na USG w celu potwierdzenia diagnozy. Zaznacza przy tym aby to szybko załatwić bo mogę mieć liczne współistniejące uszkodzenia wewnątrz stawowe kolana! Gdyby tak było to czekała by mnie operacja w trybie pilnym do dwóch miesięcy czasu.
Wystawił L4 na miesiąc i kazał wrócić z wynikami z USG.

Poszedłem do rejestracji umówić się na to USG.

[Ja] Chciałem się zapisać na USG kolana.
[Rejestratorka] Aha dobrze, to w sierpniu..

Myślę sobie sierpień, trochę kiepsko, gdzie ja tyle czasu z tym kolanem w niewiedzy przeżyję..

[R] ...w sierpniu ruszą zapisy na WRZESIEŃ..
[J] {zatkało} O_o
[R] ..ale jak Pan nie może czekać to tam i tam jest Pani Doktor XY i ona robi świetne badania USG, prywatnie, niedrogo za 80zł.
[J] Dziękuję, to ja się jeszcze zorientuję z terminami.

Czyli, podsumowując. Masz Pan skręcone kolano i być może potrzebujesz pilnej operacji ale na diagnozę obrazową sobie poczekasz minimum 2 miesiące...

A do tego czasu co? Leżeć i się nie ruszać? Zainwestowałem w swoje zdrowie te 80zł.

P.S. Więzadło nie było zerwane, a naderwane i nie krzyżowe, a poboczne przyśrodkowe. Obyło się bez operacji.

nfz leczenie lekarze szpitale służba_zdrowia

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 176 (192)

#59601

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja rodzina prowadzi wzorowe gospodarstwo rolne ;)

Jako, że w okolicy mało już zostało rolników, a my akurat jesteśmy najbliżej miasta, to czasem przychodzą jakieś zagubione owieczki z różnymi prośbami.

1. „Skoś mi Pan trawę” .
Przyszedł facet prosić o skoszenie trawy, bo ogród mu zarósł po pachy i teraz tylko traktor da temu radę. W porządku, a gdzie znajduje się ogród i ile tego jest? Gość podał lokalizację i wielkość, ojciec mówi że może podjechać. Pół godziny koszenia to z 50 zł musi liczyć. Facet w szoku, bo on myślał, że my sobie tą trawę weźmiemy w ramach rozliczenia, dla byków i w ogóle powinniśmy być wdzięczni że nam za darmo tą trawę(chwasty) odda..
AHA.. ojciec nie skorzystał z tak intratnej propozycji, bo mamy sporo swoich łąk do wykaszania.

2. „Rozliczymy się później”.
Za usługi rolnicze zazwyczaj rozlicza się po wykonanej usłudze, bo liczą się motogodziny więc czasem ciężko stwierdzić ile dana robota zajmie godzin.
Tak więc przyszedł [f]acet aby mu zorać hektar ŁĄKI pod truskawki.

[O]jciec: Panie ale to najpierw trzeba skosić, trawę zebrać a dopiero potem orać...
[f] AHA to tak nie można od razu? A weźmie Pan tą trawę (ładna lucerka)?
Ojciec się zgodził, pole zaorane. Minęła jesień, cała zima, a chłopa z kasą ni ma!

„Poczekaj dziadu, jeszcze wrócisz..”

Nastała wiosna, gość potulnie przylazł się rozliczyć za oranie i przeprosić za zwłokę. Przy okazji chciałby spytać czy ojciec by mu nie „uprawił” (bronowanie info red.) pod truskawki. Gdyby nie to, że facet zapłacił ze sporym naddatkiem to ojciec by odmówił. Od tamtej pory, gość płaci regularnie i współpraca się układa. Widocznie nie znalazł innego jelenia w okolicy...

3. „Pecunia non olet”.
Przyjechał petent spytać czy by nie DOSTAŁ przyczepki obornika, bo chce mieć ekologiczne warzywa. Tylko ma problem bo nie ma przyczepki i czy by ojciec mu tego nie przywiózł. AHA... A kto załaduje to na przyczepę? „no wie Pan ja mam chory kręgosłup, nie dam rady” AHA..
a kto rozładuje? „syn będzie w domu to POMOŻE” MHM.. Widział minę mojego ojca, która mówiła jasno: takie rzeczy tylko w erze. Wyskoczył więc z 50zł, powiedział gdzie zawieść „ładunek” i pojechał.
Ojciec miał akurat podpiętą ładowarkę, więc załadował obornik i jedzie z tym pod wskazany adres. Na miejscu dorosły [s]yn, wielkie oczy że cokolwiek ma robić, bo jak to on g*wno ma przerzucać?!

[s]: To niech Pan ładuje na taczki, a ja będę woził.
[O]jciec: MHM... zrobimy inaczej, odpinam i zostawiam tą przyczepkę tu na placu. Proszę spokojnie sobie to rozładować, a ja przyjadę po przyczepę jutro..

Synek został bez słowa. Ojciec jak mówił tak zrobił, a na drugi dzień odebrał pustą przyczepkę i jeszcze słowa wdzięczności za dobrej klasy nawóz.

Ludzie i ich podejście do rolników nigdy mnie nie przestanie zadziwiać.

rolnik ≠ niewolnik

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 640 (760)

#59684

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym jak się nas leczy na papierze.

Nie wiem czy wiecie ale istnieje coś takiego jak Zintegrowany Informator Pacjenta - ZIP. Wszelkie usługi świadczone pacjentom przez NFZ są tam wpisywane i archiwizowane.

Mój kolega z pracy jest strasznie cięty na naszą służbę zdrowia i nie popuszcza im nawet na krok. Założył sobie konto na ZIP i postudiował swoje ostatnie badania i wizyty lekarskie. To co tam zobaczył zwaliło go z nóg.

Nagminnie lekarze wpisywali badania, których nie przeprowadzali np. urolog na „odwal się” wykonał USG nerek (nawet spodenek nie kazał niżej opuścić), w ZIP wpisane dodatkowo USG pęcherza i prostaty oraz USG jąder! Był u dentysty tylko na kontroli, a w ZIP dopisane odkamienianie..

Zgłaszanie nieprawidłowości jest łatwe, ale czy dany lekarz się nie obrazi to już inna sprawa..

Kolega zarejestrował także swojego syna, aby sprawdzić jak tam jego rehabilitacje są wykazywane. Chłopak miał mieć 15 INDYWIDUALNYCH sesji ćwiczeń z czego 10 refundowanych. Jak to wyglądało? Ćwiczenia GRUPOWE, bez jakiegokolwiek podejścia indywidualnego. Coś w stylu, „przećwiczymy wszystko po 5 min i może coś wam to pomoże”. W ZIP oczywiście wpisane ćwiczenia INDYWIDUALNE i koszt 700zł... Tego szpitalowi kolega nie przepuści i pojedzie wyjaśnić sprawę. Obecnie wozi syna już na indywidualną prywatną rehabilitację, 60zł za godzinę.

Dlatego polecam każdemu aby zarejestrował się w ZIP i kontrolował co lekarze tam wpisują a co faktycznie robią. Jeśli my nie damy się oszukiwać, to lekarze automatycznie będą przeprowadzać wykazywane badania albo chociaż przestaną okradać NFZ. To może nam wyjść tylko na zdrowie.

Więcej informacji tutaj: https://zip.nfz.gov.pl/ap-portal/user/menu/open@info?view=001

ZIPem w lekarzy oszustów

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 575 (631)

#59132

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O motórzystach.

Sam jeżdżę motocyklem ale to co wczoraj mnie spotkało, przerosło moje pojęcie o ludzkiej bezmyślności.

Dochodziła godzina 19 już się zaczynało ściemniać, do tego niebo zachmurzone i pada. Dojeżdżam do miejsca docelowego, jest w połowie górki, dalej droga skręca, widoczność ograniczona, mam lewoskręt. Patrzę na wprost - z góry nic nie jedzie, szybko w lusterko – nikt nie wyprzedza. Już miałem wykonać manewr, ale patrzę jeszcze raz na wprost i DEP po hamulcach!

Gość na motocrossie przemknął obok jak gdyby nigdy nic.

BEZ świateł, BEZ odblasków, ubrany na SZARO-BURO, do tego CZARNY motor. Był to typowy młodzik na motocrossie, który wracał z leśnych przygód. Myślałem, że mnie krew zaleje jak sobie pomyślałem, że mogłem mu wyjechać i chłopaka połamać albo nawet zabić.

Mi samemu się marzy cross ale do jasnej Anielki, tak ciężko jest kupić zwyczajną lampkę rowerową? Już nie mówię o pełnym oświetleniu czy przyczepce za samochodem, ale chociażby głupi odblask...

motórzysta

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 493 (555)

#59086

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O nowowieśniackich.

Gospodarstwo mojej rodziny jest na peryferiach miasta od dobrych 80-ciu lat. Starzy sąsiedzi są w porządku, rozumieją sytuację. Problem jest z miastowymi, kupi jeden z drugim działkę zaraz za naszym płotem a potem narzeka na warunki..

Sytuacja 1.
Sąsiad z dołu ma wymuskany ogród koło domu, wszystko idealne ale co zrobić ze skoszoną trawą? Ano wywalać na płot/siatkę sąsiada rolnika jak najdalej od swojego domu.

[M]atka się wkurzyła poszła się rozmówić z [S]ąsiadem:
[M]- Proszę nie sypać skoszonej trawy na nasz płot, bo siatka zgnije, poza tym kompostownik musi być z metr od granicy.
[S]- Jaki metr, ja znam się na przepisach, mogę na granicy sypać. Poza tym co Pani chce, jak ten płot i tak jest zgnity i ledwo stoi! Państwo macie taki burdel koło obejścia, a przeszkadza Pani kupka trawy. Poza tym w lecie cielaki tu wypasacie, ryczą, kupy robią. To dopiero śmierdzi!
[M]- Jak Pan działkę kupował to Pan nie widział, że tu gospodarstwo jest? Fajnie z miasta na wieś się przeprowadzić ale potem rolnicy przeszkadzają. Proszę zlikwidować ten kompostownik. Żegnam.

Gość chyba poczytał dokładniej fora prawne, bo postawił 2 metry od płotu skrzynię na trawę. My ze swojej strony, naprawiliśmy ogrodzenie i zasadziliśmy rządek tuj. Za parę lat gość już nie będzie musiał oglądać tego „burdelu”(przyczepy, maszyny rolnicze, składy drzewa itp.)

Sytuacja 2.
Lokatorzy z miasta wynajmujący dom po drugiej stronie drogi.

Fajnie jest mieć ogród z sadem jabłoni, bo w lecie dają cień, tylko co z tymi cholernymi jabłkami robić? Ano wypieprzyć za ogrodzenie, chodzą cielaki to zjedzą!
A co zrobić z trawą? Ano wywalić na płot w rogu ogrodu...
A co zrobić z gałęziami z drzew? Niech leżą i zarosną trawą, nie będzie widać!

Tym razem to ojciec poszedł wytłumaczyć gościowi, że źle robi, bo cielaki tyle jabłek nie przejedzą, chore będą, a resztę i tak zadepczą. Na trawę niech zrobi kompostownik, bo siatka zgnije, a te gałęzie niech potnie i sprzątnie, bo nie można wykosić trawy traktorem.

Gość jak się nie wydrze na ojca, że jest PROSTAK, niech się nie odzywa, bo to nie jego pole (wynajmujemy od właściciela), cielaki tu wypasa, elektryczny pasterz stoi, a on ma dzieci. Zmieszał ojca z błotem, bo wiadomo, że jak rolnik to prostak i jak ubranie robocze to wieśniak.

Ojciec wrócił do domu jak zbity pies ale cel osiągnął, bo sprzątnęli te gałęzie, kupili kompostownik, a jabłka dalej wywalają za płot ale już na swój trawnik od strony drogi...

sąsiedzi rolnika

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 489 (575)

#58903

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Brudna historia z cyklu „szambo sąsiada”.

Kto mieszka na wsi i ma szambo ten wie, że jeśli nie chce się chodzić po kostki we własnych fekaliach, to trzeba je opróżniać regularnie.

Wiedział też i nasz sąsiad, więc dumnie zamówił z kółka rolniczego traktor z beczką, do wykonania „brudnej roboty”. Pan traktorzysta do najbliższej oczyszczalni miał 10 kilometrów, podróż w obie strony powinna mu zająć około godziny wraz z wypompowaniem.

Podejrzanie nam to wyglądało, bo w ciągu pół godziny był już z powrotem u sąsiada napełniając kolejną beczkę. Pompowanie aż huczało, silnik warczał i w ciągu niecałych dwóch godzin robota była zrobiona.

Szybki traktor miał, ktoś może powiedzieć, niestety nie!

Po dwóch dniach jadąc motorem koło naszego pola widzę jakieś białe śmieci i ogólnie jakby ktoś wywalił szlam. Po krótkich oględzinach sprawa wydawała się oczywista, to było szambo sąsiada, które zamiast trafić na oczyszczalnię pan traktorzysta wywalił 100 metrów dalej na cudze pole. Nasze pole.

Mama od razu za telefon i dzwoni do sąsiada, ten mówi że traktorzysta miał wywozić na oczyszczalnię, a gdzie wywoził to go to nie interesuje. No to dzwonimy do kółka rolniczego, niech pan traktorzysta przyjeżdża to sprzątać, bo my sobie nie życzymy żeby z naszego pola robić gnojowisko. Przeprosili i powiedzieli, że to załatwią.

Na następny dzień widzieliśmy gościa brodzącego w tym szlamie z łopatą do śniegu, zbierającego to co się dało na przyczepkę. Minę miał nietęgą.

szambonurek

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 870 (906)

#58810

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zawiść po prostu zawiść.

Tak można nazwać zachowanie ludzi, którzy porysowali mojemu ojcu jego pierwszy nowy samochód, zaparkowany na parkingu pod fabryką.

Co z tego, przecież ojciec pracuje w firmie XYZ, a tam to się zarabia grubą forsę! Tak być nie może, my tu biedę klepiemy, a ci sobie samochody jak skarpetki zmieniają. Pokiereszujemy im te nowe fury, żeby się za dobrze nie mieli. Taka była mentalność ludzi mieszkających w blokach sąsiadujących z fabryką.

Tym sposobem długo oczekiwany Polonez Atu rocznik ‘96, został „ładnie” przeorany od maski aż do bagażnika. Nikt pewnie się nie zastanowił, że ten samochód może należeć do zwykłego magazyniera i został kupiony za kredyt na 5 lat...

W podobny sposób zostało potraktowanych jeszcze około 10-15 samochodów pracowników fabryki.

nowy samochód zawiść

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 471 (603)