Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Ibiszek

Zamieszcza historie od: 11 września 2014 - 7:09
Ostatnio: 6 marca 2018 - 13:16
  • Historii na głównej: 2 z 6
  • Punktów za historie: 383
  • Komentarzy: 7
  • Punktów za komentarze: 12
 

#79394

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od poniedziałku przebywam na dwutygodniowym urlopie (ten termin podałem na początku roku i ponad miesiąc temu wypisałem wniosek i kierownik podpisał go).

Od wczoraj telefony z firmy, abym przerwał urlop i przyszedł do pracy, bo nie zdążą z zamówieniami, a jeden temat do tej pory tylko ja ogarniałem. Mówię, że się zastanowię, bo mam remont i dodatkowo złapałem mocne przeziębienie, a w przyszłym tygodniu wyjeżdżam za granicę i chcę się ze wszystkim wyrobić.

Powiedziałem, że dam znać, czy przyjadę. Od kolegi z pracy dowiedziałem się, że kierownictwo już powiedziało, że przyjdę i przygotowują robotę tak, aby mogła iść dalej, że wszystko zrobię. Tak w 3-4 godziny miałem zrobić coś, co normalnie z 16 by zajęło.

Dzwonię, że jednak nie dam rady, bo rozkłada mnie coraz bardziej i nie zdołam jechać samochodem. Dodaję, że po co do mnie dzwonią, skoro i tak nie jestem wartościowym pracownikiem. Zastępca kierownika zapowietrza się i coś tam mruczy pod nosem.

A skąd wzięło się to, że nie jestem wartościowym pracownikiem? Oto historia właściwa:

Jest koniec czerwca poprzedniego roku. Dostaję propozycję pracy z innej firmy i warunki mi odpowiadają (jedyny minus to dojazd około 1 godz. w jedną stronę, ale to służbowym busem z kilkoma osobami).

Informuję kierownika o ofercie i pytam, czy jest szansa na jakąś podwyżkę u nas i ogólnie jak widzą moją osobę w firmie. Słyszę jedynie, że podwyżki kiedyś będą, bo wiedzą, że jestem za słabo opłacony. Tylko to „kiedyś” nie ma konkretnej daty. Czekać bez sensu nie zamierzam.

Następnego dnia złożyłem wypowiedzenie (3 miesiące wypowiedzenia po okresie, jaki już przepracowałem w firmie).

Nagle i prezes czas na rozmowę znalazł i wezwał mnie razem z kierownikiem do siebie. Pytają, czy jest szansa, żebym został. Ja mówię, że jest, ale muszą mnie warunki zadowolić i ogólnie, jaką mają wizję na temat mojej osoby.

Dostałem propozycję trochę wyższą, niż miałbym w nowej pracy i wizja mnie zadowala, więc mówię, że muszę to przemyśleć i w ciągu kilku dni dam odpowiedź. Jednak podwyżka rozłożona miała być na dwie raty. Część od lipca, a druga część od stycznia tego roku. Zgodziłem się na to, bo w sumie i tak miałem wyjść na tym lepiej.

Podwyżkę (pierwszą część) dostałem i zaczęło się dziać coś w kierunku mojego rozwoju. Nastał nowy rok i czekam na kolejną podwyżkę zgodnie z umową.

Ja ze swojej strony wywiązałem się i rozwinąłem dodatkowo, szkoląc się samemu i pogłębiając wiedzę. Wypytuję, co z tą podwyżką. Usłyszałem, że budżet nieustalony na nowy rok i mam czekać, że prezes o tym pamięta.

Historia powtarza się tak do końca maja. Na początku czerwca w firmie były podwyżki dla każdego (liczone od maja). Dostałem podwyżkę taką jak wszyscy, ale nadal brakuje około 300 zł na rękę do tego, co miałem obiecane.

Uderzam do prezesa, co z tym, co ustalaliśmy rok temu. Nie pamiętał o tym w ogóle.

Po sprawdzeniu sobie już przypomniał, ale stwierdził, że gdy da mi podwyżkę, to pasuje też jednej osobie, co wykonuje bardzo podobną pracę do mojej. No i ogólnie z jego rozmowy wyszło, że nie zasługuję na podwyżkę i nie jestem wartościowym pracownikiem (oczywiście nie powiedział tego wprost, tylko dokładnie to innymi, dyplomatycznymi słowami).

Stwierdziłem, że skoro tak, to od tego czasu wykonuję tylko swoje obowiązki, nic poza to, i jak nadarzy się kolejna okazja, to już uciekam stąd.

Nagle gdy grunt się pali pod nogami nowemu kierownikowi i jego zastępcy, to dzwonią, żeby w trakcie urlopu przyjść do pracy - i okazuje się, że jestem wartościowy. Ale jak zapytałem, co z tą kasą, co miałem dostać, to tak łatwo nie będzie i dopiero porozmawiają o tym, ale żebym przyszedł, bo trzeba już.

Kto był bardziej piekielny? Firma czy ja?

praca szef podwyżki

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 190 (204)
zarchiwizowany

#77682

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostrzegam, będzie trochę długo.
Z rodziną tylko dobrze się wychodzi na zdjęciu.
Moja mama ma dwójkę rodzeństwa. Brata i siostrę, obydwoje są starsi od niej.
Mieszkała w domu rodzinnym. Dom znajduje się od drogi głównej jakieś 120-130metrów. Działka, na której stoi ten dom należąca do jej rodziców ciągnęła się od drogi głównej jakieś 600-700metrów.
Mamy brat gdy się ożenił dostał od swoich rodziców działkę poniżej domu rodzinnego. Przed rokiem 1970 wybudował tam dom i zamieszkał w nim. Mama siostra gdy wyszła za mąż przez pewien czas mieszkała w domu swojej babci mieszczącym się kilkanaście kilometrów dalej. Moja mama z tatą dostali działkę około 35arów powyżej rodzinnego domu i tam się wybudowali, wprowadzając się w 1976 chyba.
Do domu rodzinnego mojej mamy wrócił jej siostra z rodziną i po śmierci mojego dziadka pozostała z nimi tylko moja babcia. Wszystko było bez problemów. Pomagało się i żyło w zgodzie. Ale wszystko do czasu. Babcia z wiekiem miała coraz mniej siły i trzeba było jej coraz więcej pomagać. Około roku 2000 zaczęły się problemy ze strony ciotki i jej męża gdy odwiedzaliśmy babcię. Twierdził, że zabroni nam jej odwiedzać bo to „jego” dom. Dom stał na babie i dziadka. Po śmierci dziadka jego część podzielona sądownie została na dzieci i babcię (w sumie na 4 części).
Parę miesięcy przed śmiercią babcię do siebie zabrał wujek (miał najwięcej miejsca w domu) tak aby się nią móc opiekować. Przed samą śmiercią na zmianę czuwał ktoś od nas albo od wujka przy niej. Dwa miesiące później zmarł wujek niespodziewanie. Po tym okresie zaczęły się problemy. Syn wujka (mój kuzyn) chciał wymienić rury od studni do swojego domu i dogadał się z mężem ciotki(nazwę go Adamem). Dogadał się z nim bo studnia i rury szły przez teraz na którym mieszkał Adam z rodziną. Koparka załatwiona i rury zakupione. Dzień przed kopaniem Adam zmienia decyzje i na własne żądanie wypisuje się ze szpitala żeby nie dopuścić do kopania na terenie na którym mieszka. Kuzyn (nazwę go Michał) próbował się dogadać ale nie było szans. Rury tylko na części odcinka znajdujące się na działce Michała zostały wymienione.
Teraz perypetie odnośnie drogi prowadzącej do naszego domu.
Od drogi głównej do naszego domu oraz do pól wyżej prowadzi droga utwardzana własnymi siłami i środkami. Jednak nie wszędzie widoczne są utwardzenia ale jest przejezdna bez problemu. Była możliwość aby do domu w którym mieszkam położono asfalt. Drobne koszty reszta załatwiona z jakiś środków ale Adam się sprzeciwia. Asfalt może zostać wylany tylko do jego domu ani kawałek dalej. Przez to temat drogi upada i pożegnaliśmy się równą drogą do domu. Jako że my korzystamy z najdłuższego odcinka drogi to też najwięcej my ją utwardzaliśmy. Pewnego roku potężne ulewy zabrały mostek nad potokiem (droga przebiega na samym początku jej biegu przez potok). Mostek ten naprawialiśmy tylko my i Michał. Kamień kupić na drogę i przywieźć tak samo. Raz tylko troszkę kamienia na część drogi obok domu Adama zakupiła i wysypała jego córka jak przyjechała na wakacje. Wielokrotnie próbował zagradzać drogę. Zastawiając kamieniami, łańcuchami. Wysypywał też gwoździe. Pewnego razu gdy kosiliśmy trawę między pasami tej drogi już do naszego domu to wyskoczył z widłami, że kosimy sobie jego teren i kabel nam urwał od kosiarki (kosiarka na prąd). Kabel naprawiliśmy i dokończyliśmy. Koło 2010 roku wystąpili (Adam z żoną) o zasiedzimy terenu na którym mieszkają oraz tego powyżej nas i lasu znajdującego się w innym miejscu. Sąd przyznał im zasiedziny nie przesłuchując np. Michała, który był stroną w tej sprawie i miał także prawa do tych gruntów i lasu.
W między czasie nagle zmarł mój brat. Adam z żoną nie byli nawet na pogrzebie. Przed pogrzebem u nas w domu codziennie wieczorem był odmawiany różaniec. Adam zabronił dzieciom (akurat przyjechali na parę dni do domu rodzinnego) przyjść do nas się pomodlić wspólnie za brata. Powiedział, że jak pójdą to nie maja po co do domu wracać, że wyrzuci ich rzeczy.
Po tym jak te zasiedziny dostali to my złożyliśmy wniosek o zasiedziny drogi która istnieje dłużej niż Adam z rodziną mieszkają w tym domu. Sędzina nie chce nam przyznać drogi przez zasiedziny pomimo świadków, ich zeznań, pomimo że jeździmy tą drogą i utwardzaliśmy ją. Michał także jako strona jest po naszej stronie. Sąd czepia się o 10-15 metrów (droga około 200metrów), że w tym miejscu utwardzenie jest słabo widoczne. Ale to co utwardzało się to wchodzi w ziemię i zapada się. A nowe utwardzenie co wysypuje to Adam wszystko zbiera i wyrzuca.
Ostatnio syn Adama był w odwiedzinach i pomóc coś rodzicom swoim. W tym czasie ktoś porysował mu samochód (albo może przyjechał z takim bo nie zwracałem uwagi). Mogło to być pod domem, albo w mieście jak był na zakupach. Zgłosił sprawę na policje i podał mnie i ojca jako sprawców tego. Nie ma na to dowodów ani świadków tylko szuka problemów.
Normalnie jak to opowiadałem kolegom w pracy i znajomym to każdy nie może uwierzyć w to. Sąsiedzi i ludzie z miejscowości dziwią się jak może zagradzać drogę. Także syn Adama ostatnio jak przyjeżdża to stawia auto na drodze tak żeby uniemożliwić dojazd.
Tak to właśnie jest z tą rodziną… Najlepiej tylko na zdjęciu i to stanąć gdzieś z boku żeby można było się wyciąć ;)

rodzina droga problemy

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (23)

#76761

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na wakacjach poprzedniego roku zmarł mój brat. Był właścicielem dwóch numerów w Plus Mixie.
Bratowa chciała z nich zrezygnować, bo ma takie prawo.

Poszliśmy do salonu Plusa i tam pan nas poinformował, że musimy opłacać doładowania, bo nie można rozwiązać umowy bo będzie kara.
No to w domu piszę maila do BOK i informacja, że oczywiści można i podaję co jest potrzebne. No to z wydrukowanym mailem ponownie do Salonu, a tam akurat inny Pan. Bratowa mówi co i jak, i ten informuje, że oczywiście można rozwiązać umowę itp. Ten co ostatnio mówił, że nie można, to popatrzył się nawet w tym kierunku.

No to niby wszystko załatwione, numery wyłączone itp.
A tutaj parę dni temu list do brata, że ma za jeden telefon zapłacić karę 200zł prawie, a jak do 23.01 doładuje telefon za 50zł, to kolejna kara nie będzie naliczana już.

No to dzisiaj dzwonię do BOK i po przedstawieniu sytuacji itp okazało się, że panowie w salonie kopie aktu zgonu dołączyli tylko do jednego numeru, a do drugiego tylko wniosek i nie przeszły chociaż widzą, że brat nie żyje. No to chcę wysłać wniosek i skan aktu zgony drogą mailową albo listem, to nie można, tylko osobiście w salonie. Trafia normalnie człowieka widząc takie rzeczy. Dobrze, że ja z tej sieci zrezygnowałem 2 lata temu, po kilka latach korzystania z ich usług.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 142 (176)
zarchiwizowany

#64454

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam. Przeglądając piekielnych przypomniała mi się pewna historia o kurierze z firmy z liczbą w nazwie.
Zamawiałem coś przez internet no i przesyłka kurierska wybrana bo zależało mi akurat wtedy na czasie aby jak najszybciej dotarła do mnie. Pracując wtedy na 2 zmianie czekałem na telefon od kuriera i od razu wtedy do domu telefon żeby ktoś wyszedł do drogi( wtedy tak robiłem żeby nie musiał szukać mojego domu). No i dzwoni [K]urier i od razu wypala z takim tekstem:
[K]Dzień dobry z tej strony kurier. Mam paczkę dla Pana ale dzisiaj już Panu jej nie dostarczę bo nie mam czasu jechać do XXX(moja miejscowość) chyba, że jest Pan w X albo X to sobie Pan odbierze.
Na szybko odpowiadam, że jestem w pracy i podaje adres że może mi tutaj przywieźć.
Dopiero po chwili przypomniało mi się, że nie powinien się tak wyrażać, że może zapytać czy czasem nie jestem bo wtedy byłoby mu łatwiej czy coś bo nieraz kurierzy tak pytali jak do mojej miejscowości mieli tylko dla mnie paczkę a nie z takim tekstem jak on wyskoczył. Przyjeżdża pod moją firmę i zaczął od razu z tekstem, że kiedyś tu pracował ileś tam lat i zapytał o robotę i zagadał mnie że zapomniałem mu zwrócić uwagę o ten tekst.

Następnego dnia miała przyjść do mnie kolejna paczka i dzwoni numer coś kojarzę i kurier:
[K]Dzień dobry, Panie Tomaszu przesyłkę mam dla Pana, proszę wyjść przed firmę bo już czekam.
Wychodzę a ten daje mi paczkę takich pokaźnych rozmiarów i mówię, że nie odbiorę jej bo przyjechałem autobusem do pracy i źle będzie mi się z nią zabrać, to ten że już podpisał, że odebrałem a jak nie wezmę to dostanę ją dopiero za kilka dni i to po weekendzie. Więc wziąłem tą przesyłkę i powiedziałem że sprawę zgłoszę to zaczął mnie przepraszać, tłumaczyć się. Na szczęście chyba przerzucili go na inny teraz (albo nie pracuje) bo nie dostarczał mi już żadnej paczki.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -24 (30)
zarchiwizowany

#63443

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam. Historia sprzed kilkunastu dni. Ponad rok temu wziąłem telefon dla bratanicy na siebie u jednego z operatorów. Po około roku po odpowiedniej ilości doładowań dostała informację, że może przedłużyć umowę i uzyskać nowy telefon. No to działamy itp itd i wszystko ok. To był początek września. Od tego czasu korzysta z nowego telefonu aż pewnego dnia ona będąc jeszcze w szkole dzwoni gość, że jest właścicielem telefonu i tego numeru itp. Młoda przestraszona gdy następnym razem dzwoni oddaje mi telefon gdy była już w domu. No i [G]ość z hasełkami tego typu:
-k**wa oddawaj mój telefon. Ja was dopadnę i za****ę. Myślicie że Wam tak odpuszczę??
a no to ja o co chodzi i tłumaczę mu że to pomyłka bo po pierwsze to jest zupełnie inny model telefonu i to jest telefon na abonament i na pewno ja jestem jego właścicielem.
Gdy ten znowu zaczął wyklinać to rozłączyłem się i powiedziałem młodej żeby nie odbierała od tego numeru telefonu.
Gość dzwonił i nagrywał się na pocztę ale mimo wszystko to było uciążliwe i udało się ten numer w telefonie zablokować tak że od razu był przekierowywany na pocztę i tam się nagrywał i pisał sms. Odpisałem mu że to pomyłka i że ja nadal będzie tak pisał i nagrywał się to sprawę zgłoszę za zastraszanie na policję. Odpisał w stylu:
-a zgłaszaj sobie, ja mam znajomości w prokuraturze i c**a mi zrobicie. Namierze Was i tam przyjadę.
I trwała jeszcze kilkanaście sms ta "rozmowa".
Myślę może kiedyś miał ten numer i nie używał to młoda dostała go po kimś ale wtedy przypomniałem sobie że ten numer ma ponad rok a teraz przechodziła z mixa na abonament więc kulturalny sma ale baaaardzo mocnym postawieniem na swoim i stwierdzeniu że na pewno jest w błędzie i niech sprawdzi sobie czy cyferki dobrze wpisał jak na nich się zna poskutkowało i od tej pory żadnej próby kontaktu.
Chociaż mógł jednego sms napisać, że przeprasza za pomyłkę i za te obraźliwe słowa.

sms telefon idiota

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (21)
zarchiwizowany

#61977

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytając ogólnie Wasze historie przypomniała mi się niedawna. W tamtym tygodniu byłem w salonie sieci komórkowej aby dla mojej bratanicy podpisać umowę aby dostała wymarzony swój telefon. Po przedstawienie ofert wybieramy dal niej optymalną i przy tym Pan proponuje założyć konto w banku plusbank24.pl co może obniżyć jej abonament itp itd. Po zapoznaniu się z warunkami i wypytaniu Pana proponującego umowę zgadzam się, ale pytam dokładnie czy przez konto internetowe będę mógł zmienić numer na który przychodzić będą sms z kodami do transakcji. Numer chce zmienić bo po co mają przychodzić do bratanicy jak lepiej żeby przychodziły na mój numer. No i po kilku dniach gdy miałem chwilkę czasu chciałem zmienić numer i zacząć korzystać z tego nowego konta a tu zonk!! Numer telefonu mogę zmienić jedynie w oddziale banku a ten najblizszy znajduje się około 90km w jedną stronę ode mnie :/ Do tej pory nie miałem kiedy podejść do salonu gdzie podpisywałem umowę tylko zadzwoniłem i odebrała telefon Pani która pracuje na kasie i mówie co i jak a ta że nic nie zrobi i nie wie czego kolega tak powiedział. Mówię, że nastepnym razem to wypada przychodzić z dyktafonem i informować ich o nagrywaniu rozmowy tak jak oni robią gdy dzwonią z jakaś ofertą. I cisza w telefonie bo Pani nie wie co odpowiedzieć. Może uda dzisiaj mi się znaleźć czas i podejść do Pana który sprzedał.
I po co opowiadają, że takie rzeczy może zrobić i okłamują klientów??
Co mi polecacie w tej sytuacji??

uslugi

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (27)

1