Profil użytkownika
KatzenKratzen ♀
Zamieszcza historie od: | 31 marca 2017 - 11:37 |
Ostatnio: | 20 lutego 2024 - 19:06 |
O sobie: |
Szanuję Cię. |
- Historii na głównej: 98 z 107
- Punktów za historie: 15494
- Komentarzy: 1351
- Punktów za komentarze: 8886
« poprzednia 1 2 … 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 … 52 53 następna »
Może pani liczyła na to, że obsługa zajmie się jej dzieckiem. Pisała tu chyba RudaRakieta, że panie w kawiarni odesłały dziecko do niej (kelnerki) z poleceniem "idź, pobaw się z panią". Dla mnie tekst stulecia.
@htmzor: Otóż to. Z wymienionych przez Ciebie powodów moja noga w kinie nie postanie, choć chciałabym. Kino domowe, mimo dobrej jakości, to jednak nie to samo. Znakomicie podsumowałeś temat.
@Golondrina: Ja też, to oczywiste. Ale jeśli tym efektem specjalnym jest przeze wszystkich chrupanie, siorbanie, szeleszczenie i ten smród to jednak rezygnuję. Kto to w ogóle wymyślił, żeby w kinach sprzedawać te wielkie wiadra śmierdzącego, tłustego chrupacza??? Ja jakiejś starej daty jestem. Jak chodziliśmy do kina w czasach szkolnych to nawet batonika nie wolno było wyjąć i zjeść, nauczyciele nas pilnowali, zresztą nikomu nie przyszło by to do głowy. Szliśmy obejrzeć film a nie się najeść. Bez przesady, ze nie da się wytrzymać 1,5 - 2 godzin bez żarcia i picia.
Chomik przytomniak, ale jakim idiotą trzeba być, żeby dotykać zwierzaka (jakiegokolwiek) bez pozwolenia hodowcy a nawet przy jego kategorycznym sprzeciwie! Pierwsze i zasadnicze pytanie w takiej sytuacji powinno brzmieć "czy mogę go pogłaskać?" i bezwzględne respektowanie ewentualnego zakazu. Zwierzak może być np chory, w trakcie leczenia itp albo po prostu zwyczajnie nie lubić obcych.
Wymiękłam totalnie przy "idź, pobaw się z panią". Serio, chodziło o Ciebie? To się aż w głowie nie mieści...
@tysenna: I to jest najcelniejsze podsumowanie. Obsługa klienta jak najbardziej. Usługiwanie - nie.
@oszi90: W każdym sklepie obuwniczym, w którym zdarzało się zaopatrywać oferowane były tzw stopki - cieniusieńkie, malutkie skarpeteczki. Nie wyobrażam sobie mierzenia butów na gołą stopę. Licho wie, kto je wcześniej mierzył.
@Imnotarobot: Wystarczy poczytać jej komentarze pod innymi historiami. Widać, że dziewczyna ocenia wszystko i wszystkich swoją własną miarą i nie umie za nic w świecie zrozumieć, że można żyć inaczej
Pociesza mnie trochę, że gdzie indziej też nie jest różowo, jeśli chodzi o sprawność i kompetencje urzędników wszelakiej maści. Choć co to za pociecha...
@Armagedon: Dokładnie te same uwagi mi się nasunęły, gdy czytałam historię. Nie twierdzę, że cała historia nie była piekielna, ale troszkę chyba niedokładnie opisana.
Z tego też właśnie względu zainwestowałam w wysokiej klasy TV i zestaw kina domowego. Tylko dlatego. Lubię obejrzeć czasem dobry film ale nienawidzę zapachu popcornu i tego wszechobecnego "chrup chrup chrup". Do kina nie dam się zaciągnąć wołami, dopóki będą tam sprzedawać wielkie kubły tego śmierdzącego, chrupiącego paskudztwa.
Biedna kocinka... a co się właściwie stało, wiecie? Czemu umarł? Czy był chory?
Często się zastanawiam, gdzie jest to dno, którego zachowanie człowieka może sięgnąć i wciąż mnie jeszcze coś zaskakuje...
@ejcia: I tak też właśnie podchodziła do swojej pracy moja babcia ( ponad 45 lat pracy w zawodzie). Wtedy były trochę inne czasy. Obowiązywał szacunek dla osób pracujących "w kitlu". Ale wtedy pielęgniarka była naprawdę "PIELĘGNIARKĄ". Ty chyba też taka jesteś
@zendra: Zupełnie nie rozumieją. Traktują księgowość jako zupełnie zbędny balat i niepotrzebny, ale konieczny wydatek. Pomijając to, że zazwyczaj ignorują to, co księgowość każe traktując to jako zbytnią nadgorliwość
@Bastet: Masz całkowitą rację. Mnie już, na szczęście, problem nie dotyczy, 11 latek potrafi się zachować w pobliżu jezdni, ale wtedy, co przeżyłam, to moje. Myślę, że co przeżyła dziewczyna kierująca autem to też jej..
Nie wiem, czemu wszyscy sądzicie, że produkt "powystawowy" nie jest produktem pełnowartościowym. Swego czasu mój mąż musiał wymienić swój laptop do gier. Jesteśmy oboje rasowymi graczami ( poznaliśmy się nawet przez grę komputerową) zatem potrzebował mocnego graficznie laptopa typowo do gier. Znalazł odpowiednią konfigurację i dawaj, szukamy, gdzie można go kupić. Cena średnia, jak na mocny lap dla gracza - 6000 PLN (mój Dell kosztował 6500 kilka lat temu, do tej pory nie znalazłam nic, co może go przebić, choćby z uwagi na matrycę 3D). Znalazł w tym właśnie sklepie nie dla idiotów. Telefon na infolinię - w całym naszym mieście dostępny jest jeden jedyny egzemplarz - właśnie "powystawowy". Mąż się zdecydował, zakupił i egzemplarz ten śmiga bez zarzutu już drugi rok.
Ejcia, czytałam wszystkie Twoje historie. Z zasady czytam to forum tak, że jak czyjaś historia mnie zainteresuje, to wchodzę na profil tej osoby i czytam wszystko, co napisała. Z Twoich historii bije ten zapomniany już dawno etos pielęgniarek. Nie "piguł". Właśnie pielęgniarek. Może słyszałaś kiedyś o przedwojennej "Warszawskiej Szkole Pielęgniarstwa". Tę właśnie szkołę, jeszcze przed drugą wojną światową kończyła moja babcia (historia mojej babci i jej koleżanek po fachu opisana jest w książce "Pochylone nad człowiekiem"). Wydaje mi się, że Ty właśnie jesteś takim archetypem "pochylonej nad człowiekiem". Chciałabyś nią być, ale okoliczności prozy życia wymuszają na Tobie inne działania. Ode mnie masz wielki plus i szacunek dla tego, co robisz.
Współczuję Ci. Mam syna prawie w Twoim wieku i usilnie próbuję zaszczepić mu dobry gust muzyczny. Cóż z moich wysiłków, kiedy na świetlicy leci głównie "ona tańczy dla mnie"? Jednak jesteś dla mnie nadzieją, że nie wszyscy "gimbazowcy" (przepraszam Cię za to określenie, ono uogólnia) to nie bezmyślni fani muzyki zwanej w czasach mojej świetności "chodnikową". Tak. Chodnikową. I na chodniku powinna pozostać. Fajnie, że tu piszesz i pisz, proszę, więcej. Dzięki takim, jak Ty - myślącym gimnazjalistom - może nam, rodzicom przyszłej gimbazy - łatwiej będzie pewne rzeczy zrozumieć i nad nimi zapanować. Od mamy 11- latka masz plus
@ZebThan: Dzięki! Jak ja się cieszę, że są jeszcze na Piekielnych zwyczajni ludzie, którzy też popełniają błędy i umieją wyciągnąć z nich wnioski na przyszłość a nie tylko nieomylne cyborgi, które się zasady nie mylą i za każdy ludzki błąd najchętniej by zlinczowali!
@Leone: Nie przyszło mi do głowy,przyznaję, że ona może próbować wskoczyć przez uchylne okno. Sprawdzałam, czy nie została na balkonie tylko dlatego, że bałam się, że może z tego parteru wyskoczyć i zgubić się albo ktoś ją ukradnie. Dbam o nią, wiem, że zwierzę nie może przewidzieć konsekwencji pewnych zachowań, podobnie jak dziecko. Już teraz na zawsze zapamiętam, że kocia może próbować wykorzystać uchylne okno. Dziś zamówiłam w internecie prezentowane powyżej zabezpieczenie do uchylnych okien a póki nie przyjdzie i nie zamontujemy - pilnuję kotki. Balkon jest obecnie pusty więc obecność kota widać na pierwszy rzut oka. Poszłam to weterynarza od razu z rana. Bałam się, że mogła sobie uszkodzić coś w gardle. Na szczęście wypchnęłam ją na tyle szybko, że wszystko jest w porządku. Już nawet przestała być obrażona na nas :)
@eulaliapstryk: Dokładnie tak samo podeszłam do tematu. Skoro koci nie ma na balkonie (jak sądziłam) to musi być gdzieś w labiryntach pomiędzy pudłami, gratami, torbami, meblami itp. Lubi też chować się w sofach. Skoro nie ma jej na balk
Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 16 czerwca 2017 o 22:12
@bloodcarver: Nie mogę się z Tobą zgodzić. Zakładając, że to jedyny przewoźnik obsługujący jej małą miejscowość, uważam, że nie miała wyboru. - Kurs prawa jazdy i kupno samochodu. Znakomite rozwiązanie. Zważ tylko, jak bardzo kosztowne. Naprawdę, nie każdego stać. - Wrócić innego dnia? Wyraźnie pisze, że spieszyła się do dziecka. Niby gdzie miała nocować? - Wracanie na stopa? Czyżbyś nie słyszał, czym to się często kończy dla młodej kobiety? Chciałbyś, żeby Twoja dziewczyna/narzeczona/żona/matka Twojego dziecka/córka/siostra wracała stopem z miasta wojewódzkiego do swojej małej miejscowości? - taksówka. Bez komentrza
@lady1990: Ja przeczytałam. Wszystkie. Ponadto naprawdę bardzo szanuję i cenię pracę nauczycieli. Moja mama jest nauczycielką (obecnie emerytowaną). Jest nią także chrzestna mojego synka, moja przyjaciółka z ławy szkolnej jeszcze z czasów podstawówki i potem liceum. Wiem, jak ciężka i często niewdzięczna to praca. Ile wymaga cierpliwości, empatii i samozaparcia. Wiem również, że słynny 18-godzinny tydzień pracy to mit i legenda, podobnie jak niby to 2 miesiące wakacji. Wiem to i rozumiem. Chodzi mi tylko i wyłącznie o jedno: w każdej firmie, która nie decyduje się zamknąć podwoi na 3 lub 4 dni podczas długich weekendów, zawsze jest 1, 2, 3 lub więcej osób na dyżurze ( w zależności od wielkości i profilu działania firmy). Zatem zawsze ktoś ma długi weekend a ktoś inny go nie ma. Kolejny długi weekend - zamiana. Ci co mieli - pracują, ci, co pracowali - mają wolne. Długich weekendów jest w ciągu roku kilka. Wobec faktu, że nauczycielek na świetlicy pracuje 8, na taki dyżur potrzebne są 2 max 3. Zatem dyżur wypada co najwyżej raz w roku. I też jest z tym problem. O tym była cała moja historia. Nigdy nie miałam najmniejszego zamiaru obrażać nauczycieli i ich pracy, którą PODKREŚLAM szanuję i podziwiam.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 czerwca 2017 o 21:48
@lady1990: To jest szkoła podstawowa. Szkoła ma obowiązek zapewnić dzieciom opiekę wychowawczą w dni powszednie. Takim właśnie dniem jest piątek 16.06, dzień po ustawowo wolnym od pracy święcie Bożego Ciała. Nie wiem, jak jest w gimnazjach, więc na ten temat głosu nie zabieram.